Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Czy uratują nas KAWKI i drony?

Kryzsztof Błażejewski
Wkrótce niemal każdego zimowego ranka nad naszymi miastami znów unosić się będą dymy tworzące smog.
Wkrótce niemal każdego zimowego ranka nad naszymi miastami znów unosić się będą dymy tworzące smog. Dariusz Bloch
Już tylko dni dzielą nas od rozpoczęcia kolejnego sezonu grzewczego. Dymy z pieców i palenisk ponownie spowiją centra miast. Jeśli dodatkowo pogoda okaże się niesprzyjająca, znów będzie całymi dniami „wisiał” w powietrzu bardzo szkodliwy dla naszego zdrowia smog. Jak sobie chcą z tym poradzić władze naszych miast?

Stan powietrza w naszym regionie, który teoretycznie, z uwagi na niewielkie jak na skalę Polski zurbanizowanie i duże zalesienie, powinien być dobrej jakości, jest zły. Czasami nawet bardzo zły.

- Najbardziej szkodliwymi substancjami w powietrzu, którym oddychamy, są cząsteczki pyłu o rozmiarze poniżej 10 mikrometrów, nazywane PM10, a także wielopierścieniowe węglowodory aromatyczne, w tym benzo-alfa-piren o udowodnionych właściwościach rakotwórczych i negatywnym oddziaływaniu na ludzkie zdrowie - mówi Jacek Goszczyński, naczelnik Wydziału Monitoringu Środowiska w Wojewódzkim Inspektoracie Ochrony Środowiska w Bydgoszczy. - Jeśli weźmiemy pod uwagę te dwa parametry, a one są dla człowieka najistotniejsze, jakość powietrza w Kujawsko-Pomorskiem ocenić trzeba jako złą, niespełniającą współczesnych standardów. Wyniki zbliżone do normy w naszym regionie notuje się jedynie w stacji pomiarowej Zielonka. Jest to leśnictwo w okolicach Woziwody na północ od Tucholi, w Borach… Już ten fakt powinien nam uświadamiać, w jakim środowisku żyjemy. Polska jest jednym z najbardziej zagrożonych pod tym względem krajów w Europie.

Kiedy drzewa umierały stojąc...

O tym, że jest źle, wiadomo było od dawna. Rozbudowywany w XX stuleciu przemysł za nic miał środowisko naturalne. Nie było wówczas dostatecznej wiedzy, a zresztą dopóki produkcja miała ograniczone rozmiary, dopóty szkody nie były wielkie. Konieczność ochrony środowiska została zauważona dopiero w czasach PRL-u, kiedy regularnie Brdą i Wisłą płynęły ławice martwych ryb, a od wyziewów dwutlenku siarki usychały drzewa. Najjaskrawiej złe oddziaływanie przemysłu na środowisko widać było w okolicach wielkich zakładów chemicznych - Zachemu w Bydgoszczy i Polchemu w Toruniu, gdzie przyroda za sprawą licznych szkodliwych substancji, emitowanych do atmosfery, sprawiała wrażenie martwej.

Zobacz także: Gdzie w regionie padły największe wygrane w LOTTO?

I choć na początku lat 90. wiele zrobiono dla poprawy stanu środowiska, m.in. poprzez redukcje zanieczyszczeń, specjalne filtry nakładane na kominy, a wiele pozytywnego wniosła też likwidacja niektórych zakładów bądź najbardziej szkodliwych profili produkcji, to przełom nastąpił dopiero po 2004 roku, kiedy staliśmy się jako Polska członkiem Unii Europejskiej. Musieliśmy wówczas dostosować się do nowej sytuacji, nabyć nowoczesną aparaturę pomiarową, zbudować system monitoringu środowiska i wprowadzić nowe standardy oraz normy. Wszystko to musiało być zgodne z zasadami wypracowanymi i obowiązującymi w krajach „starej” Unii.

Kiedy przestaliśmy zwalać całość winy za zatrute środowisko na przemysł, kiedy praktycznie „wyprowadził się” on z naszych miast, a sytuacja w niewielkim stopniu uległa poprawie, zaczęliśmy zauważać głównego winowajcę. Tego, który idzie do atmosfery przez kominy z naszych pieców, ogrzewających mieszkania.

Są takie dni, kiedy trudno oddychać

Nigdy wcześniej tak, jak w 2016 roku nie pisało i nie mówiło się tak dużo o smogu w naszych miastach. To jednak nie był efekt nagłego zwiększenia stężenia szkodliwych cząsteczek w powietrzu. Po prostu zaczęliśmy częściej zauważać, jak jest źle.

- To był rok w miarę normalny, jeśli chodzi o stężenie cząstek pyłu w atmosferze - mówi Jacek Goszczyński. - Zaobserwowaliśmy okresowe mocne wahnięcia w górę dwóch wspomnianych wyżej, najważniejszych wskaźników. Było to związane, jak każdego roku, z tym, co działo się w pogodzie. Zawsze jest tak, że im surowsza zima, im więcej dni z temperaturą poniżej minus 10 stopni C, którym zwykle towarzyszą cisza, brak wiatrów i w określonych miejscach inwersja termiczna, tym bardziej zanieczyszczenia skupiają się i kumulują nisko nad ziemią. W takich dniach, kiedy rzeczywiście trudno było oddychać, ludzie zaczęli o tym mówić coraz częściej i głośniej. My się z tego powodu ucieszyliśmy, bo wreszcie o tym, na co zwracaliśmy uwagę od lat i co pozostawało praktycznie bez większego odzewu, mówiło się, a co najważniejsze - także robiło, gdyż w ślad za tym poszły określone działania. Nie mogę powiedzieć, że wcześniej niewiele robiono. Owszem, działania były, ale na zbyt małą skalę i zbyt wolno prowadzone.

Polecamy: Ile zarabiają kasjerzy w supermarketach? [STAWKI]

Goszczyński zapytany, jaki odsetek najbardziej szkodliwych związków w atmosferze powstaje na skutek opalania mieszkań węglem i drewnem, mówi, że szacuje się go na 60 - 90 proc. Zanieczyszczenia „produkowane” przez tak licznie poruszające się po ulicach naszego miasta samochody, według różnych ocen, to źródło tylko 10-15 proc. wszystkich zanieczyszczeń. To zdecydowanie mniej niż większość mieszkańców sądzi.

Niestety, nie możemy liczyć na znaczący postęp w tej sprawie, jeżeli uprzednio nie wyeliminujemy tradycyjnych i najtańszych metod ogrzewania mieszkań. W teorii najskuteczniejsze byłoby podłączenie wszystkich budynków w mieście do sieci ciepłowniczej. Na to jednak nie ma co liczyć. Co za to czeka nas w najbliższej perspektywie? Z jednej strony, są to dobre wiadomości o budowie pięciu ciepłowni gazowych w regionie, z drugiej - złe, bowiem rząd deklaruje wsparcie dla jeszcze większego wydobycia w Polsce paliw kopalnych.

Na szczęście zarówno rząd, jak i władze naszych miast od dawna prowadzą działania związane z poprawą stanu atmosfery i zamierzają je w miarę możliwości kontynuować w okresie najbliższego sezonu grzewczego z jeszcze większą intensywnością.

- Bydgoszcz stawia na kontynuowanie sprawnie funkcjonującego i cieszącego się niesłabnącym zainteresowaniem mieszkańców systemu dofinansowania na wymianę pieców/kotłów węglowych na ekologiczne urządzenia grzewcze - deklaruje Anna Strzelczyk-Frydrych z Urzędu Miasta Bydgoszczy. - Wysokość wsparcia wynosi 100 proc. poniesionych kosztów, jednak nie więcej niż 3 tys. zł. W latach 2006-2016 łącznie wydatkowano na ten cel z budżetu miasta 3 285 884 zł. W budżecie na rok 2017 przewidziano na dotacje 590 tys. zł.

Osobnym torem w Bydgoszczy przebiega likwidacja palenisk domowych - poprzez przyłączanie domów do miejskiej sieci ciepłowniczej. W 2018 roku zostanie to wykonane w 20 budynkach należących do gminy. Ponadto w prawie 350 mieszkaniach nastąpi wymiana pieców na ekologiczne urządzenia - to w ramach zaniechanego przez rząd programu KAWKA III. Rekompensaty dla wymieniających sfinansuje budżet miasta, a jest to kwota ponad milion złotych.

- Urząd Miasta stawia także na rozwój transportu niskoemisyjnego poprzez sukcesywną wymianę taboru autobusowego, jak i rozwój sieci tramwajowej - dodaje Strzelczyk-Frydrych.

