https://expressbydgoski.pl
reklama
MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Kocha Neptun, kocha chłop - francuski barok i czeski romantyzm na Bydgoskim Festiwalu Operowym

Jarosław Reszka
Czeska wieś w „Pocałunku” Smetany niczym chór grecki - ocenia i komentuje postępki bohaterów, a ludowy werdykt ma moc niczym sądowy
Czeska wieś w „Pocałunku” Smetany niczym chór grecki - ocenia i komentuje postępki bohaterów, a ludowy werdykt ma moc niczym sądowy Marek Olbrzymek
Stefan Plewniak i jego orkiestra pokazali "Nais", operę-balet Jeana-Philippe'a Rameau. Wśród zapomnianych instrumentów zabrakło tym razem maszyny wiatrowej, ale były dwa klawesyny i wyróżniająca się długością gryfu teorba – starsza siostra gitary.

Czeski romantyzm i francuski barok sąsiadowały na dwóch festiwalowych przedstawieniach. Barok, choć starszy, chyba lepiej trafił do publiczności.

„Matowe dźwięki” barokowych instrumentów po dwóch latach powróciły na bydgoski festiwal. Stefan Plewniak i jego międzynarodowa orkiestra Il Giardino d’Amore wcześniej wystawili tu „Zamorskie zaloty” jednego z najbardziej znanych reprezentantów późnego baroku – Jeana Philippe’a Rameau. W poniedziałek zespół pokazał inną operę-balet Rameau - „Nais”. Wśród zapomnianych instrumentów zabrakło tym razem maszyny wiatrowej, ale były dwa klawesyny i wyróżniająca się długością gryfa teorba – starsza siostra gitary.

Czytaj także:
"Zamorskie zaloty" - recenzja

Bodaj pierwszy raz na festiwalu mieliśmy też do czynienia z półinscenizacją. Przedstawienie została pokazana bez scenografii (w tle scenę urozmaicały projekcje wideo) i bez kostiumów z epoki. W pełni wybrzmiała za to muzyka i głosy, wśród których wyróżniał się świetny mezzosopran Natalii Kawałek-Plewniak, prywatnie żony szefa orkiestry.

„Nais” to konwencjonalna opowieść o miłości boga Neptuna (partia angielskiego tenora, Seana Claytona) do nimfy Nais. Neptun postanawia ją zdobyć w przebraniu śmiertelnika, w czym usiłują mu przeszkodzić dwaj inni zalotnicy. Jak widać, śledzenie libretta nie ma w tym wypadku większego sensu. Za to brzmienia urzekły publiczność - nieco młodszą niż niż na poprzednich festiwalowych spektaklach. Stefan Plewniak pokazał się także jako energetyczny showman.

Zobacz również:

Artyści, sportowcy, politycy... Kto ze znanych osób w ostatnich latach w Bydgoszczy brał ślub? Pisaliśmy o tych wydarzeniach na naszych łamach i publikowaliśmy zdjęcia. Czas na małe przypomnienie. Zapraszamy do obejrzenia galerii.Na zdjęciu:2010 rok. W bydgoskiej Farze odbył się ślub aktorki Joanny Liszowskiej, ze szwedzkim milionerem Olą Serneke. Na uroczystość przybyło ponad stu gości, a wśród nich Michał Piróg, Katarzyna Skrzynecka oraz Piotr Zelt. Niestety para po kilku latach rozstała się.➤➤ Więcej zdjęć na następnych stronach.

Śluby znanych osób w Bydgoszczy i regionie. Pamiętacie? [zdjęcia]

„Pocałunek”, który w Bydgoszczy obejrzeliśmy w niedzielę, to pierwsza opera Bedrzicha Smetany, którą komponował całkiem głuchy. Jakby na przekór temu utwór jest melodyjny, rzewny. Kojarzy się z powieścią Reymonta. Z „Chłopów” mamy tu motyw zgodny z przysłowiem „Wiedzą sąsiedzi, jak kto siedzi”. Społeczność wiejska, jej ocena postawy bohaterów, ma przemożny wpływ na pozycję i losy bohaterów.

Libretto pachnie melodramatem. Vendulka i Lukasz zrywają ze sobą, bo... ona nie chce go pocałować przed ślubem. Vendulka nie ma natomiast moralnych oporów, by później przyłączyć się do... przemytników. W sumie dobrze, że tak się stało, bo dzięki temu Smetana skomponował piękną pieśń przemytników.

