Kamila i Rafał dobijają do czterdziestki. Swój patchwork tworzą od ponad pięciu lat. Czasem coś się pruje, czasem coś idealnie do siebie pasuje. A najczęściej po prostu trzeba coś mozolnie doszyć.
-Czy jesteśmy nietypowi? Tak się nie czuję. Zeszliśmy się z Rafałem, gdy każde z nas miało już za sobą nieudane małżeństwo, dziecko i rozwód. W dzisiejszych czasach chęć rozpoczęcia życia na nowo po nieudanym związku nie jest chyba niczym aż tak wyjątkowym, prawda? - pyta retorycznie torunianka.
Dziś ich "stan rodzinny" to ona, on, nastoletni syn Kamili z pierwszego małżeństwa, nastoletnia córka Rafała z jego pierwszego związku i Kacper, wspólne dziecko. Oczywiście, są też dziadkowie, ciotki, wujkowie. Tylko że z tymi dalszymi członkami rodzinami jest... czasem skomplikowanie.
Sztuka patchworkowa: komunikacja, kompromis i święta z grafikiem
Pierwszy mąż Kamili od dawna jest za granicą. Alimenty raz płaci, a raz nie. Generalnie, specjalnie synem się nie interesuje, co - paradoksalnie - miewa nawet swoje plusy, jak to Kamila refleksyjnie określa. Bo nie mnoży problemów, nie dokłada patchworkowi na bieżąco "do pieca". Taki nieobecny jest od wielu lat i to stan constans.
Inaczej jest w przypadku pierwszej żony Rafała, z którą układanie relacji bywa trudne. - Córka po rozwodzie została przy matce, ale Rafał od początku chciał mieć z nią kontakt, uczestniczyć w wychowaniu, finansować. Natalia regularnie u nas bywa, a nawet ostatnio chciała się do nas przeprowadzić. Wiedzieliśmy, że to bunt dojrzewającej nastolatki i zastopowaliśmy pomysł, ale "eks" Rafała szybko zdążyła rozpętać aferę pod hasłem odbierania jej dziecka - opowiada Kamila.
Gaszenie rodzinnego pożaru znów wymagało wielu rozmów i cierpliwości. Podobnych sytuacji kryzysowych bywało i bywa w tym patchworku więcej. Dość regularnie pojawiały się problemy wynikające np. z rywalizacji dzieci między sobą, zakupów, spędzania wakacji. Czasem nawet Kamili, która zawodowo zajmuje się pomaganiem innym, wydawało się, że ten patchwork zaraz się spruje...
- Ale czy w tradycyjnych rodzinach problemów nie brakuje? Przecież tak nie jest - zauważa. - U nas osobnym tematem jest układanie relacji z dziadkami i dalszymi członkami rodziny. Na przykład naprawdę bliskie relacje z drugimi teściami (rodzicami Rafała) mam od narodzin Kacpra. Wcześniej był chłód, choć przecież nie rozbiłam małżeństwa ich syna.
Spędzanie świąt, obchodzenie urodzin czy innych rocznic w patchworkowej rodziny bywa wyzwaniem. Na nudę narzekać nie można. Takie wydarzenia planuje się z przysłowiowym grafikiem w ręku. - A i tak często ktoś z dziadków, czy któraś z ciotek bywa obrażona- wzdycha Kamila. -Najważniejsze w tym wszystkim, to rozmawiać, szukać kompromisu, a kiedy trzeba machnąć ręką i żyć dalej. Wszystkich się nie zadowoli...
Kryzys rodziny, czy po prostu zmiana jej modelu?
Żyjemy coraz dłużej, a rozwodzimy się coraz częściej. Czy można zatem dziwić się temu, że ludzie - młodsi i starsi - wchodzą w kolejne związki?
Według ostatnich szacunków w Polsce funkcjonuje około miliona tak zwanych rodzin zrekonstruowanych, popularnie nazywanych patchworkowymi. Najczęściej takich, które zawiązują partnerzy po rozwodach, z dzieckiem/dziećmi z poprzedniego związku. Młodsi nierzadko decydują się jeszcze na wspólne potomstwo.
Konstelacji patchworkowych bywa jednak wiele. Na przykład: ona po rozwodzie z dwójką dzieci i on wdowiec z jednym. Albo odwrotnie. Albo - ona po jednym małżeństwie, a on już z trzema na koncie (bywa!).
W tym milionie polskich patchworków żyją miliony ludzi. Ile dokładnie, nikt nie liczy. Zresztą, precyzyjne oszacowanie wydaje się średnio możliwe. W końcu rodzinę tworzą nie tylko rodzice i dzieci, ale i dalsi jej członkowie. w przypadku patchworku, co jasne, to nie zawsze krewni.
Dla jednych takie zmiany w społecznej strukturze to dowód na "kryzys rodziny" i powód do bicia na alarm. Drudzy mówią po prostu o transformacji modelu rodziny w Polsce. Oczywiście, nawet wśród ekspertów ocena sytuacji zależy od światopoglądu, ideologicznych i politycznych przekonań.
