Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

"Italia. Amore mio" Cristiny Catese - recenzuje Ewa Czarnowska-Woźniak

Ewa Czarnowska-Woźniak
Ewa Czarnowska-Woźniak
Nie ma wątpliwości, jak smaczna będzie to podróż!
Nie ma wątpliwości, jak smaczna będzie to podróż! Fot. Autorka
Pamiętam taki obrazek z podróży do Włoch: bardzo głodni czekaliśmy przy wejściu do jednej z lokalnych restauracji w małym miasteczku pod Rzymem. Bez znaczenia było to, że było tam tych trattorii więcej, w każdej tłok był taki sam. Znaczenie miało jednak to, że kolejka się nie posuwała, bo praktycznie nie było rotacji gości.

Zobacz wideo: Odkrywamy Bydgoszcz. Bartodzieje kiedyś i dziś:

od 16 lat

Gdy (po godzinie?) udało nam się wejść do środka, przyczyna wręcz rzucała się w oczy. Stoliki, często połączone, okupowane były przez wieloosobowe włoskie rodziny, którym absolutnie nie spieszyło się do wyjścia, mimo że na talerzach widać było już tylko resztki. Potem miało okazać się, że na te stoły wjeżdżały kolejne talerzyki, zawartością których raczyli się bez końca wszyscy biesiadujący…
Bo Włoch przy stole nie jest po to, by się najeść na czas i pędzić dalej. On (z rodziną czy/i z przyjaciółmi) tam celebruje posiłek. Częstuje jedzeniem, opowiada, śmieje się. Spędza czas, a nie zaspakaja głód. Przepyszne, zmysłowe wręcz potrawy są narzędziem do cieszenia się życiem. Wokół stołu ma ludzi, których kocha, a na nim przyjemności, które uwielbia.

To Cię może zainteresować

O tym, jak rozkosze kuchni organizują włoskie życie, jest też książka kulinarna Cristiny Catese – „Italia. Amore mio”. Niezwykle popularna w Polsce „trenerka kulinarna”, urzekająca otwartością i żywiołowością, które doceniła i umiała wykorzystać z wzajemnością telewizja, prezentuje „120 przepisów prawdziwej kuchni włoskiej”. Zaczyna jednak od kuchennego abc – tłumaczy na przykład, co (jakie narzędzia i produkty) musi się znaleźć w obowiązkowym składziku kucharza (i nie są to już wymagania niedostępne dla Polaków). Wyjaśnia podstawowe terminy kulinarne – będzie to przydatne nawet dla tych, którzy włoskie specjały chcą jednak tylko zamawiać w restauracji, a nie je gotować. Podpowiada, czym różnią się popularne, pozornie podobne, dania. I zaczyna od włoskiej kuchennej bazy, podaje przepisy (krok po kroku) na najpopularniejsze makarony i ciasto na pizzę (a ta nie jest wszędzie we Włoszech taka sama!).

Dalej książka jest ułożona tak, jak włoskie menu. Antipasti (przekąski, startery), primi piati (danie pierwsze, którym absolutnie nie musi i często nie bywa, zupa, lecz odwrotnie – najczęściej będzie to właśnie makaron, który dla nas jest daniem głównym), secondi i dessert (z którym w Italii zwykle „idzie” kieliszeczek likieru).

Rzecz jasna, porcje restauracyjne każdego z tych dań nie są obfite, często właśnie wędrują po kęsie między uczestnikami biesiady, ot i odpowiedź na frustrację przewracającego oczami w kolejce do restauracji turysty…
Istotny – w książce i włoskiej kuchni – jest też podział geograficzny. Z różnych względów, menu północy włoskiego buta nie jest takie samo jak centrum czy (zwłaszcza) południa. Warto o tym pamiętać, by nie zdziwić się, że gastronomicznej północy bliżej do sycącej kuchni alpejskiej niż lekkiego, pełnego owoców morza jadłospisu z Sycylii. Taka jest Italia i taka jest Italia.
A „Italia. Amore mio” da Wam też odpowiedż na pytanie, co sympatyczna rzymianka robi w naszym kraju. Ploteczki też bywają smaczne.
Cristina Catese, Italia. Amore mio, Wyd. Słowne, Warszawa 2022

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wideo