Pomysł z czasowym odkurzaniem byłej Księgarni Współczesnej wypalił na tyle, że młodzi artyści się rozochocili i mają nadzieję na więcej.
Jasne, że od pokazywania sztuki są muzea, i że biorą za to pieniądze od państwa - miasta. Tyle że sztuka - niekoniecznie przez wielkie „S” - dotacji zbyt często nie dostaje.
PRZECZYTAJ:Tchnęli życie w siedzibę dawnej kultowej księgarni [ROZMOWA]
Podobnie nie każda działalność dobroczynna rodzi się za pieniądze „z urzędu”. Potrzebna jest jednak iskra, dobra wola i pierwszy, w zasadzie kolejny, krok. Nie wiem, co się bardziej administratorom opłaca.
Być może lepiej, gdy lokal zamknięty jest na cztery spusty, bo człowiek to zaraz wejdzie, nabrudzi, uszkodzi, jeszcze w kącie zaśnie albo coś gorszego.
Gdyby tak jednak spojrzeć z drugiej strony, to przecież miejskie zasoby są dla mieszkańców. Jeśli miasto stawia zaporę czynszową albo jest jeszcze inny powód braku chętnych do najmu, niechże te miejsca się reklamują za darmo. I miasto też przy okazji złapie plusy.