Zalew dzikich reklam przetoczył się przez Bydgoszcz - podobnie jak i inne polskie miasta - na przełomie lat 80. i 90. ubiegłego stulecia. Niemal każda ściana i droga zostały oblepione i obstawione reklamami. Tych mniej udanych i zupełnie nieudanych była większość. Przez lata niewiele się zmieniało.
CZYTAJ TEŻ:Interwencja „Expressu”. Plac Piastowski pod specjalnym nadzorem umundurowanych i nie tylko
[break]
Wyjść na ulice
Nowe stelaże pod bilbordy zaczęły pojawiać się już wiosną. W pierwszej kolejności trafiły na ulicę Szubińską. Próbne nośniki ustawiono w celu ustalenia optymalnej wielkości i proporcji w nawiązaniu do konkretnej przestrzeni wraz z uwzględnieniem ruchu pojazdów.
- Wystarczy wyjść na ulicę i spojrzeć na reklamowy bałagan - wyjaśnia „Expressowi” przyczynę swych działań Marek Iwiński, plastyk miejski. - W dodatku wiele z reklam jest nielegalnych, bo ludzie myślą, że skoro ustawiają je na swoim terenie, to mogą wszystko. Tymczasem duże konstrukcje wymagają zezwoleń budowlanych.
Ratusz postanowił ujednolicić nie tylko wymiary bilbordowych konstrukcji, ale i ich kolorystykę.
- Powstało kilka propozycji - mówi plastyk miejski. - Ostatecznie mniejsze nośniki otrzymają nowy panoramiczny kształt i będą zmniejszone do formatu 350 x 166 cm. Będą mocowane na nowej konstrukcji.
Duże bilboardy zostaną przemalowane w odcieniach szarości, by bardziej wpisać się w przestrzeń miasta. Część z nich zostanie usunięta. Na pierwszy ogień poszło osiem bilbordów na Szosie Gdańskiej na wysokości Leśnego Parku Kultury i Wypoczynku.
Bardziej po bydgosku
W pustych polach reklam informujących o możliwości wynajmu, zastępczo wprowadzone zostaną zdjęcia promujące Bydgoszcz, jako nowoczesne przyjazne miasto oraz cykle starych fotografii miasta. Pierwszą z takich plansz oglądać można już na pasie zieleni przy ul. Szubińskiej. Koszty przedsięwzięcia ponoszą firmy wynajmujące nośniki.
Zalecenia plastyka dotyczą także szpecących szyldów i witryn sklepowych.
- Widząc takie „potworki”, interweniujemy i trzeba przyznać, że zazwyczaj spotykamy się z szybką reakcją - mówi Marek Iwiński. - Wiele tych najbrzydszych zostało już wymienione, inne znikną niedługo. Firmy same zrozumiały, że brzydkie reklamy niczego im nie dadzą, bo klient nie zwraca na nie uwagi.
Plastyk miejski podpowiada im, jak najlepiej wyeksponować reklamowe treści, nie szpecąc jednocześnie otoczenia. - Cieszy to, że zmiany zaczęły się jeszcze przed wydaniem zarządzenia prezydenta miasta, które przygotowujemy. Oznacza to, że na poprawie zależy nie tylko nam
- podsumowuje plastyk.