Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Apartheid w RPA przeminął. Kolczaste druty i strach pozostały

Krzysztof Błażejewski
Krzysztof Błażejewski
- Don’t! Don’t go there! - zdecydowanym ruchem powstrzymał mnie Eddie, Bur mieszkający w Durbanie. Potem pokazał, wzmacniając swoją wypowiedź, charakterystyczny gest podrzynania gardła.

Republika Południowej Afryki przeszła do historii jako ostatni kraj sankcjonujący rasizm. Został on zniesiony dopiero w 1994 roku. Od tej chwili kraj zmienił się znacząco. Z państwa zacofanego społecznie, ale kwitnącego gospodarczo stał się przede wszystkim miejscem strachu. Strachu o własne mienie, o zdrowie, o życie. Tak bardzo, że jego symbolem stały się wszechobecne druty kolczaste. Otaczają one większość podmiejskich osiedli, hoteli, marketów, domów, a nawet prowadzonych budów. Są wszechobecne w centrum głównej metropolii RPA, Johannesburgu.

- Białych w Johannesburgu już praktycznie nie ma - mówi mieszkający na otoczonym, oczywiście, murem i kolczastym drutem, a nawet przewodami elektrycznymi pod napięciem, ekskluzywnym osiedlu pod Kapsztadem Roman Szost, Polak, który w RPA mieszka od 1980 roku i był świadkiem zachodzących w tym kraju przemian. - Przedsiębiorcy przenieśli się za granicę, najczęściej do Australii i Kanady, reszta opuściła miasto, bo nie miała tu nic do roboty.

Targowiska wzdłuż zabytków

W centrum Johannesburga, niegdyś tętniącej życiem światowej metropolii handlu diamentami i złotem, w oczy rzuca się teraz szereg opuszczonych wysokościowców. Budowę kolejnych przerwano, straszą teraz oczodołami okien bez szyb. Miejscowe biura podróży odradzają Europejczykom wysiadanie z autokarów. Można to zrobić tylko na głównym placu, stale strzeżonym przez patrole policji i kręcących się przed większymi sklepami ochroniarzy. Przedziwne wrażenie robią w tym kiedyś ekskluzywnym miejscu pozamykane na głucho lokale sklepowe i rozstawione na całą długość zabytkowych ulic stragany, serwujące mydło i powidło. Niektóre ulice dosłownie toną w śmieciach.

Czytaj też: Zdobył zaufanie wilków, przybijając z nimi piątkę. Marcin Kostrzyński [wideo]

- Nie, na co dzień aż tak źle nie jest - mówi Szost, widząc moją minę. - To pewnie efekt strajku śmieciarzy...

Jeszcze gorsze wrażenie pozostawia wizyta w Soweto, osławionej dzielnicy Johannesburga, gdzie dawniej na jednej ulicy mieszkali dwaj laureaci pokojowej nagrody Nobla, zasłużeni w walce z segregacją rasową - biskup Desmond Tutu i polityk Nelson Mandela. Soweto, kiedyś osiedle slumsów, przeznaczone wyłącznie dla Afrykanów (ponieważ nie wolno było im mieszkać w Johannesburgu), i dziś, prawie ćwierć wieku po zniesieniu apartheidu, robi przygnębiające wrażenie. Stadion Orlando - miejsce finału piłkarskiego mundialu w 2012 roku - otaczają niekończące się rzędy parterowych budynków - jednakowych klocków, drewnianych i glinianych chałupek oraz blaszanych budek niczym najgorszego sortu slumsy bez kanalizacji. Także i tutaj nie brak wysokich ogrodzeń pod napięciem i drutów kolczastych. Cóż, dawną segregację rasową zastąpiła segregacja ekonomiczna...

Czytaj dalej - kliknij poniżej:

- Ten kraj boryka się z ogromnymi kłopotami - wyjaśnia Roman Szost. - Ponad czterdzieści procent bezrobotnych, bieda przeplata się z wielkim bogactwem. Miejscowi Afrykanie, w większości z plemienia Zulu, nigdy nie nadawali się do pracy. Do tego stopnia, że osiedlający się tutaj Europejczycy zrezygnowali ze zmuszania ich do niewolniczej pracy i sprowadzali tutaj jako niewolników Hindusów.

Pomnik także pod ochroną

Po zniesieniu apartheidu i objęciu władzy przez Afrykański Kongres Narodowy przeprowadzono uwłaszczenie. Odebrano za odszkodowaniem białym ziemię i zakłady przemysłowe, upaństwowiono je, a następnie rozdano Afrykanom. Ponieważ jednak Zulusi, Xhosa, Ndebele i członkowie innych miejscowych plemion nie chcieli ani uprawiać ziemi, ani pracować w przemyśle, szybko sprzedali swoje udziały, często poprzednim właścicielom. I dziś znów praktycznie cała ziemia uprawna w tym kraju należy do potomków Holendrów i Anglików.

Nieco więcej białych spotkać można w stołecznej Pretorii. Tu potrzeba było więcej specjalistów w ministerstwach i rządowych agendach. Dziwne wrażenie jednak robi na placu przed ratuszem i budynkami rządowymi otoczony wysokim płotem pomnik Paula Krugera, twórcy nowoczesnego państwa. Dla Afrykanów był on jednak tylko jednym z wielu rasistów i okupantów. Ogrodzenie ma chronić pomnik przed oblewaniem go farbą i obrzucaniem kamieniami.

Czytaj też: Escape roomy. Tu 
nie zaznasz spokoju

Większość białych mieszkających w RPA to Burowie, potomkowie dawnych osadników holenderskich. Łatwo można poznać ich po rysach twarzy. W nadmorskim Durbanie, na promenadzie przy plaży wzdłuż rzędu wysokich hoteli, podobnej do brazylijskiej Copacabany, nazywanej tutaj Złotą Milą, spotkać ich tu można wielu, podobnie jak w Kapsztadzie.

Granica, której nie wolno przejść

Tuż przed wyjazdem z Durbanu postanawiam „skoczyć” do odległego może o 200 metrów od Złotej Mili dużego marketu. Kabanosy z różnych gatunków gazeli i antylop to tutejsza specjalność, nie do nabycia w Europie. Jednak, kiedy skręcam z promenady w boczną uliczkę prowadzącą do sklepu, zatrzymuje mnie nagle obcy przechodzień o charakterystycznej twarzy, jakby zdjętej z obrazu któregoś z Breugli. Jak się chwilę później okazało, Eddie to miejscowy Bur. Zawraca mnie, przekonuje wymownymi gestami, że mam natychmiast wracać na promenadę, bo mogę stracić nawet życie w drodze do sklepu. Potem pokazuje, gdzie jest granica, do której wolno się obcym poruszać. Trudno, nie będzie mi dane skosztować miejscowego przysmaku. Skoro tak, idę na plażę, chcąc napawać się widokiem spokojnego morza o zachodzie słońca. Jednak na schodkach z promenady zatrzymuje mnie starsza biała kobieta. „No, no, don’t”. Robi wszystko, by powstrzymać mnie przed wejściem na plażę. W końcu daję jej wiarę. Wracam do hotelu, czując się tak, jakbym był otoczony niewidocznym kolczastym drutem.

Apartheid w RPA
Segregacja rasowa w Republice Południowej Afryki wprowadzona prawnie została w latach 50. ub. wieku i dotyczyła praktycznie wszystkich dziedzin życia publicznego. Znoszona była stopniowo w początkach lat 90., a zapoczątkowało ją uwolnienie więzionego od 27 lat Nelsona Mandeli, przywódcy ruchu antyrasistowskiego. Nowa konstytucja powstała w 1994 r., wtedy też odbyły się pierwsze wolne wybory.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!