Bydgoskie Centrum Onkologii – w ramach ogólnopolskiego badania CHIMERA, rozpoczęło innowacyjne leczenie chorych z rakiem żołądka. Na czym ono konkretnie polega?
Podobnie jak ośrodki z Lublinie, Warszawie i we Wrocławiu – Centrum Onkologii w Bydgoszczy uczestniczy w badaniu CHIMERA, na który 10 mln zł pozyskał Szpital Uniwersytecki w Krakowie. A polega ono na zastosowaniu chemioterapii dootrzewnowej, w hipertermii (HIPEC). W praktyce chemioterapię, którą chory z nowotworem żołądka otrzymuje na dwa tygodnie przed jego resekcją, dopełnia - jednorazowo - procedura HIPEC. Metoda ta, polega na podaniu płynu perfuzyjnego w czasie, gdy temperatura wewnątrz pacjenta wynosi 41 stopni Celsjusza - pod zwiększonym ciśnieniem – do jamy otrzewnej, dzięki czemu jest możliwa głębsza penetracja leków przeciwnowotworowych, w głąb tkanek. W ten sposób chcemy, po pierwsze – wzmocnić efekt chemioterapii. Po drugie – zadziałać prewencyjnie, czyli wyeliminować niewidoczne w żadnych badaniach obrazowych - jak choćby w tomografii - komórki raka, które ukryły się np. w otrzewnej. A są one jednym z tych czynników, który w raku żołądka pogarsza rokowanie pacjenta. Badanie CHIMERA ma być realizowane przez 5 lat i ma - w całej Polsce, objąć 600 chorych - od 18 do 75 lat. Z potwierdzonym histopatologicznie rakiem żołądka, którzy mają wysokie ryzyko nawrotu tego nowotworu. Także w postaci przerzutów do innych narządów jak trzustka, śledziona czy węzły chłonne.

Na jakie efekty, w tym badaniu liczą medycy?
Przede wszystkim na ten najważniejszy, czyli na przedłużenie życia pacjentom z rakiem żołądka. Chcielibyśmy, żeby zamiast 40 proc. osób z tym rakiem - leczonych obecnie operacyjnie (usunięcie całego żołądka wraz z węzłami chłonnymi) i chemioterapią dożylną - dzięki CHIMERZE przeżyło 5 lat i więcej - nawet ponad 50 proc. pacjentów, czyli na 100 takich chorych – co najmniej kilkunastu. Obecnie te 5 lat przeżywa zaledwie kilku, stąd - dzięki temu badaniu - mamy nadzieję na poprawienie tej złej statystyki. Pacjenci chcą uczestniczyć w CHIMERZE, chętnie się do nas zgłaszają. Spośród kilkunastu – 3 osoby już zakwalifikowaliśmy i zastosowaliśmy u nich tę laparoskopową chemioterapię, połączoną z procedurą HIPEC. Do końca 2024 roku planujemy wykonać 20 takich zabiegów. W naszym szpitalu, w raku żołądka procedurę HIPEC stosowaliśmy od kilkunastu lat, ale incydentalnie - przy stwierdzonych przerzutach do jamy otrzewnowej. Teraz chcemy działać prewencyjnie. Oczywiście – niestety – innowacja stosowana w ramach CHIMERY - nie dotyczy pacjentów z mocno już rozsianym nowotworem, których leczy się paliatywnie.
Czy do zastosowania tego innowacyjnego badania, są jakieś szczególne przeciwskazania?
Chory musi być wydolny krążeniowo - nie może mieć niewydolności serca, ale i nerek czy wątroby. I ogólnie, musi być w odpowiednim stopniu sprawności. Oczywiście skutki uboczne zawsze mogą się pojawić, ale jeśli zysk takiego badania jest większy niż ryzyko – a jego szanse na powodzenie wynoszą ponad 80 proc. - to wtedy proponujemy takie leczenie choremu. Wszystko tu musi być wymierzone, wyważone…
Dużo osób zapada w Polsce na raka żołądka?
W Polsce, każdego roku na raka żołądka choruje około 5 000 osób. Z liczby tej, 60 proc. kwalifikuje się do leczenia radykalnego, czyli około 3 000 tys. pacjentów trafia do blisko 200 oddziałów chirurgicznych w kraju, które takie zabiegi przeprowadzają. W naszym Centrum - rocznie, leczymy operacyjnie blisko 110 chorych czyli najwięcej w Polsce. U 90 proc. tych chorych, nowotwór żołądka jest zaawansowany na poziomie pierwszego i drugiego stopnia – każdy z tych pacjentów otrzymuje wstępnie 4 cykle chemioterapii, a następnie decydujemy się na leczenie operacyjne.
Sami medycy wskazują, że w Polsce chorych z rakiem żołądka byłoby znacznie mniej, gdyby była lepiej przeprowadzana diagnostyka. Podziela Pan Profesor tę opinię?
Jak najbardziej się z nią zgadzam. To bardzo ważne, aby zwrócić uwagę na takie „dyskretne objawy”, które mogą sygnalizować raka żołądka – osoba traci apetyt, staje się apatyczna, trochę osłabiona i nie ma tzw. energii życiowej, odnotowuje dużą utratę masy ciała a nawet unika mięsa. Wtedy należy bezwzględnie przeprowadzić dogłębną diagnostykę – zrobić gastroskopię, usg czy tomografię komputerową. I na przykład po stwierdzeniu bakterii helicobacter pylori, która odpowiada za zapalenia w układzie pokarmowym objawiające się bólami brzucha lub biegunką, jeśli leczenie nie przynosi efektów, to powinna taka osoba te badania koniecznie powtórzyć. Ponieważ, po diagnozie dotyczącej tej bakterii, wszystkie łagodne objawy powinny ustąpić u niej w przeciągu 2 do 3 tygodni. A jeśli tak się nie dzieje, przez kolejne 6 do 8 tygodni - to chory, powinien ponownie zgłosić się do swojego lekarza rodzinnego czy gastroenterologa. Nie powinien odpuszczać! Pamiętajmy o tym, że rak żołądka rozwija się przez wiele lat i nie daje wyraźnych objawów a przeważnie takie, które mogą towarzyszyć wielu innym schorzeniom, jak choroba wrzodowa żołądka. Dlatego te objawy są często bagatelizowane, także przez lekarzy. Również wtedy, gdy na przykład pacjent - zazwyczaj po spożyciu posiłku - skarży się na ból w nadbrzuszu. Jeszcze raz apeluję do czytelników – diagnozujmy żołądek, aż do skutku. Miejmy, także w tym przypadku - tzw. czujność onkologiczną.
