Te sygnały to dowód jak bardzo takie rozwiązanie jest potrzebne w naszym mieście. Dlatego ze zdumieniem przeczytałam krytyczne komentarze na Facebooku. Niektórzy internauci pisali w nich, że budowa przystanku wiedeńskiego to kasa wyrzucona w błoto. Otóż, nie!
Wiele miast, w tym Toruń, Łódź, czy Kraków mają takie przystanki od dawna i doskonale się one sprawdzają. I nie chodzi mi tu wcale o komfort wsiadania i wysiadania, choć i on jest ważny. Istotniejsza kwestia to poprawa bezpieczeństwa, bo kierowcy zbliżając się do takiego przystanku, będą musieli zdjąć nogę z gazu. Może dzięki temu unikniemy wypadków takich, jak ten w maju br., gdy na ul. Gdańskiej auto potrąciło pasażerkę wysiadającą z tramwaju.
Malkontenci powiedzą, jeden przystanek i taki szum. Owszem, jedna jaskółka wiosny nie czyni, ale od czegoś trzeba zacząć!