Obwodnica ta w formalnym zapisie pierwszy raz pojawiła się bodaj w Planie Zagospodarowania Przestrzennego Województwa Kujawsko-Pomorskiego z czerwca 2013 roku. W ślad za tym obwodnicę wpisano do studiów uwarunkowań i kierunków zagospodarowania Bydgoszczy i Osielska, przez które to gminy ma przebiegać.
Co dalej? Jakieś wieści o obwodnicy pojawiają się z częstotliwością mniej więcej raz na rok. Wiadomo, że liczyć ma około 14 kilometrów i że budowę podzielono na pięć etapów (patrz: mapka), które realizowane mają być w różnych okresach. Głośniej wokół obwodnicy ostatnio robiło się z dwóch powodów. Pierwszym był sprzeciw mieszkańców Kapuścisk wobec możliwej wycinki części lasku pomiędzy domami a terenem dawnego Zachemu i dzisiejszego parku technologiczno-przemysłowego. Drugim powodem były rozważania o sposobach uniknięcia korków na drodze krajowej nr 10, gdy w jej sąsiedztwie rozpocznie się budowa ekspresówki o tym samym numerze.
W ramach majówki w ruchu objechałem na rowerze (bo inaczej na razie byłoby trudno) teren przeznaczony pod budowę trzech najwcześniejszych etapów obwodnicy, a więc pomiędzy lotniskiem i ul. Toruńską. Moje przemyślenia po tej wycieczce pewnie niezbyt przypadną do gustu obrońcom przyrody na Kapuściskach. Jeśli bowiem na jednej szali wagi położyć straty w przyrodzie i krajobrazie, jakie spowoduje obwodnica, a na drugiej odkorkowanie kilku ważnych miejsc w Bydgoszczy (myślę przede wszystkim o alei Jana Pawła II, ulicy Wojska Polskiego, wjeździe na Trasę Uniwersytecką i rondzie Toruńskim), to ta druga szala będzie zdecydowanie cięższa.
Co bowiem spotyka na drodze obwodnica po tej stronie Brdy? Najpierw rzadko rozrzucone i w części chyba nie najlepiej prosperujące firemki po południowej stronie ul. Wąbrzeskiej, potem samosiejki pomiędzy Glinkami-Rupienicą i Puszczą Bydgoską. W pobliżu ulicy Solnej na Kapuściskach rzeczywiście wjeżdżamy w lasek, który byłby urokliwy, gdyby go posprzątać i przegonić pijaczków. Wreszcie puszczamy się wzdłuż odartej już z wszelkiego uroku ulicy Chemicznej, by przecinając przypominające skansen domostwa przy Smoleńskiej, dotrzeć do Toruńskiej. Jeśli kogoś z lokalnych patriotów tym opisem uraziłem, to przepraszam.
A jakie są racje miasta, przemawiające za obwodnicą? Głos oddaję Annie Rembowicz-Dziekciowskiej, dyrektorce Miejskiej Pracowni Urbanistycznej:
„Plany miejscowe nie określają czasu realizacji inwestycji. Planując miasto, musimy pamiętać, że ma już 676 lat. Ma istnieć kolejne setki, zatem musimy przewidywać różne scenariusze rozwoju. Głównym zadaniem planu jest wskazanie takiego kierunku, który umożliwi budowę inwestycji (komercyjnych i publicznych) w taki sposób, aby wpisywały się one w docelowe rozwiązania. Często chodzi o to, by uchronić pas terenu przeznaczony pod przyszłe rozwiązania drogowe przed zabudową.
Wschodnia obwodnica to ważna, planowana trasa, która ma skomunikować przede wszystkim szybko rozwijające się tereny pozachemowskie, na których lokuje się dużo firm produkcyjnych, usługowych i logistycznych. Są obsługiwane ciężkim transportem, który nie powinien być prowadzony przez tereny mieszkaniowe, takimi ulicami, jak Glinki, Wojska Polskiego czy Al. Prezydenta Lecha Kaczyńskiego. Ważne, by ciężki ruch towarowy skierować najkrótszą trasą na drogi krajowe, dlatego przewidujemy wpięcia obwodnicy wschodniej do węzła Bydgoszcz Północ i do Węzła Lotnisko (na południu). Ta trasa ułatwi też wyjazd z miasta mieszkańcom Fordonu”.
Reszta, czyli przede wszystkim to, kiedy ruszy budowa, jest milczeniem. Zależy od pieniędzy i woli decydentów.
