Gdy pod koniec lat 70. wegetarianie związani z ruchem hippisowskim opublikowali w popularnym piśmie swój ekologiczny manifest, społeczeństwo odebrało to jako zapowiedź wzrostu cen mięsa.
<!** Image 3 align=none alt="Image 133332" sub="W każdej szanującej się restauracji czy barze w menu musi być zestaw dań bezmięsnych (na przykład naleśnik ze szpinakiem - na zdjęciu). Chętnie sięgają po nie nie tylko wegetarianie, ale również inne osoby dbające o zdrowie i figurę / Fot. Dariusz Bloch">Wówczas ściągnęło to na członków ruchu gniew władzy. Tematyka ta była na cenzurowanym. Ponad 30 lat później sytuacja wegetarian niewiele się zmieniła. Nadal traktowani są z dystansem, a przez pewne środowiska niemal wrogo. - Jest grupa ludzi, która sądzi, że wegetarianizm ma związek z ezoteryką, łączą go z buddyzmem. Ale nasz ruch już dawno się na tym nie opiera - twierdzi Tomasz Michnik z Bydgoskiej Grupy Wegetarian.
Wegetarianin to ważny klient
„Wege” robią, co mogą, by zmienić swój wizerunek. Jeszcze w połowie lat 90. nie brakowało brawurowych akcji ekologiczno-wegetariańskich bojówek, które uwalniały lisy z farm, otwierały klatki z fretkami czy niszczyły laboratoria, w których prowadzono eksperymenty na zwierzętach. - Skupiamy się na innych sferach działalności. Głównie edukacji i samokształceniu, by wejść w nowe struktury jako ekspert w naszej dziedzinie. Tylko w ten sposób można przekonać innych, że warto zostać wegetarianinem - mówi Tomasz Michnik.
<!** reklama>Wegetarianie to grupa głęboko przekonana o słuszności swojej drogi. Pomagają im w tym nie tylko lekarze (jak oni - nie jedzący mięsa). - Mamy zaufanych lekarzy w Bydgoszczy, Toruniu, w całym województwie kujawsko-pomorskim. Bardzo dobrą robotę wykonuje pediatra z Golubia-Dobrzynia, pani Grażyna Ziółkowska, która swoją wiedzą i fachowością wspiera nas na rozmaitych spotkaniach i wykładach - mówi Tomasz Michnik.
Wegetarianie stają się grupą coraz liczniejszą, coraz lepiej zorganizowaną. Są więc także coraz bardziej liczącymi się dla producentów i handlowców klientami.
- „Wege” to już prawdziwy rynek. Co prawda, nadal najlepsze produkty ściągamy z Czech, które są zagłębiem wegetariańskich produktów, ale również w Polsce są już producenci, którzy wykonują wyroby tylko dla nas - cieszy się Maciek, student UMK z Torunia. - W każdym dobrym markecie są półki z bezmięsnymi towarami, powstały też specjalistyczne, dedykowane nam sklepy i hurtownie. Nie możemy narzekać.
W knajpkach i restauracjach też sytuacja wygląda o niebo lepiej niż jeszcze parę lat temu, gdy na prośbę o danie bezmięsne przynoszono ryby. - Naleśniki wegetariańskie nasi klienci wybierają zaraz po wytrawnych. Zamawiają je nie tylko wegetarianie, ale i „mięsożercy” - dowiadujemy się w popularnej bydgoskiej naleśnikarni „Smok”. Najczęściej wybierane są te z serem feta, szpinakiem i serami twardymi. Dla nas wegetarianie to znaczący klienci.
Przekonać innych
O tym, że stanowią siłę, będą chcieli przekonać dziś mieszkańców - z okazji Międzynarodowego Dnia Wegetarianizmu - zieloni aktywiści z regionu.
- Dziś pod pomnikiem Kopernika zorganizujemy stoisko z publikacjami na temat ekologii, praw zwierząt i ludzi, będzie ono czynne od godziny 13 do 18 - mówi Magda z toruńskiego Kolektywu LaLucza. - Będziemy również zbierali podpisy pod petycją w sprawie ochrony praw zwierząt, szczególnie tych trzymanych w cyrkach. Tak się składa, że akurat w najbliższy weekend w Toruniu będzie gościł jeden z cyrków...
W Bydgoszczy wolontariusze pojawią się na Starym Rynku na happeningu, podczas którego rozdawać będą ulotki i plakaty, przewidziany jest również konkurs plastyczny. Głównym punktem programu będzie spotkanie w klubie „Mózg”, gdzie o 19.00 rozpocznie się wegetariański poczęstunek, będą goście specjalni i specjalne stoisko informacyjne.
