Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Dziennikarka przywraca historie bydgoszczanek, bo „Bydgoszcz jest kobietą”

Justyna Tota
Justyna Tota
Małgorzata Grosman podczas spotkania autorskiego w Kujawsko-Pomorskim Centrum Kultury
Małgorzata Grosman podczas spotkania autorskiego w Kujawsko-Pomorskim Centrum Kultury Dariusz Bloch
Rozmawiamy z Małgorzatą Grosman - dziennikarką i pisarką, autorką książki „Bydgoszcz jest kobietą”. Drugie wydanie tej książki pojawiło się w księgarniach i jest bogatsze o nowe informacje na temat bydgoskich bohaterek sprzed stu lat.

„Bydgoszcz jest kobietą” - to widać nawet po okładce.
Tak miało być (śmiech). Chciałam, by znalazła się na niej Łuczniczka. Jedna z osób, które dostarczyły mi informacji do książki, skoligacona z kobietami sprzed stu lat, po obejrzeniu tej okładki stwierdziła, że: Łuczniczka to najbardziej znana bydgoszczanka. I to chyba jest prawdą.

W drugim wydaniu „Bydgoszcz jest kobietą” zmieniła się jednak nie tylko okładka. Dzielisz się nowymi informacjami o bohaterkach. Jest coś, co Cię zaskoczyło?
Mnie cały czas zadziwia, że my tak mało wiemy o naszych babkach i prababkach. Tymczasem jak zacznie się szukać, nieco popracuje, to można by napisać dużo więcej niż ja. I to jest chyba najbardziej zaskakujące!

Czyli wiemy mało na własne życzenie...
Zawsze powtarzam, że to wina tego, w jaki sposób jesteśmy uczeni historii. To głównie historia wojen i podbojów, miejsca, daty, trochę nazwisk…W takim ujęciu nikną zwykli ludzie, w tym także kobiety. Daliśmy sobie też trochę wmówić, że kobiety w wojnach udziału nie brały, no bo przecież nie walczyły z bronią w ręku. Udało mi się obalić ten mit, znajdując bydgoszczanki, które miały swój wkład w powstanie wielkopolskie i nie zatrzymuję się tu na Apolonii Sikorskiej oraz jej córkach czy Wincentynie Teskowej i Stefanii Tuchołkowej.

Polecamy także

Jak docierasz do historii kobiet zapomnianych, by wydobyć je z cienia? Pamiętasz impuls, od którego zaczęłaś pracę nad „Bydgoszcz jest kobietą”?
W plebiscycie zorganizowanym z okazji 100. rocznicy powrotu Bydgoszczy do Polski, wśród 25 osób uhonorowanych mianem „Bydgoszczan Stulecia” nie było ani jednej kobiety! Nie potrafiłam pojąć, jak to możliwe. Wzmianki o bydgoszczankach, które zaczęły się wtedy pojawiać, ograniczone do zdjęcia i pozbawionej emocji notki biograficznej, to jednak zbyt mało, by te kobiety zapadły komuś w pamięć. A skoro ich nie pamiętamy, nie możemy uhonorować. Starałam się to więc choć trochę nadrobić.

Do informacji docierałam różnymi sposobami. Przeczytałam wiele książek, przeglądałam stare gazety i zbiory archiwalne. Mam też wielkie szczęście, bo znam kilka takich osób, jak Andrzej Grodzki - były harcerz, żeglarz, niezwykle ciekawa postać - który opowiadał mi, jak wychował się na cmentarzu Nowofarnym w Bydgoszczy, mieszkając razem ze swoją babcią Apolonią Sikorską! Udało mi się też dotrzeć do krewnych kilku innych dawnych bydgoszczanek.

Gdy szukałam informacji o lekarkach z międzywojnia, zdobyłam kontakt do wnuczki dr Marii Tomickiej, która jest jednocześnie spokrewniona z Urszulą Daszyńską-Piotrowską, która organizowała szpital dla powstańców wielkopolskich. Jej wspomnienia owa krewna miała w domu. Fragment tych nigdy nikomu niepokazywanych zapisków zamieściłam w „Bydgoszcz jest kobietą”. Nie tylko nazwiska lekarek, ale także kobiet prowadzących biznesy, artystek, nauczycielek czy polityczek znalazłam w „Adresach Miasta Bydgoszczy”.

