Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Miasto w mackach przestępczego układu - powieściowy debiut bydgoskiego dziennikarza

Jarosław Reszka
Jarosław Reszka
Nikt nad Brdą nie będzie miał wątpliwości, w jakim mieście toczy się akcja powieści
Nikt nad Brdą nie będzie miał wątpliwości, w jakim mieście toczy się akcja powieści
Do ostatniego rozdziału swej książki autor wstawił dobrze znany skądinąd dopisek: „Wszelkie podobieństwo do osób, miejsc czy sytuacji jest przypadkowe i niezamierzone”. Słowa te niewiele będą znaczyły dla czytelnika z Rzeszowa. Bydgoszczanin jednak, przeczytawszy je, zapewne się uśmiechnie.

„Ludzie z miasta” w powieści mieszkają w… Mieście. Ta nazwa zapewne ma uzmysłowić czytelnikowi, że historia jest uniwersalna i mogła się zdarzyć w każdym mieście pomiędzy Wisłą i Odrą. Autor ma rację. A może i w każdym mieście świata. Powieść ma bowiem konkretnych bohaterów, lecz najważniejszym „bohaterem” jest układ - toksyczny związek, który połączył skorumpowanych oficerów policjantów, biznesmenów niecofających się przed wejściem do szarej strefy i wreszcie zawodowych przestępców, którzy z powodzeniem udają biznesmenów.

Bydgoszczanin bez trudu jednak odszyfruje, co stało się punktem wyjścia dla „Ludzi z miasta”. Jest to zdarzenie, czy raczej splot zdarzeń związany z zimowym popołudniem w 1999 roku, gdy pod biurowcem na bydgoskich Wyżynach doszło do zabójstwa świeżo upieczonego dyrektora w oddziale PZU. Książkowy bohater nosi wprawdzie inne nazwisko - Tomasz Riehlke - i nie szefuje PZU, ale nikt nad Brdą podczas lektury nie będzie miał wątpliwości, że chodzi o człowieka, którego śmierć dała początek najpierw bardzo długiemu śledztwu, a potem jeszcze dłuższemu ciągowi procesów sądowych, do dziś zresztą nie zakończonych. Łatwo też odgadnąć, czy elementy ich biografii znalazły się w powieściowych charakterystykach flirtujących ze zorganizowaną przestępczością braci Sikorów, właścicieli m.in. eleganckiego hotelu w Mieście albo dilera Mercedesa i takoż właściciela hotelu, tyle że pod Miastem. Całkiem wymyślonymi postaciami nie wydają się także czołowi gangsterzy w Mieście - „Lewy” i konkurujący z nim „Baron”, który traci nogi, gdy pod jego limuzyną wybucha bomba.

„Ludzie z miasta” to literacki debiut bydgoskiego dziennikarza Macieja Czerniaka. Autor przez lata pisał sprawozdania z rozpraw w procesach piątki oskarżonych o przyczynienie się do zabójstwa dyrektora PZU. Osnowę literackiej fabuły systematycznie zapisywał więc w dziennikarskim notesie. A jak wypadła sama powieść? Jest to wciągająca lektura, lecz niestety nie w całości (notabene, długiej, zbliżającej się do 600 stron). Jej początek wydaje się bardziej artystycznie dopracowany niż końcowe rozdziały. Sprawia to wrażenie jakby autor w pewnej chwili przestraszył się, że konsekwentnie fabularyzując poszczególne wątki, spowoduje, że książką nabierze rozmiarów, których nikt nie odważy się wydać. Ostatnie rozdziały są więc suchym streszczeniem zdarzeń, podczas gdy z prawdziwą przyjemnością czyta się te, w których Maciej Czerniak uwalnia fantazję. Jak w wątku królewskiego powitania w hotelu Sikorów bossa mafii pruszkowskiej.

Maciej Czerniak, Ludzie z miasta, Wydawnictwo Lira, Warszawa 2021.

od 12 lat
Wideo

Bohaterka Senatorium Miłości tańczy 3

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera