O tej sprawie szeroko pisaliśmy w styczniu bieżącego roku, gdy doszło do zbrodni. Wstrząśnięta była nie tylko cała Złotoria, ale i okolice. To malowniczo położona, spokojna "sypialnia" Torunia. Złotoria zmierzyć się musiała nie tylko z faktem brutalnego przestępstwa, ucieczką i policyjną obławą na sprawcę, ale i tym, że wszystko wydarzyło się w tzw. "naprawdę porządnej rodzinie".
Ofiara zbrodni to 69-letnia Małgorzata Z., spokojna mieszkanka zielonego domu przy ul. Piaskowej, silnie związana z kościołem.
Oskarżony już w tym momencie o jej zabójstwo to zięć Daniel O., technik elektronik lekko po czterdziestce. "Porządny człowiek", "Ostatni, którego byśmy o coś takiego podejrzewali" - zeznali świadkowie.
Pokrzywdzona w sprawie, której mąż groził śmiercią przed ucieczką, to Izabela. Była katechetka, obecnie pracownica pewnego przedsiębiorstwa w okolicy.
Niedawno Prokuratura Rejonowa Toruń Wschód zakończyła śledztwo w tej sprawie. Oskarżyła Daniela o zabójstwo, naruszenie miru domowego i grożenie śmiercią żonie. Dziś pytań i wątpliwości jest mniej niż w styczniu. Nawet jednak po stronie prokuratury nie wszystko jest jasne.
-Motyw? Tło? Mamy swoje podejrzenia i ustalenia poczynione na podstawie wszystkich zgromadzonych dowodów. W sytuacji jednak, gdy podejrzany nieprzerwanie milczy i nie podaje swojej wersji wydarzeń, to jest zawsze jak próba wejścia w umysł sprawcy - mówi Joanna Kordzińska, prokurator prowadząca to śledztwo, zastępca prokuratora rejonowego zarazem.
Pobił, udusił i upozorował utonięcie - taki przebieg zbrodni ustaliła prokuratura
Izabela i Daniel przez pewien czasem wydawali się całkiem zgranym małżeństwem. Mieszkali w Złotorii pod Toruniem w zielonym domu, należącym do matki kobiety. Z teściową Małgorzatą zięciowi też się domowe współżycie układało - tak to do dziś wszyscy wspominają.
Kiedy ten związek zaczął się psuć? Dlaczego? Przez kogo? Każde z małżonków zapewne ma własną wersję wydarzeń. Wiadomo, że oboje wyjechali zarobkowo do Belgii, ale ona z tej zagranicy wróciła do domu. -Matka i córka znów mieszkały razem. Daniel O. przyjechal w styczniu do Polski przed rozprawą rozwodową. 15 stycznia wdarł się do domu, który dobrze znał - mówi prokurator Kordzińska.
Około godziny 15.00 w domu była tylko teściowa. Izabela rano wyszła do pracy. Według ustaleń śledczych, Daniel pobił starszą kobietę po całym ciele, a następnie ją udusił. Jak dokładnie? Albo czymś miękkim, na przykład poduszką, albo po prostu ręką. Sprecyzować się tego jeszcze nie udało.
-Dla zatarcia śladów przestępstwa umieścił potem teściową w wannie, by upozorować utonięcie - relacjonuje dalej prokurator.
Gdy chciał już opuścić dom, akurat wchodziła do niego Izabela. Od razu się czuła, że wydarzyło się coś złego. Dom był inny niż zawsze. Nie było prądu, monitoring był wyłączony, okna zasłonięte; nie mogła otworzyć drzwi wejściowych. Nawoływana matka nie odpowiadała.
W tym momencie drogi małżonków się przecięły. Daniel zbiegł schodami z piętra domu, zaczął krzyczeć, że ją zabije. Izabela uciekła do sąsiadów i wezwała policja (jeszcze bez świadomości, że jej matka nie żyje). Daniel natomiast uciekł.
Co było dalej? Pamiętna nie tylko w Złotorii wielka obława policyjna, w której uczestniczyły setki mundurowych, psy tropiące itd. Było podejrzenie, że mężczyzna ucieka do Belgii. Ostatecznie ujęto go jednak szybko i to całkiem niedaleko. Jeszcze tej samej doby, późnym wieczorem, w okolicy szpitala na Skarpie w Toruniu.
