Bo na razie im więcej czytam analiz mądrali różnych, co to z tym breksitem będzie, tym wiem coraz mniej. Jasne, Brytole słono na Unię płacili, ale jeśli potraktować to jako opłatę za dostęp do gigantycznego rynku, to już nie tak słono. Na efekty poczekamy więc lat parę. Na pewno to zmiana potężna – bo kto kiedyś spodziewałby się, że my będziemy w Unii, nawet jako to dziecię dzikie i pokraczne, a Brytania poza nią?
W każdym razie dni parę po rozstaniu wrócił temat naszych emigrantów na Wyspach. A w końcu to emigracja mocarna i już zasiedziała, bo od wielkiej inwazji gastarbeiterów na Londynek i okolice minęło lat kilkanaście. Fora w sieci puchną więc od spekulacji i kłótni. A to czytamy, że ostatnio skala przenosin rodaków z Wysp do kraju znacznie przewyższa kierunek odwrotny. A to, że to nieprawda, bo kto by chciał do Polski wracać, szczególnie teraz. A to, że może i wyjeżdżają, ale do innych krajów. A każdy post złośliwy cudnie, tak po polsku, co jest urocze i wzruszające.
Cóż, z emigracją jest przecież zawsze tak samo. Generalnie decydują się na nią ludzie nieszczęśliwi. Z powodów różnych - finansowych, rodzinnych, braku perspektyw czy w ogóle pomysłu na życie... Prawie zawsze jest to wybór negatywny. Oczywiście mamy też różnych poszukiwaczy wyzwań, miłośników innych kultur, czy ludzi, którzy mają zawody wyjazdu wymagające – ale umówmy się, że w morzu emigrantów są jak te perełki nieliczne.
I kiedy lądujemy w innym świecie radzimy sobie różnie - wrastamy w nową społeczność, albo zostajemy na aucie na wieki wieków. W masie ludzi, jaka z Polski wyjechała, znajdziemy superprzykłady na każdą okazje. I tylko zabawnie się robi, kiedy czytamy, jak postrzegają Polskę emigranci. To wizja mroczna - kraju bezrobocia, biedy, bez szans na biznes, z zaczadzonymi, nietolerancyjnymi ludźmi... I jasne, to proste uzasadnianie własnych życiowych wyborów, ale trochę też obraz Polski sprzed lat całkiem niewielu. I dopiero w takich momentach zauważamy, jak daleko od tamtych realiów odjechaliśmy.
