Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

W czasach dla odważnych artystów muzyczny poszukiwacz ma się dobrze

Magdalena Jasińska
Nikola Kołodziejczyk w styczniu stanął za pulpitem dyrygenckim Filharmonii Pomorskiej i bardzo sobie to chwali
Nikola Kołodziejczyk w styczniu stanął za pulpitem dyrygenckim Filharmonii Pomorskiej i bardzo sobie to chwali Magdalena Jasińska
Magdalena Jasińska rozmawia z pianistą, kompozytorem i aranżerem Nikolą Kołodziejczykiem, który niedawno poprowadził orkiestrę symfoniczną w Filharmonii Pomorskiej podczas koncertu zespołu Klezmafour.

Po raz pierwszy w Bydgoszczy?
Tak, bardzo dobrze mi się tu w Filharmonii Pomorskiej pracowało. Bardzo dobrze brzmi akustycznie muzyka w tej sali.

Dla Pana mieszanie w gatunkach muzycznych i łączenie ich to chleb powszedni. Jest Pan specjalistą od niełatwych nut, które lubią grać muzycy i które uwielbiają słuchać odbiorcy.
Staram się, żeby nieoczywiste rozwiązania nie były kosztem wykonawców i kosztem słuchaczy. Chcę, żeby było to coś kreatywnego, co jest przyjemne w odbiorze.

Można powiedzieć, że w muzyce już wszystko było.
Muszę powiedzieć, że wielcy mistrzowie są dla nas inspiracją, ale idziemy do przodu szczególnie pod względem technicznym. To jest bardzo kuszące, żeby korzystać z tych nowinek i moją rolą jest, jakby powstrzymać te zapędy, a czasami wręcz przeciwnie.

To jest takie życie poszukiwacza muzycznego?
Zdecydowanie tak. To są piękne czasy dla odważnych artystów. Ja się bardzo cieszę, że w tym momencie technicznego rozwoju naszej sztuki w dalszym ciągu można pracować z ludźmi, którzy są mistrzami w swoim fachu. Z jednej strony, są mistrzowie sztuki symfonicznej, z drugiej strony - są ludzie świetnie przygotowani do improwizowania muzyki na żywo. Połączenie tych fachowców z różnych światów skutkuje czymś bardzo ciekawym, jeśli podchodzi się do tego z szacunkiem.

A muzycy symfoniczni jak podeszli do tych nietypowych zadań?
Bardzo dobrze... To jest nasz siódmy koncert z siódmą orkiestrą symfoniczną. Niesamowity kunszt filharmonii i bardzo zaangażowani muzycy - świetnie nam się pracowało.

Lubi Pan pracować z orkiestrami symfonicznymi?
Zdecydowanie, ponieważ jest to apogeum myślenia o muzyce. To pełna paleta barw. Jako kompozytor i orkiestrator, będąc w najlepszym miejscu filharmonii, przy pulpicie dyrygenta, jest to ukoronowanie pracy i wspaniałe przeżycie.

Kto Pana zaraził pracą aranżera?
Miałem cztery lata, kiedy zacząłem poważnie myśleć o muzyce. Moi rodzice dostrzegli moje zainteresowanie muzyką i nie przeszkadzali mi w tym.

I nie musieli Pana pilnować, żeby Pan ćwiczył?
Musieli… Przez pierwsze lata chodzili ze mną na zajęcia. Ja akurat miałem to szczęście, że moi rodzice są po Akademii Sztuk Pięknych, a ojciec jest też wynalazcą, więc też wynajdował mi różne metody ćwiczenia. Musiałem ćwiczyć Bacha po ciemku, z zasłoniętą klawiaturą, śpiewałem różne tematy. Potem się okazało, że to już dawno sprawdzone metody, o których nie mieliśmy pojęcia. Dość wcześnie zainteresowałem się, żeby tę muzykę tworzyć. Czyli muzykę improwizowaną, jazzową. Skończyłem Akademię Muzyczną jako pianista i kompozytor, od kilku lat dyryguję własnymi kompozycjami i opracowaniami.

Akurat Pana specjalności są takie, że nie musi Pan wybierać niczego, wszystko się pięknie dopełnia.
Muszę powiedzieć, że to jest wspaniałe, że człowiek może robić coś, co chciał robić przez całe życie. Uczył się tego, co później może robić, więc nie stąpa po gruncie, którego nie zna. To jest wędrówka do przodu, a człowiek uczy się cały czas. Muzyka to jest przygoda, która jest szersza niż całe życie, więc trzeba się spieszyć, żeby wydobyć z tego jak najwięcej. Wydaje mi się, że dzięki temu, że otrzymałem tę edukację, a miałem szczęście do pedagogów, teraz mogę się cieszyć, że praca idzie sprawnie i nie mamy problemów technicznych, by wyrazić to, o co nam chodzi.

Stereotypowe postrzeganie artysty jest takie, że to człowiek, który śpi do południa, a potem wychodzi na koncert. Tak przecież nie jest.
Oczywiście, mogę mówić tylko za siebie, ta praca nigdy się nie kończy. Pamiętam 15-godzinne dni pracy i kiedy wszyscy idą na przerwę, to my dalej pracujemy z kolejną grupą ludzi. Ale ja nie zamienił bym tej pracy na żadną inną, bo na żadnej innej pracy się nie znam. Ponieważ poświęciłem tej drodze całe życie, to czuję się na miejscu.

Magdalena Jasińska zaprasza do wysłuchania „Zwierzeń przy muzyce” na antenie Radia PiK w niedzielę o godz. 18.05

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!