Zobacz wideo: Rok 2023 w Bydgoszczy ogłoszony został rokiem Andrzeja Szwalbego.

Autorka oparła swój przekaz - który trafił do serc i rozumów milionów czytelników na świecie - na tezie, że ostatecznie nigdy nie zostajemy sami ze swoimi problemami, bo nigdy nie ma tej hipotetycznej nanosekundy, kiedy Bóg (czy inna dobra siła) traci nas z oczu, bo potrzebuje ułamka chwili na wykonanie mrugnięcia...
Dla mnie samej dekadę temu lektura książki Reginy Brett była dużym zaskoczeniem. Nie przepadam za psychologicznymi poradnikami, religijny charakter takiego „przewodnika” odstręczał mnie jeszcze bardziej. A jednak zadziało się już wtedy coś, co pozwoliło zapoznać się z lekcjami Amerykanki w skupieniu i ciekawości. Może chodzi o to, że Regina (bo tak po prostu nazywają ją odbiorcy, głównie czytelniczki i to też nie jest dziełem przypadku) pozwala ci pozostać niedoskonałym. Odpowiada na nasze lęki, że się nie sprawdzamy, gdy coś musimy, powinniśmy. W relacjach z partnerami, rodziną, pracodawcami, sąsiadami podpowiada, że możemy odpuścić. Zawsze pokazuje przykłady ludzi znanych jej osobiście, którym zdarzyło się to samo, co nam i którzy ostatecznie wyszli z krytycznych nieraz sytuacji zwycięsko, nawet gdy krótkoterminowo to coś wydaje się katastrofą czy porażką.
To Cię może zainteresować
Regina Brett wie, co mówi. Molestowana w dzieciństwie przez bliskich krewnych, uzależniona od alkoholu i narkotyków, „dotknięta” samotnym młodocianym macierzyństwem, pozbawiona piersi i organów rodnych w następstwie choroby nowotworowej. Nie jest to zatem jakieś nadęte moralizatorstwo, teoretyzowanie kogoś, kto wie lepiej, choć nie ma ku temu żadnych podstaw. Dziesięć lat po pierwszym „Bóg nigdy nie mruga” (po którym nastąpiły kolejne zbiory lekcji na inne tematy oraz - najbardziej według mnie wstrząsający - rozrachunek z relacji z matką w „Trudna miłość. Mama i ja”) dostajemy kolejny zestaw wskazań. Na nowe, jeszcze cięższe, czasy. Covid, wojna w Ukrainie, kryzys klimatyczny, wzrost przestępczości. Świat stał się jeszcze trudniejszy i jeszcze bardziej potrzebujemy pocieszenia.
To też Cię może zainteresować
Sama autorka też. Jak zwykle szczerze przyznaje, że przeszła chwile zwątpienia w swoje możliwości twórcze, bowiem po spektakularnym sukcesie wydawniczym pierwszych książek, przyszedł regres. Co ciekawe - nie w Polsce, tu Regina Brett ma ciągle tłumy fanów, dla których wielokrotnie przyjeżdżała na cykl spotkań autorskich. I z tego faktu (poważa ją tak dzielny naród, który sprostał kryzysowi uchodźczemu) też umiała wyciągnąć pokrzepiające wnioski. I tą książką - last, but not least - znów trafiła Regina w moje własne kompleksy. I na moją półkę. Skąd mogłam przypuszczać, że obie będziemy się w okolicach sześćdziesiątki pochylały nad przełomowym problemem, jak to jest mieć w tym wieku pierwszego w życiu... psa w domu? Obiecała, że i w tym wyzwaniu nie zostaje się samotnym.
Regina Brett, Bóg nigdy nie mruga 2, Wydawnictwo Insignis, Kraków 2022.