Po pierwsze oburza fakt, że śmieci urzędników leżą w centrum miasta. Po drugie, oburza to, że urzędnicy odpadów nie segregują, choć bardzo zaostrzają ceny za odbiór śmieci tym, którzy wrzucają do kosza wszystko jak leci.
PRZECZYTAJ:Śmietnik w ratuszu. Co było w workach? ["EXPRESS" NA TROPIE SKANDALU]
Absolutnym skandalem jest fakt, że wśród papieru toaletowego i resztek po śniadaniu znajdują się dane osobowe oraz dokumenty sygnowane m.in. przez doradcę prezydenta Bydgoszczy. Jak to nazwać? Nieodpowiedzialnością? Niechlujstwem? Skrajnym zaniedbaniem? Mnie słów brak.
Ratusz znalazł już winnych: To pracownicy firmy sprzątającej, która odbiera śmieci z urzędu. Władze miasta przyznały, że problem trwa od dwóch tygodni. Ile śmieci i dokumentów wylądowało w tym czasie na ulicy Jezuickiej? Dlaczego urzędnicy nie reagowali? Odpowiedź jest prosta: ponieważ wszystkiemu winne są sprzątaczki!