Jak na bardzo tradycyjny utwór, zaskakująca była bardzo nowoczesna scenografia, przygotowana przez Evę Jirzikowską do prezentowanego w Bydgoszczy spektaklu w wykonaniu Narodowego Teatru w Brnie Opery im. Janaczka. Składała się ona z mnóstwa okien (patrz: zdjęcie), nawiązując do wiejskiego podglądactwa. Ważną rolę odgrywały znicze, symbolizujące rozpalające się lub gasnące nadzieje. Dobrze wypadła także choreografia - na scenie ciągle coś się działo, nawet podczas uwertury.

W środę na festiwalu jeden ze smaczków – „Kreda/Czarny diament” w wykonaniu nowoczesnego Duńskiego Teatru Tańca.

Komentarze 7

Komentowanie zostało tymczasowo wyłączone.

Podaj powód zgłoszenia

L
Literat
Z przykrością przyznaję rację internautom. Styl tego " nie wiadomo co, bo ni to komunikat, ni to mini recenzja, ni to opinia" - jest knajacki. bulwarowo prymitywny. Recenzja tego bym nie nazwał. Niechlujstwo myślowe i pojęciowe są dyskwalifikujące dla wykładowcy uniwersyteckiego.
Próbowałem zrozumieć to jako dowcipny komentarz, ale się nie da. Bo autor się mądrzy na tematy scenograficzne, czy reżyserskie a widać gołym okiem że się po prostu nie zna!
Kompromitacja.
c
ciekawe
Jaki był temat pracy dr. pana Reszki? Aż się wierzyć nie chce , że tak pisze dr!!!
Jak ktoś wie to proszę o info. Może gdzieś można przeczytać ten doktorat?
Po piórze będzie można poznać kto to napisał hahahaha
k
kocham operę
To jest pan doktor?
Chyba to są żarty?
Co za upadek UKW!
h
hahahahahaha
za co w tym kraju dają doktoraty????
czy ktoś wie za co ten Reszka dostał doktorat?
to absolutny hit!!!
doktor sławnego UKW pisze taki beznadziejny tekst?
ciekawe na jaki temat pisał pracę doktorską i u kogo?
u
uczeń
Jest pan żenujący. To chałtura ten tekścik? Ile pan zainkasował za tego bzdeta?
a
aria
Zapomniałeś dorzucić odkrycie autora czyli p. Jarosława Reszki, że na scenie coś się ciągle działo.
Niestety drogi mylisz się. To nie uczeń szkoły średniej bo to można by wybaczyć. Ten karygodny tekst popełnił wykładowca tutejszego Uniwersytetu!
Masz rację to tekst niegodny dziennika który się szanuje. Pytanie czy ten dziennik się szanuje?
Z pewnością jednak jest to tekst niegodny wykładowcy UKW.
Może trzeba zatrudniających tego pana zapytać o kompetencje. Bo nawet jeśli się chałturzy to powinno się mieć poczucie odpowiedzialności. Jeśli go brak to czego taki wykładowca nauczy studentów?
Możecie pisać byle co i byle gdzie , byle zarobić!
Stop partactwu!
k
krytyk tetarlny i operowy
Kto to napisał? Jakiś uczeń szkoły średniej?
Kogo ten Express zatrudnia. Kompletny brak kultury krytycznej, kompletny brak zrozumienia sztuki operowej. Wreszcie co najgorsze to powierzchowność, pośpieszność i sądu.
Uwagi typu: "prywatnie żona reżysera" są właściwie w brukowcach a nie szanowanym dzienniku.
nazwanie spektaklu -"półinscenizacją" - to kompletne niezrozumienie intencji reżysera. ten spektakl był kompletny. Inne stwierdzenie że scenografia pełna okien to nawiązanie do wiejskiego podglądactwa jest także nieuprawnione i trąci być może kompleksami autora.
Jeśli urodził się na wsi i zna dobrze tamtejsze obyczaje to niech prowadzi pogadanki w tamtejszych lokalach i nie za pieniądze publiczne .
Tylko kto takich amatorów wpuszcza na łamy Expressu? Koledzy? Wstyd panowie!
Polecane oferty
* Najniższa cena z ostatnich 30 dniMateriały promocyjne partnera
Wróć na expressbydgoski.pl Express Bydgoski