I to nie dlatego, że czeka nas wyjątkowo dokuczliwe podejście do „zimnej Zośki”, martwiące ogrodników i rolników. Świat przynosi tak straszne wieści – od okrutnej zbrodni na warszawskim uniwersytecie po kolejne konflikty zbrojne – że trudno się cieszyć czymkolwiek. W polskiej polityce też gęsto od żenujących spektakli, zasłany brudami przedsionek wyborów prezydenckich każe coraz częściej odwracać zmęczony wzrok.
Szukałam zatem czegoś dobrego, na czym można byłoby go zawiesić. Szczęśliwie, zbliża się piękne wydarzenie. Już w przyszły weekend miłośnicy kultury wysokiej, średniej, niskiej – każdej – będą się mogli stać uczestnikami Europejskiej Nocy Muzeów. Także w Bydgoszczy. Dla tych, którzy zastanawiają się, co jest tak magicznego w tym projekcie, że, zamiast spać, trzeba się ustawić w długaśnej kolejce do sal wystawowych i przestrzeni muzealnych, a przecież można tam pójść bez tłoku, codziennie, spieszę z wyjaśnieniami. Po pierwsze, ta „noc” jest dość umowna. Często różne atrakcyjne rzeczy zaplanowane są raczej późnym popołudniem i niepóźnym wieczorem, co może być istotne dla rodzin z dziećmi (na nie też czeka moc wrażeń – poza tym, tak naprawdę samo późne wyjście z domu też może być wszak zabawą). Po drugie – cena. Z okazji ENM pieniądze za wstęp są żadne albo symboliczne (zwłaszcza w relacji do tego, co wyjątkowego czeka na miejscu). Po trzecie – program. Muzealnicy wszelkiej maści starają się, by „opakować” to wydarzenie w jak najciekawszą formę, możemy się więc spodziewać bardzo oryginalnych warsztatów czy innych niedostępnych okazji. Instagramowe przebieranki w garderobie bydgoskiego Teatru Polskiego czy zajęcia perfumiarskie w naszej wyjątkowej Aptece pod Łabędziem Muzeum Okręgowego – za takie możliwości płaciłoby się naprawdę sporo, gdyby „wypuszczano” je komercyjnie.
I po czwarte, dla mnie najważniejsze. Przewodnicy. Szerzej – ludzie, którzy na temat naszych kulturowych skarbów wiedzą wszystko. Których pasją, miłością (a nie zawsze profesją) jest wiedza o tym, co w bydgoskiej historii, architekturze, sztuce, nauce jest wyjątkowego. I w tych dniach (czy nocach) są dla nas na wyciągnięcie ręki. Przypomina mi się tu pewna żartobliwa rozmowa z Damianem Rączką, starofordońskim guru przewodnictwa. Damian, który właśnie zawodowo nie ma nic wspólnego z zabytkami, jest jednoznacznie kojarzony z żydowską historią Starego Fordonu i wszelkimi judaikami. Zapracował na to, między innymi, latami znakomitych, gawędziarskich wycieczek oprowadzanych po dawnym miasteczku. Do tego stopnia, że – jak wspominał kiedyś ze śmiechem – ludziom wydaje się, że jest przyspawany do progów fordońskiej synagogi i jak ciecia zawsze można go tam znaleźć. Otóż nie i otóż trzeba wykorzystywać takie okazje, jak Europejska Noc Muzeów (na „Nocne zwiedzanie synagogi” z przewodnikiem zapraszają Fundacja Synagoga w Fordonie-Dom Kultury oraz Stowarzyszenie Miłośników Starego Fordonu. Start przed synagogą, ul. Przy Bóżnicy. Zwiedzaniu zabytkowej synagogi będzie towarzyszyła wystawa judaików. Zapisy nie obowiązują. Pierwsze wejście 17 maja o 20.00, drugie o 21.00).
Pamiętajcie, mądry przewodnik jest po stokroć cenniejszy niż modny ChatGPT, który podpowie Wam, że główną atrakcją Bydgoszczy jest… Muzeum Włókiennictwa, a miasto szczyci się jakimiś egzotycznymi, abstrakcyjnymi pomnikami. Moja córka, pokoleniowa miłośniczka nowych technologii, tłumaczy sztuczną inteligencję, że ona przecież ciągle się jeszcze uczy. Ok, zanim się nauczy, posłuchajcie żywych ludzi.
