Ten zakład wpisał się w historię Bydgoszczy bardziej, niż niejedna legendarna marka. Trudno, żeby było inaczej, skoro „Kosmyk” funkcjonował w tym samym miejscu ponad 120 lat.
Gdańska umiera. Zamykają kolejne ważne miejsce [ZDJĘCIA]
Ile dokładnie, nikt nie wie, data powstania salonu jest umowna. Moje wspomnienia związane z „Kosmykiem” sięgają wczesnego dzieciństwa, więc jeszcze lat 50-tych. Wszyscy w mieście wiedzieli, nawet dzieci, że przy Alejach 1-go Maja, (tak się wtedy nazywała dzisiejsza Gdańska) jest taki luksusowy fryzjer, do którego eleganckie panie chodziły jeszcze przed wojną.
Wystrój w środku robił wrażenie i robi do współczesnych czasów. Takich wnętrz już zwyczajnie nie ma. Czy ktoś sobie wyobraża w salonie fryzjerskim profesjonalną szatnię, z jak najbardziej prawdziwą panią szatniarką i recepcję z panią recepcjonistką?
W latach 70-tych i 80-tych obie panie miały mnóstwo roboty, dostać się do „Kosmyka” to było coś. Zakład pracował na dwie zmiany, obsługiwał ponad stu klientów od wczesnego świtu, do 22, a zdarzały się takie dni, że nawet do północy. Uwielbiałem zaglądać do „Kosmyka” nie tylko po to, żeby się ostrzyc.
Fryzjerzy tam pracujący byli prawdziwą kopalnią anegdot, miejskich nowinek i ciekawostek. Nikt nie miał tylu ciekawych informacji, nikt! Po zmianie systemu wciąż trwali i wydawało się, że będą trwać wiecznie.
Niestety, z końcem marca „Kosmyk” kończy swój żywot. Mówi się, że nie ma ludzi niezastąpionych, jednak to nieprawda. To będzie wyrwa, którym my, starzy bydgoszczanie, mocno odchorujemy i nigdy się z nią nie pogodzimy. Dla nas to miejsce przy Gdańskiej zawsze będzie po prostu „Kosmykiem”. Niezapomnianym, jedynym takim i niezastąpionym.
Gdańska umiera. Zamykają kolejne ważne miejsce [ZDJĘCIA]