Fakty i liczby trudno jednak ignorować. W 2023 roku do sądów cywilnych w Polsce wpłynęło 81 tysięcy wniosków o rozwód. Tylko w trzech pierwszych kwartałach roku 2024 - 62 tysiące pozwów (o 1,5 proc. więcej niż w analogicznym okresie roku poprzedniego). A przecież jeszcze nie tak dawno, bo w roku 2020, rozwodowych pozwów wniesiono 51 tysięcy...
Rozwodowy trend rosnący jest zatem postępujący i nie jest zjawiskiem chwilowym. Rozwodzą się zresztą też ci o najbardziej konserwatywnych przekonaniach. A precyzyjniej - wnoszą o unieważnienie małżeństwa. Takich wniosków w 2023 roku było w kraju około 4 tysięcy. I ponad 70 proc. z nich zostało pozytywnie rozpatrzonych przez sądy diecezjalne9mowa o tzw. "rozwodach kościelnych").
Jednocześnie nowo zawieranych małżeństw ubywa. Średnio na każdy tysiąc zawiązanych w kraju "podstawowych komórek społecznych" przypada ponad 400 rozwiązanych. Odsetek rodaków żyjących w małżeństwie "aż do grobowej deski" w latach 50. był dwukrotnie wyższy niż obecnie.
Jak oceniamy patchworki? Definicja rodziny się poszerza
W 2023 roku w Kujawsko-Pomorskiem orzeczono 3,3 tysiąca rozwodów - podaje Urząd Statystyczny w Bydgoszczy. Najczęściej pozwy wnosiły żony (66,1 proc.). W tym samym roku w regionie zawarto tylko 7,6 tys. małżeństw, tj. o 6,9 proc. mniej niż w roku poprzednim. Spadek rok do roku odnotowano zarówno w miastach (o 7,8 proc.), jak i na wsiach (o 5,4 proc.). To wszystko musi dawać do myślenia.
Tylko do Sądu Okręgowego w Bydgoszczy w minionym roku wpłynęło 2365 pozwów rozwodowych. co ciekawe, najwięcej w lipcu (aż 230). Tak, jakby niektórym zbierało się na zmiany życiowe w środku urlopu. Miesięcznie do bydgoskiego sądu wpływa przeciętnie po 150 i więcej pozwów. Do toruńskiego - nieco mniej, podobnie jak we Włocławku. (Za: Radio PiK).
Co dzieje się po rozwodach? Jedni wiodą dalej życie samotne, inni wchodzą w nowe związki. Jedni je formalizują, tworząc wspomniane "rodziny zrekonstruowane" (jeśli w komplecie są dzieci), inni - trwają w nieformalnych układach. Generalnie, rozwodów - wobec malejącej stale ogólnej liczby małżeństw - jest coraz więcej w przeliczeniu na tysiąc sformalizowanych związków.
Jak w takich okolicznościach patrzymy na rodziny patchworkowe? Wygląda na to, że z coraz większą tolerancją. Podobnie zresztą jak rośnie nasza tolerancja dla innych niż tradycyjne modeli rodzin. Przykłady?
Samotnego rodzica z dzieckiem jeszcze w roku 2006 za "rodzinę" uznawało 71 procent rodaków. W 2019 roku natomiast - już prawie każdy (91 procent). Wzrosła też nasza akceptacja dla rodziny w formie konkubentów (a nie małżonków) z potomstwem, a nawet par jednopłciowych z dzieckiem. Wszystko to wynika z regularnie powtarzanych sondaży przez CBOS, w ramach badania "Rodzina, jej znaczenie i rozumienie" (realizowane były od 2006 do 2019 roku). Jak widać zatem - definicja rodziny nad Wisłą się poszerza.
***
-Brak tolerancji? Dopóki nie uderza to w nasze dzieci, to ludzkimi opiniami niespecjalnie się przejmujemy. Raz pewna mama kolegi z klasy Kacpra pozwalała sobie na uwagi o "dzieciakach z różnych ojców". Pani została uprzejmie, ale stanowczo "wyjaśniona", jak to dziś młodzież określa, po zebraniu w szkole. Na takie sytuacje jesteśmy przygotowani - nie kryje Kamila.
PS Imiona członków rodziny zostały w tekście zmienione.
WAŻNE. Rozwody w Kujawsko-Pomorskiem
- 3,3 tys. rozwodów orzeczono w regionie w roku 2023. Były to w większości (66,1 proc.) prawomocnie orzeczone rozwody wniesione z powództwa żony. Większość par rozwiodło się w miastach (65,1 proc. wszystkich orzeczonych rozwodów). Średnio w omawianym roku przypadło 1,6 rozwodów w przeliczeniu na 1000 ludności**
- Najwięcej małżeństw, tj. nieco ponad 1/5, rozwiodło się będąc w momencie wniesienia powództwa w wieku 40-44 lat. Takie dane podaje Urząd Statystyczny w Bydgoszczy.
