Takie pytanie nasuwa się każdemu, kto zobaczy kontrowersyjny obiekt i przeczyta wystąpienie pokontrolne Najwyższej Izby Kontroli. Kontrolerzy wzięli pod lupę zabudowę inowrocławskiego placu Klasztornego i na jaw wyszła nadzwyczajna urzędnicza troska o to, by właściciel budynku, w którym znajdowała się niegdyś kawiarnia „Europa”, mógł przejąć (bez przetargu) publiczną część zabytkowego placu i postawić na niej kawiarnię. Siła tej troski była tak wielka, że nikt nie słyszał protestów właścicielki sąsiedniej kamienicy.
Tłumaczyła ona miejscowym rajcom i urzędnikom, że wyrastający przed jej budynkiem klocek zasłania front. Blokuje dojazd do powstającego tu hotelu oraz bramę, prowadzącą na parking dla gości. Na dodatek ścianę nowego obiektu zbudowano w odległości 1,4 m od zdobnego w wykusze (wysunięte części) frontu hotelu, czyli niezgodnie z prawem budowlanym, które obliguje do zachowania 4 m. Zmieniono również plan miejscowego zagospodarowania przestrzennego, likwidując drogę dojazdową do hotelu. - Torpedujące naszą inwestycję decyzje podejmowano za naszymi plecami i na nic zdały się protesty, bo urzędnicy twierdzili, że... nie jesteśmy stroną postępowania – skarżyła się nam właścicielka zabytkowej kamienicy. O jej walce z urzędniczym
Ile zarabiają pracownicy Lidla, Biedronki, Tesco? Zarobki są...
„nic nie widzę, nic nie słyszę”
pisaliśmy w publikacjach: „Strzał w plecy inwestora” z 2014 r. i „ Skandal, pogrzeb hotelu i stypa” z 2015 r. Pokryty żałobnym kirem i klepsydrami inowrocławski zabytek pokazywała również ogólnopolska telewizja m.in. w „Sprawie dla reportera” Elżbiety Jaworowicz i polsatowskim „Państwo w państwie”. W 2008 r., gdy inwestorka przymierzała się do hotelu, prezydent Inowrocławia wydał jej zaświadczenie, że to przedsięwzięcie jest zgodne z uchwalonym w 1999 r. miejscowym planem zagospodarowania. Z jego zapisów wynikało, że plac Klasztorny leży w strefie ochrony konserwatorskiej, gdzie obowiązuje „restauracja i rekonstrukcja historycznego układu urbanistycznego”, polegająca na zachowaniu historycznego przebiegu ulic, linii zabudowy oraz wysokości ścian, a postulaty konserwatorskie są tu nadrzędne. Stylowy hotel „Pod Papugami” miał być ozdobą inowrocławskiego placu Klasztornego. Inwestor pod bacznym okiem miejskiego konserwatora zabytków odtworzył piękny front XIX-wiecznej kamienicy, a w jej piwnicach wyeksponował fragment muru po jednym z najstarszych w Polsce klasztorze Franciszkanów. Hotel, na który inwestor dostał unijną dotację, miał przyjąć pierwszych gości w 2011 r. Nie ma ich i nie będzie, bo...
Czytaj dalej:
- Hotel, zasłonięty betonowym klockiem, pozbawiony drogi dojazdowej i pożarowej oraz parkingu nie może funkcjonować – uważa Mieczysław Piwowar, pełnomocnik spółki Mars. Inwestor chce,
by miasto odkupiło za 10 mln zł
zabytkową kamienicę, skoro swymi wadliwymi decyzjami pogrzebało hotelowe plany jej właściciela. Toczy się w tej sprawie sprawa cywilna przed Sądem Okręgowym w Bydgoszczy. Jest już opinia biegłego z dziedziny geodezji i kartografii. Stwierdza on, że zmiana miejscowego planu zagospodarowania przestrzennego, uchwalona przez Radę Miasta Inowrocław w styczniu 2011 r, dotycząca placu klasztornego, a konkretnie sposobu wydzielenia działek, sąsiadujących z adaptowaną na hotel zabytkową kamienicą, „co najmniej pogorszyła warunki eksploatacji działki”, na której zaplanowano ów hotel, zaś posadowienie na nowo wydzielonej działce budynku kawiarni doprowadziło do znacznego obniżenia wartości zabytkowej kamienicy. Hotel nie może tam działać, choćby z uwagi na zagrożenie pożarowe, całkowite zacienienie parteru i emisję z urządzeń wentylacyjnych, usytuowanych na wprost hotelowych okien. Żądanie 10 mln zł nie jest podobno wygórowaną ceną, bo poza kosztem zakupu kamienicy i wkładem własnym w jej adaptację (na hotel), spółce Mars przyznano dotację w kwocie ok. 2 mln zł z krajowych i unijnych funduszy. Wykorzystała ponad 1,8 mln zł, a ponieważ hotel nie działa, Urząd Marszałkowski domaga się od spółki zwrotu dotacji i miliona zł odsetek. Beneficjent powoła się zapewne na wystąpienie siły wyższej w postaci wadliwych decyzji administracyjnych, które uniemożliwiły mu dokończenie inwestycji i rozpoczęcie hotelowej działalności. O tym, że decyzje urzędników inowrocławskiego ratusza oraz starostwa powiatowego w sprawie zabudowy placu klasztornego były błędne, świadczą ustalenia kontrolerów NIK. „Serię błędów rozpoczął
wadliwy podział placu klasztornego,
dokonany w 2008 r. na mocy decyzji, wydanej z upoważnienia prezydenta Inowrocławia. Na wniosek ówczesnego właściciela budynku, w którym dawniej znajdowała się kawiarnia „Europa”, granicami nowo wyodrębnionej działki objęto część terenu, która nie była przeznaczona do realizacji celów prywatnych, lecz publicznych. Otwierało to Miastu drogę do bezprzetargowej sprzedaży tej części placu Klasztornego, co nastąpiło w lipcu 2008 r. Jeszcze w tym samym roku nabywca terenu wystąpił do Miasta o zmianę miejscowego planu zagospodarowania przestrzennego, która umożliwiła mu zabudowę terenów zieleni parkowej. Następnie postawił tam nową kawiarnię, naprzeciw kamienicy adaptowanej na hotel” - tak NIK opisuje działania miejskich urzędników i rajców.
Czytaj dalej:
Kontrola NIK wykazała, że projekt tego planu zagospodarowania przestrzennego wykonano na mapie nieodzwierciedlającej faktycznej zabudowy placu klasztornego. „Niezgodną ze stanem rzeczywistym mapę wydał Ośrodek Dokumentacji Geodezyjnej i Kartograficznej Starostwa Powiatowego w Inowrocławiu, który – mimo że był do tego zobowiązany – nie sprawdził, czy geodeta dokonał aktualizacji. Skutkiem tego przez dwa lata (do maja 2010 r.) wydawano nieaktualne mapy, wykorzystywane również do prac projektowych” - czytamy w informacji NIK.
Kolejny błąd popełniono przy udzielaniu pozwolenia na budowę kawiarni naprzeciw kamienicy adaptowanej na hotel. - Decyzja Starosty Inowrocławskiego z 2012 r., zezwalająca na tę zabudowę, została wydana z naruszeniem Prawa budowlanego, ponieważ złożony przez wnioskodawcę projekt budowlany był niezgodny z obowiązującym wówczas miejscowym planem zagospodarowania przestrzennego. Projekt ten zakładał bowiem, że kawiarnia będzie zajmowała również teren nieprzeznaczony do zabudowy, lecz do ruchu pieszego, z dopuszczeniem dojazdów do posesji przyległych do placu Klasztornego, w tym do powstającego hotelu. Dodatkowo właścicielkę kamienicy pozbawiono prawa do czynnego udziału w tym postępowaniu, mimo że przebudowywany hotel znajdował się w obszarze oddziaływania zaprojektowanej kawiarni. Późniejszy wniosek właścicielki zabytkowej kamienicy o wznowienie postępowania, zezwalającego na budowę kawiarni, również rozpatrzono niezgodnie z Kodeksem postępowania administracyjnego, pozbawiając wnioskodawczynię prawa do skorzystania ze środków ochrony prawnej - twierdzą kontrolerzy. - W związku z ustaleniami , iż decyzja o pozwoleniu na budowę kawiarni została wydana z naruszeniem Prawa Budowlanego NIK zawiadomi właściwego inspektora nadzoru budowlanego i będzie oczekiwać informacji o podjętych przez niego działaniach – informuje Oliwia Bar, rzeczniczka NIK.
- Wnioski NIK mają charakter opinii, których nie podzieliły żadne organy kontrolne, badające całe postępowanie i żadna z decyzji, wydanych przez pracowników naszego urzędu nie została uchylona” - tak ustalenia NIK kwituje Marlena Gronowska, rzeczniczka powiatowego starostwa.
Czytaj dalej:
***
Agnieszka Chrząszcz-Stajszczak, rzecznik UM w Inowrocławiu:
- Jak do tej pory wszystkie spory sądowe p. Piwowar przegrywa, w ciągu ostatnich kilku tygodni dwie toczące się sprawy również zakończyły się niekorzystnie dla tej pani. Większość naszych uwag do kontroli NIK nie została uwzględniona, a prawo nie daje nam możliwości wprowadzenia naszych uwag do protokołu.
Romuald Kaiser, naczelnik Wydziału Gospodarki Przestrzennej i Nieruchomości UM w Inowrocławiu:
- Nie ze wszystkimi uwagami się zgadzamy. Pracujemy rzetelnie i sumiennie, choć w nawale pracy zdarzają się nam błędy, tylko nie rozumiem, jak można zgłaszać nam uwagi, które w rzeczywistości dotyczą innych podmiotów lub organów (konserwator zabytków, wojewoda, starosta, rzeczoznawca, projektant itd.). NIK nie zechciała zauważyć, że Inowrocław jest jednym z nielicznych miast w Polsce, w którym obszar całego miasta objęty jest planami zagospodarowania przestrzennego, co wymagało olbrzymiej i wieloletniej pracy.
