Szkoleniowiec, który na kobiecym baskecie zjadł zęby i z niejednego koszykarskiego pieca jadł chleb, nie mógł zrozumieć, jak to się stało, że jego drużyna przeszła taką metamorfozę. Tydzień temu niemal bez walki oddała mecz we Wrocławiu, a w sobotę w swojej hali zdemolowała wręcz toruńską Energę, grając właściwie bezbłędnie od pierwszej do ostatniej minuty.
Oczywiście to nie był przypadek. Słabszy dzień może trafić się każdemu, a Herkt znany jest z tego, iż doskonale motywuje swoje dziewczyny do walki. I ofiarą tego padły torunianki, które nie były w stanie ani przez chwilę postawić się podrażnionym wcześniejszą porażką bydgoszczankom.
A tak na marginesie. W Bydgoszczy powoli rodzi się taka świecka tradycja. Po prostu wypada bywać na meczach naszej drużyny. Artego Arena w sobotę pękała w szwach. Atmosfera jest znakomita, wszyscy się doskonale bawią. A zawodniczki odpłacają swoim kibicom efektowną grą. I o to chodzi...