Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Przeszczep w Bydgoszczy: ci ludzie zrobili coś wielkiego

Małgorzata Pieczyńska
Do tej operacji,  dr. hab Maciej Słupski i jego zespół przygotowywali się 3 lata
Do tej operacji, dr. hab Maciej Słupski i jego zespół przygotowywali się 3 lata Tomasz Czachorowski
Rozmowa z dr. hab. n. med. Maciejem Słupskim, kierownikiem Kliniki Chirurgii Wątroby i Chirurgii Ogólnej szpitala im. Jurasza.

Mija szósta doba od pierwszej w województwie operacji przeszczepienia wątroby 24-letniej bydgoszczance. Jak czuje się pacjentka?
Jej stan jest dobry. Została przeniesiona z intensywnej terapii do kliniki transplantologii. Od środy już je. Włączyliśmy jej doustne leki immunosupresyjne. To jeszcze dość wczesny okres, ale wszystko idzie w dobrym kierunku. Do tej operacji kwalifikuje się głównie osoby z marskością wątroby, która nieuchronnie prowadzi do niewydolności tego narządu. Tak też było w przypadku naszej pacjentki, która kilkanaście lat temu została zarażona wirusem zapalenia wątroby typu C. To był stan zagrożenia życia. Bez przeszczepu pacjent przeżywa od kilku do kilkunastu miesięcy. Postęp choroby jest logarytmiczny, a to oznacza, że nagle przychodzi załamanie i potem już idzie lawinowo.

Miał Pan obawy, że coś może pójść nie tak?
Często przed operacją pacjenci mówią mi, że się boją. A ja im wtedy odpowiadam, że też się boję. Tylko jest to inny rodzaj strachu. Spoczywa na mnie przecież ogromna odpowiedzialność za ich życie. W dniu operacji wstałem rano, wypiłem kawę, wsiadłem na rower i pojechałem do pracy. Była godz. 7. Zajrzałem jeszcze do kaplicy. O godz. 10.30 zaczęło się pobranie narządu od dawcy. Koledzy z Centralnego Szpitala Klinicznego w Warszawie, którzy mają na swoim koncie mnóstwo takich operacji, przyjechali około godz. 15. Byli fantastyczni. Anestezjolog dr Grzegorz Niewiński, chirurdzy dr Krzysztof Dudek i dr Michał Skalski oraz instrumentariuszka Anna Wąsik zapewnili nam komfort pracy i bardzo im za to dziękuję.

A jakie były pierwsze słowa pacjentki po wybudzeniu?
Wybudziła się nam jeszcze na stole operacyjnym. Gdy usłyszała, że już po wszystkim, uśmiechnęła się i wyszeptała: „Jestem szczęśliwa”. Wszyscy mieliśmy łzy w oczach, tylko koledzy w Warszawy, z racji doświadczenia, zachowali zimną krew.

Niewiele brakowało, a pierwsze w Bydgoszczy przeszczepienie wątroby odbyłoby się dzień wcześniej - 26 stycznia, czyli w Ogólnopolskim Dniu Transplantacji...
- To prawda. Tego dnia mieliśmy sygnał o dawcy z Krakowa. Ale zbiegło się to z karambolem na autostradzie A1. Wątroba w zimnym niedokrwieniu może być około 12 godzin. Nie chciałem ryzykować. Zwłaszcza, że w naszym szpitalu mieliśmy już pacjentkę, u której stwierdzono śmierć pnia mózgu. Jej rodzina zachowała się wspaniale i wyraziła zgodę na pobranie narządu. Nie znam tych ludzi, ale zrobili coś naprawdę wielkiego.

W bydgoskim klubie doszło do pobicia nastolatki

Przeszczep wątroby w Bydgoszczy: Sukces lekarzy, nadzieja dla pacjentów

Nie wszyscy są jednak na to gotowi . W Polsce wciąż mało dokonuje się przeszczepów. Według danych „Poltransplantu”, w ubiegłym roku przeprowadzono w całym kraju tylko 317 przeczepień wątroby. Dlaczego tak jest?

Ustawa transplantacyjna mówi, że gdy nie ma sprzeciwu dawcy w Centralnym Rejestrze Sprzeciwów, traktujemy to jako domniemaną zgodę. Ale i tak nigdy nie pobieramy organów bez zgody rodziny. To wynika z pewnej tradycji w naszym narodzie, dylematów moralnych. Niestety, za mało mówi się o tym w rodzinach i szkole. Bliscy takich osób często mają poczucie winy. I to trzeba wykorzenić. Potencjalnych zmarłych dawców narządów jest około 40 procent więcej niż pobrań. Nie wszyscy biorcy wychwytywani są w optymalnym okresie. Zgłaszają się do szpitala za późno. Dużą rolę w uświadamianiu społeczeństwa mógłby w tej kwestii odegrać Kościół. Bo chodzi tu też o dylematy duszy.

A jak skomentuje Pan sytuację z Rzeszowa, gdzie trener siatkarek, oddał nerkę synowi, a gdy po tygodniu chciał wrócić do pracy, zwolniono go? Myśli Pan, że to może być cios dla polskiej transplantologii?
To, co wydarzyło się w Rzeszowie, to skandal. Zarząd tego klubu ze wstydu powinien zapaść się pod ziemię. Po pobraniu laparoskopowym nerki, nazajutrz dawca może opuścić szpital. Okres rekonwalescencji skraca się. Taka osoba jest w pełni zdrowa i zdolna do pracy. Niestety, to zdarzenie może zniechęcić ludzi do podejmowania decyzji o oddaniu organów.

Podobnie było, gdy na sympozjum kilka lat temu prof. Jan Talar zakwestionował ideę śmierci mózgu...
Profesor Talar nie ma pojęcia o czym mówi. Opowiada bzdury. Może to pani napisać. Biorę za te słowa pełną odpowiedzialność.

Wróćmy do przeczepienia wątroby w Bydgoszczy. Ile w tym roku Pana klinika planuje jeszcze takich operacji?
W planie „Poltransplantu” około 20-30 razy będziemy wskazani na pierwszym miejscu jako ośrodek do wykonania przeszczepienia wątroby. Szacuję, że wykonamy ich około 15-20. Pięciu pacjentów już mamy zakwalifikowanych, kolejni będą kwalifikowani.

Operacje są refundowane. NFZ na ten cel przeznaczył dla szpitala Jurasza 553 tysięcy złotych. To dużo, czy mało?
To śmieszne. Wystarczy na dwa przeszczepy. Ale powiedziałem już pani dyrektor NFZ, że będziemy przeszczepiać i wykazywać to jako procedury ratujące życie.

Ta operacja to dla pacjentów nadzieja, ale i dla szpitala ogromny prestiż...
Owszem, lecz to dopiero 
początek drogi. Na prawdziwą radość przyjdzie czas za 2-3 lata, gdy takich operacji będzie-
my wykonywali 40 rocznie. Do przeszczepienia wątroby przygotowywaliśmy się ponad 3 lata. Dziękuję też Jackowi Krysiowi, dyrektorowi szpitala Jurasza, bo mimo pewnych wątpliwości, dał nam zielone światło na operacje przeszczepiania wątroby.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!