Kotły i piece do lamusa

- W Toruniu w 2017 r., jak dotąd, o dotację z budżetu gminy na wymianę pieców oraz palenisk węglowych i koksowych wystąpiło 160 osób - mówi Anna Kulbicka-Tondel, rzeczniczka prezydenta Torunia. - Do tej pory zrealizowano 59 umów, udzielając dotacji w wysokości 180 tys. zł. Zlikwidowano 30 kotłów centralnego ogrzewania oraz 54 piece kaflowe. W ramach programu KAWKA z dofinansowania skorzysta do końca roku ok. 180 osób. Zlikwidowanych zostanie 94 kotłów centralnego ogrzewania oraz 335 pieców kaflowych. Ponadto w 9 budynkach wielorodzinnych nastąpi kompleksowa zmiana ogrzewania z węglowego na niskoemisyjne oraz w 4 budynkach wielorodzinnych będzie przeprowadzona termomodernizacja wraz z likwidacją ogrzewania węglowego. Łączna kwota dotacji w ramach KAWKI z Narodowego Funduszu Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej w Warszawie i z Wojewódzkiego Funduszu Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej wyniesie ok 2 mln zł oraz ok. 800 tys. zł ze środków gminnych.

Jak będzie spisywał się dron?

Z pewnością istotną nowością w walce o lepsze powietrze jest zakup przez toruńską Straż Miejską drona i specjalistycznego samochodu, co ma zwiększyć skuteczność monitoringu powietrza.

- Rozstrzygnięty został przetarg na dostawę jednostki latającej - drona wraz z jednostką laboratoryjną do monitoringu powietrza, tj. m.in. pyłu zawieszonego PM10, PM 2,5, HCL, SO2, CO, formaldehydu - informuje Wojciech Swinarski z toruńskiej Straży Miejskiej. - Po jego dostarczeniu strażnicy przejdą specjalistyczne szkolenie i będą musieli uzyskać świadectwo kwalifikacyjne operatora drona. Strażnicy obsługujący jednostkę laboratoryjną zostaną również wyposażeni w przenośny analizator wielogazowy z funkcją odczytu tlenku węgla, siarkowodoru, gazów palnych i tlenu, który będzie wykorzystywany w trakcie kontroli pomieszczenia, gdzie znajduje się piec. Dzięki temu wyposażeniu strażnicy będą mogli monitorować stan powietrza w tych rejonach miasta, gdzie obecnie nie ma urządzeń pomiarowych. Jednak aby stwierdzić, że spalane są odpady, strażnicy będą musieli skontrolować palenisko. Nowo zakupiony sprzętu będzie używany w pierwszej kolejności w wytypowanych rejonach zabudowy jednorodzinnej.

Odkurzacze powietrza. Czy są nam potrzebne?

  1. Latem tego roku w Krakowie na Starym Mieście testowano skuteczność nowych urządzeń, nazwanych odkurzaczami pyłowymi powietrza. Próby wypadły pomyślnie, władze miasta zdecydowały się więc kupić kilka takich urządzeń (cena jednego to ok. 60 tys. złotych).
  2. Kraków należy do najbardziej zanieczyszczonych w Polsce miast i to już od dawna, nie można się więc dziwić, że władze tego miasta szukają wszystkich możliwości, by poprawić stan atmosfery, a tym samym wpłynąć na poprawę jakości życia mieszkańców. Na ile wspomniane odkurzacze okażą się skuteczne, jeszcze nie wiadomo, pokaże to czas.
  3. Czy w naszym regionie któreś z miast zdecyduje się na zakup takich odkurzaczy? Jak na razie zarówno w Urzędzie Miasta Bydgoszczy, jak i Urzędzie Miasta Torunia odkurzaczom powiedziano stanowcze „nie” z uwagi na wysokie koszty przy jednoczesnej niskiej efektywności działania. Ciekawe, czy któryś z samorządów pójdzie w ślady Krakowa, np. mające najbardziej zanieczyszczone powietrze pyłem PM10 w regionie Nakło, gdzie stężenie benzo-alfa-pirenu aż 10-krotnie przekracza dopuszczalne normy?

WARTO WIEDZIEĆ
„KAWKA” to nazwa ogólnopolskiego programu, w ramach którego można pozyskać pieniądze na likwidację uciążliwych pieców i kotłowni opalanych węglem, zastępując je ciepłem systemowym. Celem programu jest likwidacja tzw. niskiej emisji, czyli emisji do powietrza szkodliwych zanieczyszczeń, które powstają m.in. w efekcie spalania węgla w domowych piecach grzewczych.Program odnosi się do miast, w których regularnie odnotowuje się przekroczenia stężenia w powietrzu pyłów PM2,5 i PM10. Nazwa „KAWKA” jest żartobliwa i odnosi się nie do ptaka, lecz do kawy, pochodzi od zdrobnienia unijnej dyrektywy CAFE - czyste powietrze dla Europy (Clean Air for Europe).

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Jak działają oszuści - fałszywe SMS "od najbliższych"

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera

Materiał oryginalny: Czy uratują nas KAWKI i drony? - Nowości Dziennik Toruński