Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Duże kłopoty z braćmi mniejszymi i salomonowe decyzje - komentuje Jarosław Reszka

Jarosław Reszka
Jarosław Reszka
Dzikie zwierzęta coraz częściej zaglądają do miast, zwykle w poszukiwaniu jedzenia
Dzikie zwierzęta coraz częściej zaglądają do miast, zwykle w poszukiwaniu jedzenia Piotr Krzyżanowski
Sarna z ogrodu przy ulicy Toruńskiej niech wyjdzie sobie sama, a stado dzikich krów z Jarużyna to najpewniej UFO albo yeti.

Mieszkam pod samiutkim lasem. Od czasu do czasu zdarza się zatem, że w sąsiedztwie, na niezamieszkałej działce z dziurawym płotem, obserwuję sarny. Spokojnie skubią trawę bliżej lub dalej dziury w ogrodzeniu, wreszcie znikają. Jedyne, co robię na ich widok, to zamykam drzwi na taras, żeby z domu nie wyskoczył pies i nie pogonił sarnie kota.

Co naturalne we wsi pod miastem, staje się problematyczne w środku miasta. Niedawno na przykład spory dylemat mieli właściciele działek ROD „Kolejarz” przy ulicy Toruńskiej. Prawdopodobnie w grudniu ubiegłego roku przybłąkała się do nich sarna i pozostała gościem działkowców przynajmniej do początku maja. Gość (a raczej: gościni, jak się teraz, politycznie poprawnie, gościa płci żeńskiej powinno nazywać) przeskakiwał z działki na działkę, wychudzony i z raną na szyi. Żaden poczciwy gospodarz nie może tolerować gościa (a zwłaszcza gościni) w tak opłakanym stanie. „Kolejarska” brać też próbowała pomóc sarence. Okazało się to nieprostym zadaniem. Działkowcy wydzwaniali pod różne numery, wszędzie odsyłani od Annasza do Kajfasza. Co najwyżej otrzymywali wskazówki godne wujka Dobra Rada.

- Usłyszeliśmy, żeby po prostu otworzyć bramę ogrodu działkowego, by sobie wyszła, ale przecież nie o to chodziło w tej sprawie. To jest środek miasta. Mogłaby wpaść pod samochód - dziwiła się parę dni temu w rozmowie z reporterem „Expressu” pani Barbara, właścicielka jednej z działek.

I ja się taką odpowiedzią zdziwiłem. Zaraz jednak przekonałem się, że niesłusznie. - W takich sytuacjach lekarz weterynarii zwykle odradza, by wyganiano zwierzę. Jest przestraszone, stresuje się i może nawet dostać zawału. Przyjmuje się zasadę, że jeżeli w jakiś sposób sarna dostała się na miejsce, to może również opuścić ten teren - wyjaśniła temu samemu reporterowi pracowniczka Bydgoskiego Centrum Zarządzania Kryzysowego, czyli instytucji, do której mieszkańcy powinni zgłaszać tego typu zdarzenia. Nazwa szumna, pomoc, jak widać, pozorna. Warto się pomodlić, by prawdziwe kryzysy miasto nad Brdą omijały…

Jeszcze większe zdziwienie - takie, przy którym szczęka opada - budzić musi seria opowieści o stadzie dzikich krów z Jarużyna, ponoć grasujących na drogach w gminie Osielsko. Piszę „grasujących”, bo stado miało stać się przyczyna już dwóch wypadków drogowych. Piszę „ponoć”, bowiem z oficjalnej korespondencji wynika, że stado jest do tej pory obiektem hipotetycznym, jak UFO czy yeti, bowiem urzędowym czynnikom jego istnienia nie udało się zweryfikować.

Historia tej wielkiej ucieczki krów (albo wielkiego wygnania) jest jeszcze dłuższa niż historia pobytu sarny w ogrodzie przy ulicy Toruńskiej. Stado dzikich krów wpadło w ludzkie oko już wiosną ubiegłego roku. Liczyć miało sześć sztuk: cztery dorosłe i dwa cielęta. Jakoś tak na początku lata 2022 rozpoczął się też urzędniczy pingpong pomiędzy gminą, starostwem, Powiatowym Lekarzem Weterynarii i Wojewódzkim Inspektoratem Weterynaryjnym. Stawką tego meczu są krowie głowy. Dosłownie. Urzędnicy odbijający piłeczkę decydują bowiem, kto ma dokonać ujęcia lub odstrzału bezdomnych zwierząt.

Jako że nikomu nie uśmiecha się rola kowboja z lassem, a tym bardziej kata, międzyurzędowa korespondencja w tej sprawie zmierza właśnie w kierunku uznania stada za UFO lub yeti. „Otrzymaliśmy odpowiedź od starosty - donosi od miesięcy zajmujący się tematem dzikiego stada z Jarużyna dziennikarz „Expressu”. - Wynika z niej, że podczas wizji lokalnej 11 lipca 2022 roku „nie stwierdzono przebywania na ww. nieruchomości żadnych zwierząt”. Trzy dni później przekazano pismo wójta Osielska do dzierżawcy terenów Skarbu Państwa. Ten również miał stwierdzić, że na terenach, które użytkuje, nie ma krów”.

Pomyśleć można, że rzecz dzieje się w syberyjskiej tajdze albo amazońskiej puszczy.

od 12 lat
Wideo

Wybory samorządowe 2024 - II tura

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera