Gmina nie może sprzedawać zbędnych zabytkowych nieruchomości na licytacjach. Przez to niektóre budynki kilka lat czekają na nowego właściciela.
<!** Image 2 align=right alt="Image 22783" >- Czy miasto chce zarobić na zabytkach? - pyta Czytelnik. - Jeżeli gminy nie stać na ich remont, to powinna je oddać za darmo. Wystarczyłoby jedynie zastrzec zachowanie oryginalnego wyglądu. Przez ten upór wiele domów popada w ruinę.
Miasto nie może jednak swoich budynków sprzedawać za symboliczną złotówkę.
- Takie licytacje nie wchodzą w grę. Zgodnie z prawem, cena w pierwszym przetargu nie może być niższa, niż ustalił ją rzeczoznawca. Dopiero w drugim przetargu można ją obniżyć, ale nie więcej niż o 40 procent. Jeśli nadal nie znajdzie się chętny, wtedy miasto ma prawo zbyć nieruchomość na drodze rokowań. Jednak i wtedy cena nie może być mniejsza niż 50 procent. Takie przeceny są, mimo wszystko, rzadko potrzebne - wyjaśnia zastępca dyrektora Wydziału Mienia i Geodezji UM w Bydgoszczy, Andrzej Bereda.
Czasami może to rodzić problemy. Wystarczy spojrzeć na nieruchomość przy ulicy Jagiellońskiej 36-38, gdzie ostatnio urzędowała straż miejska. Stara zajezdnia tramwajowa też wciąż czeka na inwestora. Tymczasem wiadomo, że w zrujnowanym budynku przy ulicy Czartoryskiego, który nie miał szczęścia do kupców, pojawią się nowe mieszkania.
- Ostatni przetarg zakończył się sukcesem. Wygrała go bydgoska firma deweloperska Ogbud. Na halę po zajezdni przy ul. Zygmunta Augusta na razie nie ma chętnych, chociaż nie trzeba się obawiać utrudnień, bo to nie jest obiekt zabytkowy. Znajduje się jedynie pod opieką konserwatorską - dodaje Andrzej Bereda.
Nowy właściciel budynku na Czartoryskiego cieszy miejskiego konserwatora zabytków, Sławomira Marcysiaka. - To pierwszy krok na drodze do reanimacji starówki. Dotychczas dzielnica ta wyludniała się. Tymczasem mieszkaniówka jest bardzo pożądana w tym miejscu. Teraz ustalamy z inwestorem szczegóły zabudowy całego placu oraz remontu dawnego spichlerza. Przy froncie ulicy odbudowana zostanie również kamienica. Wyglądem i gabarytami ma przypominać inne budynki przy Czartoryskiego. Na granicy działki pojawi się także mały budynek.
Odrestaurowany spichlerzyk ma zachować niektóre oryginalne detale.
- Zależy nam, żeby ten budynek był „świadkiem historii”. Fundamenty i kamienne podpiwniczenie zostają. Podczas rozbiórki górnej części postaramy się ocalić jak najwięcej oryginalnych elementów, które wykorzystane będą przy odbudowie - deklaruje Sławomir Marcysiak.