Co te wszystkie kobiety tak naprawdę łączyło?
Walka - o wykształcenie i pracę, o wolność nie tylko swoją. Nie zdajemy sobie nawet sprawy, jak trudne były to czasy dla kobiet. Nie dopuszczano ich na uczelnie, a jeśli już się dostały - pod warunkiem, że miały pieniądze na to, by studiować w Berlinie czy Wiedniu - później często się okazywało, że i tak są „niegodne”, by pracować zgodnie ze swym wykształceniem. Dlatego powstawały organizacje, w których kobiety wspierały się. A w czasie okupacji - werbowały ochotników do powstania, przemycały broń i informacje, leczyły, uczyły, pielęgnowały polskość. Pisząc o nich, czułam się jak ich młodsza krewna, która ma obowiązek przypomnieć o ich pracy i dokonaniach. Każda z nich jest godna uwagi.

Od bydgoszczanek sprzed wieku możemy czerpać siłę. Historia właśnie niebezpiecznie zaczęła zataczać koło…
Zdajemy teraz bardzo ważny egzamin. Od wybuchu wojny w Ukrainie praktycznie każdy z nas zrobił coś dobrego i to jest absolutnie cudowne. Jednak niosąc pomoc, dziś nie musimy narażać swego życia tak jak kobiety, działające wolnościowo w dawnej Bydgoszczy. Przywołam tu chociażby postać Haliny Stabrowskiej, po którą jako jedną z pierwszych przyszli Niemcy, zaraz po wkroczeniu do Bydgoszczy w 1939 roku.

Czy to, co się dzieje w Ukrainie i fala uchodźców do nas docierająca, nie skłania Cię, by napisać teraz współczesną opowieść, która kobiet nie pomija...?
Już od kilku lat robię sobie notatki o tym, co widzę, co się dzieje i jakie to wzbudza emocje. Wojna na pewno prosi się o opisanie, ale jeszcze nie teraz. Tu potrzeba chłodnego spojrzenia, teraz można, a nawet trzeba pisać o dramacie ludzi, o ich emocjach.

Pracujesz jednak nad swą kolejną książką?
W pisaniu jest mój trzeci kryminał. Przyznam szczerze, że pandemia i obowiązki zawodowe nieco wybiły mnie z rytmu, ale jest już coraz bliżej ukończenia. Myślę też o wydaniu w formie książki podcastów o życiu kulturalnym międzywojennej Bydgoszczy.

Pozostajesz zatem przy międzywojniu.
To historia na tyle nieodległa, że możliwa do dotknięcia - bardziej dla dziennikarza niż historyka. Są dostępne różne materiały i źródła. Zwykle okazuje się, że jest jeszcze ktoś, kto pamięta osoby, które wtedy działały. A ja chcę pokazywać żywe historie i ciekawe postaci.

Książka „Bydgoszcz jest kobietą”

Dziennikarka przywraca historie bydgoszczanek, bo „Bydgoszcz jest kobietą”

Drugie wydanie książki „Bydgoszcz jest kobietą” Małgorzaty Grosman można nabyć w bydgoskich księgarniach, jak: Toniebajka, Gratka, Tak Czytam, a także w Bydgoskim Centrum Informacji oraz Muzeum Mydła i Historii Brudu.

Autorka Małgorzata Grosman

Dziennikarka przywraca historie bydgoszczanek, bo „Bydgoszcz jest kobietą”
Dariusz Bloch

Z wykształcenia pedagog, z zawodu dziennikarka, która pracowała m.in. w „Gazecie Pomorskiej” jako szefowa działu ekonomicznego, piszącego o przedsiębiorstwach, bankach, budżetach, nagrodach za osiągnięcia biznesowe i gospodarczych przestępstwach. Zainteresowana zwłaszcza tymi ostatnimi... Później związana z miesięcznikami piszącymi o zdrowiu i farmacji. W 2020 roku zadebiutowała pierwszą książką - kryminałem historycznym „Mord na Zimnych Wodach”. W połowie 2021 r. premierę miał drugi kryminały retro Małgorzaty Grosman pt. „Horoskop zbrodni”. Książka „Bydgoszcz jest kobietą” ukazała się w Dniu Kobiet 2021 r. - jej nakład szybko się wyczerpał. Autorka postanowiła wznowić „Bydgoszcz jest kobietą”, która nie jest jednak dodrukiem, lecz wydaniem drugim uzupełnionym o nowe informacje.

od 12 lat
Wideo

Bohaterka Senatorium Miłości tańczy 3

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera