W niedzielę wybraliśmy się z żoną popływać w jeziorze Jezuickim. Odczekaliśmy do piątej, w nadziei, że w niedzielę o tej porze sporo ludzi będzie już żeglowało do domu. Gdy dojechaliśmy do Piecek, okazało się, że nic z tych rzeczy.
Tłum wciąż zalegał na dzikiej plaży, a tylko nieco mniejszy był na plaży, na którą trzeba kupić bilety. Odżałowaliśmy dychę, by mieć nieco więcej luzu. Gdy weszliśmy na piasek, zobaczyliśmy wiele mówiący obrazek. Na kocykach i leżakach blisko wody człowiek tkwił przy człowieku. Natomiast nieco dalej od wody można było się rozłożyć przyjemniej, bo we względnej ciszy i bez ryzyka bliższego kontaktu z innymi plażowiczami.
Ostatnio mówi się, że w ramach walki z koronawirusem rząd może wprowadzić regionalne obostrzenia w organizacji wesel, m.in. polegające na rejestracji gości w liczbie nieprzekraczającej 150 osób. Tylko że jak to ma być regionalne obostrzenie, to może być z tym tak, jak kiedyś z regionalnymi zakazami sprzedaży alkoholu. Zabraniali pić w naszym regionie, to się jechało na imprezę do najbliższego miasta w regionie sąsiednim.