Dlaczego Daniel to zrobił? "Być może penetrował dom, a ona mu przeszkodziła"
Od początku tej sprawy kryminalni i śledczy nie mają łatwego zadania. -To sprawa poszlakowa - tak w styczniu mówili o dramacie w Złotorii prawnicy. Jest ciało ofiary. Nie ma świadków zabójstwa. Nie wiadomo było, jakiej jakości są ślady zabezpieczone przez kryminalnych w domu przy ul. Piaskowej. I był podejrzany, który do niczego się nie przyznaje i milczy.

- Milczy do dziś. Nie podaje swojej wersji wydarzeń, którą można by skonfrontować ze zgromadzonymi dowodami -nie kryje prokurator Joanna Kordzińska. -Wiele wskazuje jednak na to, że to nie było zaplanowane zabójstwo. Tłem były natomiast rozliczenia finansowe między małżonkami.
Jak się okazało, Daniel O. sprawami majątkowymi był głęboko sfrustrowany. Między nim a Izabelą toczyły się już cywilne sprawy w tej materii. Dotyczyły pieniędzy i podziału innych dóbr, które stanowiły ich małżeńsko dorobek - tak to można oględnie ująć.
Krytycznego 15 stycznia 2024 roku zięć mógł wedrzeć się do domu teściowej, by go spenetrować - mógł czegoś cennego dla siebie szukać, coś sprawdzać. To jeden z przyjętych przez prokuraturę scenariuszy. Wtedy na drodze stanęła mu Małgorzata.
Czy mu przeszkodziła w jakichś poszukiwaniach? A może weszli w dyskusję? A może sama jej postać wywołała morderczy impuls? Tego śledczy nie wiedzą, mogą tylko pewnych rzeczy się domyślać. Kierując akt oskarżenia do sądu przekonani byli jednego, że to Daniel teściową pobił i udusił, a następnie włożył do wanny.
"Taki porządny człowiek". Daniel milczy, ale pracują jego adwokaci
-Nie mieliśmy naprawdę żadnych sygnałów czy podejrzeń, by akurat w tym domu mogło coś takiego się wydarzyć - podkreślała już w styczniu Barbara Kisielewska, sołtyska Złotorii.

Według zeznań świadków, bliższych i dalszych oskarżonemu, Daniel O. to porządny człowiek. Śledczy mówią, że sami by go tak pewnie określili. Pracowity, normalnie zachowujący, nigdy niekarany, bez Niebieskiej Karty, bez nałogów.
-Podejrzany został poddany obserwacji sądowo-psychiatrycznej. W opinii biegłych jego poczytalność nie budzi wątpliwości. Nie jest też osobą cierpiąca na jakiekolwiek zaburzenia psychiczne czy uzależnioną od czegoś. Jest całkowicie zdrowy - mówi prokurator Joanna Kordzińska.
Od momentu zatrzymania 41-letni technik elektronik siedzi za kratami. Decyzją sądu został tymczasowo aresztowany i ten areszt znów został mu niedawno przedłużony - do marca 2025 roku. Od chwili zatrzymania też Daniel odmawia złożenia wyjaśnień. Nie przyznaje się do winy, ale absolutnie niczego nie tłumaczy. Milczy.
Czy to postawa, którą doradzili mu obrońcy? Być może. W pewnym momencie tych obrońców miał zaangażowanych przez rodzinę do pracy aż trzech. Obecnie jest to dwóch prawników, z kancelarii adwokackiej spoza Torunia. Są bardzo aktywni. Nie tylko skarżą każde przedłużenie aresztu, ale i angażują się na innych polach. Tak to oględnie ujmuje prokuratura nie kryjąc, że aktywność ta przedłużała śledztwo.
W tym momencie jednak akt oskarżenia jest już w Sądzie Okręgowym w Toruniu, a Daniel czeka na proces. Grozi mu nawet dożywocie.
***
Małgorzata Z. pochowana została ca cmentarzu w swojej ukochanej Złotorii, w której mieszkała od kilkudziesięciu lat.
Życie nie było dla niej łaskawe. Najpierw owdowiała. Potem musiała pochować schorowanego syna. Z pewnością niełatwo też znosiła sytuację córki i szarpaninę o sprawy majątkowe.
- Można powiedzieć, że padła ofiarą przestępstwa, bo akurat stanęła na drodze Daniela O. w krytycznym czasie i miejscu - kończy prokurator Kordzińska.
Czytaj więcej artykułów tego autora >>> TUTAJ <<<<
Polecamy nasze grupy i strony na Facebooku:
