Jednego z najbardziej znanych prezydentów zabiła nienawiść, której rozmiary okazały się większe niż niejednemu z nas mogłoby się wydawać. Jej siewcy są w stanie zniszczyć każdą wspólnotę, sprawy, z których mogliśmy i powinniśmy być dumni, a nie się o nie spierać coraz bardziej gwałtownie.
Fakt, iż prezydenta Gdańska śmiertelnie ugodzono nożem podczas finału WOŚP, ma znaczenie, a rezygnacja z prowadzenia orkiestry przez Jurka Owsiaka akurat w tej chwili to, przynajmniej dla mnie, niewybaczalny błąd. Sygnał do odwrotu od wartości, o które Paweł Adamowicz walczył przez całe życie. Czyżbyśmy mieli skapitulować po tym, co się stało, przed mowa nienawiści, rosnącym hejtem, przed najgorszymi ze złych?
Żałoba to zły czas na wskazywanie winnych, ale to też nie powód, by nie słyszeć marszu plastelinowej armii pod wodzą czarnych generałów, których rozkazy padły na długo przed tragiczną śmiecia prezydenta Gdańska.