Zwolennicy spiskowej teorii dziejów nad Brdą, niezwiązani ani z bydgoskim ratuszem, ani z kancelarią premiera, ze słupków liczb wyłowili przede wszystkim to, że Bydgoszcz dostanie tylko niecałe 300 tys. złotych więcej niż Toruń, a sprawiedliwie byłoby, gdybyśmy dostali o kilkanaście milionów więcej. Liczba ludności w Toruniu to bowiem ledwie 57 proc. liczby mieszkańców Bydgoszczy.
Na taką kalkulację zwolennicy teorii spiskowej, ale w mieście oddalonym o 50 km od pomnika Walki i Męczeństwa, wnet zareplikowali, że wcześniej to Bydgoszcz dostawała więcej.
Wreszcie ci, którzy reprezentują stronę bydgoskiego ratusza, policzyli, że największe miasto w regionie zostało okradzione ze 195 milionów. A jest to różnica pomiędzy przyznanymi 35 milionami i 230 milionami, jakie Bydgoszcz powinna otrzymać, gdyby rząd uwzględnił jej 1-procentowy udział w ogólnej liczbie obywateli Polski.
Tak to każdy chory ma doktory..., a polityk statystyków.
