Wyboje na drodze do powstania Dirt Parku w Bydgoszczy. Sprawdzamy, na jakim etapie są rowerowe projekty z BBO

– Pierwszy pomysł – Pumptrack Szwederowo – zgłosiłem w 2020 roku. Zdobyliśmy trzecie miejsce, oddano na niego ponad 100 głosów. Dwa pierwsze wygrane projekty dla osiedla Szwederowo zostawiały pulę środków pozwalającą na ograniczenie zakresu i budowę toru za mniejszą kwotę. Regulamin przewidywał jednak, że projekt znów musi być zaakceptowany przez radę osiedla, a takiej zgody nie otrzymaliśmy – wyjaśnia.

Tłumaczenie miało być takie, że obiekt przeszkadzałby mieszkańcom ze względu na hałas oraz zabierałby cenne miejsce na organizację „Dni Szwederowa”. Pomysłodawcę dziwi natomiast, że za zgodą RO przeznaczono powiększony budżet na tym terenie na budowę większej minitężni. Poszukiwanie innej lokalizacji na pumptrack zakończyły się niepowodzeniem.

– W 2021 roku zgłosiłem Dirt Park Bydgoszcz, czyli specjalistyczny tor do wykonywania skoków i różnych akrobacji rowerowych. Docelowo miał się znaleźć pod mostem na Trasie Uniwersyteckiej, w okolicy słynnej, wijącej się jak wąż drogi rowerowej. Chcieliśmy zagospodarować teren, który jest nieużytkiem, wykorzystać most jako naturalne zadaszenie toru, żeby można było korzystać z niego podczas opadów deszczu czy zimą. Takie rzeczy są realizowane na świecie – stwierdza Kamil Jarzembski.

Próby uzyskania zgód zakończyły się niepowodzeniem, więc po pół roku wrócono do punktu wyjścia, próbując znaleźć nową lokalizację. Najpierw miał być to park Centralny, ale tu z kolei pomysł zablokował właściciel linii energetycznych.

– Dzięki pomocy Michała Sztybla, zastępcy prezydenta Bydgoszczy, udało nam się pozyskać teren na innym osiedlu przy ul. Unii Lubelskiej, który też stoi odłogiem – wyjaśnia pomysłodawca. Procedury w tej sprawie już ruszyły, ale znów jest opóźnienie. Postępowanie przetargowe z planowanego III kwartału 2023 r. przełożono na IV kwartał.

– Miały powstać trzy tory o rozmaitym stopniu trudności: dla małych dzieci, młodzieży i bardziej profesjonalny. Gdy szacowaliśmy to w 2021 r., 200 tys. zł wydawało się kwotą aż za dużą, a dziś obawiam się, że nie starczy na wykonanie inwestycji w takim zakresie jak planowaliśmy. Czekamy cierpliwie, ale cierpliwość się powoli kończy, tym bardziej jak jazda, jak w parku Wolności jest nam blokowana – mówi.

Kolejny zwycięski pomysł, z ostatniej edycji BBO, to FlowTrack na Wyżynach. – To coś dla miłośników jazdy enduro, zjazdów bez większych skoków. W tym celu można zagospodarować skarpę o naturalnym pochyleniu na Wyżynach, wzdłuż al. Jana Pawła II w kierunku ronda Toruńskiego. W tej sprawie ogłoszono przetarg i wybrano wykonawcę badań geologicznych, aby sprawdzić czy nie grozi to powstaniem osuwiska – relacjonuje.

W tym roku do BBO Kamil Jarzembski zgłosił kolejny projekt – modernizację skateparku nad Brdą, przy basenie Astoria. – To miejsce powstało w 2009 roku i odbiega od dzisiejszych standardów. Wariant maksymalny zakłada budowę tzw. bowla, betonowej misy – najbliższe takie miejsce jest w Toruniu czy Nakle. Jeżeli na to zabraknie środków, wymienimy przeszkody na bardziej nowoczesne, najlepiej z lanego betonu - stwierdza.

Zainteresowanie projektami jest duże, a to zdaniem zgłaszającego wyniku z faktu, że takich miejsc w Bydgoszczy jest bardzo mało.

– Projekty tego typu, pod sporty ekstremalne, można podzielić na dwie kategorie: małe i duże kółka. Dla osób, które korzystają z hulajnóg i deskorolek jest kilka skateparków, ale słabych. W 2004 r. miałem te same spostrzeżenia, nawet był o tym artykuł w gazecie. Wtedy takie sporty były nowością, więc nie dziwił brak odpowiednich obiektów – wspomina Kamil Jarzembski.

– Był skatepark w Myślęcinku, wykonany z metalu, który wówczas spełniał oczekiwania. Niestety nie przetrwał do dziś. Później powstał najlepszy obiekt w historii miasta, duży skatepark pod namiotem. Obiekt cieszył się bardzo dobrą opinią i był znany w całej Polsce, wabiąc do nas miłośników sportu. Niestety w 2016 obiekt uległ spaleniu i od tego czasu w okresie jesienno-zimowym nie ma, gdzie trenować – przypomina.

– W przypadku rowerów, większość miejsc jest amatorska, można powiedzieć „nielegalna”. Powstają poukrywane w lasach, czasem są mało profesjonalne czy wręcz niebezpieczne. Dzieci próbują coś robić, ale mają za mało czasu, środków i wiedzy – dodaje. Wyjątkiem może być trasa Fordoniak Trails.

– Osób, które interesują się ekstremalnymi sportami rowerowymi jest coraz więcej, ale aby zostali przy tym, osiągali sukcesy, potrzebują miejsc, gdzie będą mogli trenować. W czasach, gdy zaczynałem się tym interesować była nas garstka. Nawet na nielicznych trasach w górach traktowano nas jak „odmieńców”. Dziś wystarczy spojrzeć latem na wyciąg w Wiśle, Bielsku-Białej i na to jaki jest stosunek liczby rowerzystów do pieszych turystów. Na Zachodzie dziś nikogo nie dziwi, że na deskorolce jeżdżą dorośli ludzie. U nas też może się to zmienić, ale do tego potrzebna jest bezpieczna infrastruktura, która zachęci większą liczbę osób do uprawiania tych sportów – apeluje Kamil Jarzembski.

– W Polsce powoli to się zmienia, są gminy, które potrafią „wyczarować” 16 milinów złotych na porządne obiekty, gdzie kształcą się kolejne pokolenia. Jest sporo firm robiących szkolenia, obozy rowerowe, dla miłośników deskorolek czy hulajnóg, niestety nie w naszym mieście. Taka sytuacja nie zmienia się od ponad 20 lat, więc liczę, że chociaż poprzez BBO będzie można coś zmienić, ale środki dostępne w ramach projektów są ograniczone – uzupełnia.