Czy wiedza na temat tego, ile w urzędzie miasta wydaje się, na przykład, na catering, jest chorobliwym wścibstwem?
Dla wielu może to być rzeczywiście niezdrową emocją, ale przykładowy cukierek - jak się dobrze zastanowić - może mieć dziś całkiem poważny kontekst. Dużo się bowiem ostatnio mówi o potrzebie przejrzystości, transparentności wydatków ponoszonych przez urzędy. Zainteresowanie zaczynają budzić nie tylko wielkie sumy poważnych przetargów, ale i te mniejsze (które zresztą potrafią się uskładać w większy format). Więc może przestaje dziwić, że miasta małe (Inowrocław) i duże (Warszawa) inwestują w poważne narzędzia samokontroli. Chociaż (jeszcze?!) nie muszą...