Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Nauka jazdy z panem Frogiem, czyli dlaczego w Polsce na drogach jest tak źle (felieton)

Mariusz Załuski
Mariusz Załuski

Mądre misie od marketingu wymyśliły kiedyś “najbardziej depresyjny dzień roku”, czyli styczniowy Blue Monday. Po co? A po to, żeby wciskać gawiedzi coś na poprawę nastroju, w rodzaju ferii pod palmami albo kursu zumby dla seniorów. I cóż, w tym roku życie dostosowało się do marketingowców. Bo tak depresyjnej połowy stycznia, to chyba nie było. Ale żeby nie dołować się przesadnie, zostańmy przy jednej drobnostce, która dotyczy jednak wszystkich Polaków-szaraków, a nie tylko dajmy na to klasy średniej, która nie wie, co zrobić z ulgą. Bo z dróg korzystamy wszyscy, nawet jak tego nie lubimy.

Zresztą w zalewie newsów bolesnych może i nawet to Państwu umknęło, ale uniewinniony przez sąd został pan Frog, znany łamacz przepisów drogowych w skali makro i zdobywca sławy mołojeckiej. Pan Frog jeździł pod prąd, na czerwonym wjeżdżał na skrzyżowanie, rozpędzał się do 230 na godzinę. Raz w czasie 12 minutowej rajzy popełnił ze 100 wykroczeń. I co? I wyrok uniewinniający uzasadniono tym, że nie było niebezpieczeństwa katastrofy w ruchu lądowym, bo w czasie tych wygłupów pan Frog “panował nad swoim pojazdem”. I proszę, nie zabił innych kierowców, którzy w stanach przedzawałowych zmykali z drogi...

Nie wiem, może pani sędzina nigdy w życiu nie jechała autem, bo trudno mi jakoś inaczej ten wyrok pojąć. Dla mnie to trochę tak, jakby uniewinniono bandziora, który latał z pistoletem po mieście i straszył ludzi, ale panował nad bronią, bo mu nie wypaliła. A tak swoją drogą gdyby panowanie nad pojazdem było jakimś kryterium, to z 90 procent mandatów by nie było...

Jasne, większość ludzi jeździ samochodami skądś dokądś, bo musi, a nie w celach cyrkowych - więc można tego całego Froga potraktować jak dziwoląga. Ponieważ jednak został wybitną gwiazdą internetu, pewnie znajdzie naśladowców, uwznioślonych jego bezkarnością. A w Polsce i bez nich jeździ się bardzo źle. Mamy coraz mocniejsze samochody i coraz gładszy asfalt, ale to paradoksalnie nie pomaga, bo generalnie jakość dróg aż tak nie podskoczyła. Wąskie krajówki bez poboczy mimo cud-nawierzchni dalej są kompletnie niedostosowane do liczby samochodów, która rośnie szybciej niż inflacja. To trochę tak, jak z tą naszą chudziutką autostradą A1, co to była taka piękna, a dziś w sezonie jest tak nabita, że jeździ się jak w mieście. Tylko trzy razy szybciej. I to też dokłada się do tego, że jeździmy w ogromnym stresie - i tak już wymuszonym tym, że zwykle próbujemy gdzieś zdążyć.

A wracając do pana Froga... Został w środę złapany w Wielkiej Brytanii, w związku z innym wątkiem - bo powinien wysiadywać w kryminale wyrok za złamanie zakazu prowadzenia pojazdów. Dobrze, że wtedy inna sędzina go sądziła.

od 12 lat
Wideo

Gazeta Lubuska. Winiarze liczą straty po przymrozkach.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera

Materiał oryginalny: Nauka jazdy z panem Frogiem, czyli dlaczego w Polsce na drogach jest tak źle (felieton) - Nowości Dziennik Toruński