Gorące, wakacyjne dni sprzyjają wypoczynkowi na świeżym powietrzu. Czy pomimo widma grzywny, ludzie decydują się spędzać czas na dzikich osiedlowych plażach?
<!** Image 3 align=none alt="Image 193518" sub="Wiolę, Anię i Karolinę spotkaliśmy nad jeziorkiem koło mostu fordońskiego. (Fot. Tymon Markowski)">
Na cel wzięte zostały dwa dzikie kąpieliska w Fordonie. Reporterski rajd rozpocząłem od małej plaży naprzeciwko hipermarketu Auchan, po drugiej stronie ulicy. Po kilkuminutowym spacerze wąską ścieżką dotarłem nad wodę. Kątem oka ujrzałem odjeżdżający patrol Straży Miejskiej.
<!** reklama>
- Tylko obserwowali, czy nikt się nie kąpie i nie spożywa alkoholu. Nie interweniują, jeśli tylko leżę na kocu i się opalam - mówi pani Karolina, księgowa, która przyjechała tu odpocząć z koleżanką. - Nie bywałam tu dotychczas często, ale bardzo mi się podoba to miejsce. Jest spokojnie - dodaje.
W pobliżu kąpieliska przebywają tylko cztery osoby. Opalają się. Dostęp do wody jest mocno ograniczony ze względu na wysokie zarośla.
- Przyjeżdżam tu w każdy ciepły dzień. Często widzę rodziny z dziećmi, które się tu kąpią. Wszyscy z bloków mają tu blisko, sam czasem pływam. Szkoda, że nic nie jest tu zagospodarowane, bo to miejsce ma potencjał - mówi pan Tadeusz, emeryt.
- Bywam tutaj codziennie. Niektórzy odważni się kąpią, ale większość raczej leży na kocach. Najwięcej ludzi bywa oczywiście w weekendy, w tygodniu jest spokojniej. Jest to ładne miejsce, miasto mogłoby urządzić tutaj legalną plażę. W zeszłym roku stała tutaj tablica, zakazująca kąpieli, ale w tym magicznie zniknęła - mówi pani Maria Kramkowska.
Aby Straż Miejska mogła interweniować, dane miejsce oznaczone musi być właśnie taką tablicą, informującą o zakazie pływania. - W takich miejscach kąpiel jest wykroczeniem i może skończyć się pouczeniem lub nałożeniem grzywny od 20 do 250 zł - informuje Arkadiusz Bereszyński, rzecznik Straży Miejskiej w Bydgoszczy. - W ciągu ostatnich kilku dni przeprowadzamy intensywne kontrole nawet do kilkunastu razy na dobę, ale na razie nie zdarzyły się przypadki nałożenia kary pieniężnej - dodaje.
Kieruję się na najpopularniejsze dzikie kąpielisko w tym rejonie - przy moście fordońskim. Zastaję kilkadziesiąt osób - ludzi młodych, starszych, całe rodziny. Wszyscy korzystają z palącego słońca, część się kąpie.
- Bywam tu od 30 lat. To najlepsza plaża w regionie. To skandal, że tak piękne miejsce nie jest legalnym kąpieliskiem. Władze, zamiast coś zrobić, tylko rzucają zakazami, a Straż Miejska wlepia mandaty. W tamtym roku karano tu za kąpiele, za przebywanie z psem, za parkowanie. Raz nie wystawiono mandatu pod warunkiem, że wszyscy wyszli z wody - mówi wypoczywająca tutaj Violetta Breź.
- Powinno się tu wyciąć krzaki i poszerzyć plażę, aby dzieci z blokowisk miały gdzie spędzać czas w upalne dni - dodają plażowicze, przysłuchujący się naszej rozmowie. Takie przedsięwzięcia wymagają jednak kosztów... - Mogę płacić nawet 10 zł za wstęp, pod warunkiem, że będzie ładniejsza plaża i zostanie zatrudniony ratownik. Ludzie przybywają tutaj w weekendy, bo mają blisko, a wyjazd poza miasto wiąże się z większymi wydatkami - mówi pani Violetta. - Wolę, żeby dzieci bawiły się i kąpały tutaj, niż na chlorowanym i zatłoczonym basenie. Poza tym tutaj mam swoją pociechę na oku.
- Bydgoszcz powinna zagospodarować te plaże. Miasto czerpałoby z nich korzyści, a ludzie byliby zadowoleni. Dwie pieczenie na jednym ogniu - kończy pani Elżbieta, emerytka.