Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Bydgoszcz - miasto niewdzięczne

Krzysztof Błażejewski
Krzysztof Błażejewski
Bydgoska Rada Miasta ogłosiła 2012 Rokiem Leona Wyczółkowskiego. Może stanie się on wreszcie okazją, by Zarząd Miasta wywiązał się z obietnicy, złożonej ponad pół wieku temu wdowie po malarzu, Franciszce, przez przedstawicieli gminy Bydgoszcz.

Bydgoska Rada Miasta ogłosiła 2012 Rokiem Leona Wyczółkowskiego. Może stanie się on wreszcie okazją, by Zarząd Miasta wywiązał się z obietnicy, złożonej ponad pół wieku temu wdowie po malarzu, Franciszce, przez przedstawicieli gminy Bydgoszcz.

<!** Image 2 align=none alt="Image 184254" sub="Jeden z autoportretów Leona Wyczółkowskiego FOT. Tadeusz Pawłowski">

Jaka to była obietnica?

Chodzi przede wszystkim o dwie kwestie, zawarte w akcie darowizny. Pierwsza z nich to powołanie kuratorium, złożonego z szacownych osób, które miało opiekować się zbiorami, druga - eksponowanie daru w całości.

Dziś kuratorium nie ma, a darowane prace i pamiątki są na ekspozycji przemieszane z innymi dziełami artysty.

Przyrzeczenia, złożone w 1937 r. Franciszce Wyczółkowskiej, przedwojenny Zarząd Miasta realizował. Powojenne władze umywały od tego ręce.

- Czas naprawić to niedopatrzenie - pisze w swoim liście do komitetu organizacyjnego, nestor bydgoskich przewodników, sekretarz Miejskiego Komitetu Ochrony Pamięci, Wojciech Sobolewski: - Nazywam to celowo „niedopatrzeniem” - wyjaśnia. - Dla mnie w gruncie rzeczy powinna to być bardzo ważna i pilna sprawa. Sprawa honoru. Przez pamięć o ofiarodawczyni, która mogła przecież spieniężyć te zbiory, co niewątpliwie bardzo by jej pomogło w ostatnich latach życia (zmarła w 1943 r.), kiedy to w czasie okupacji, po wyrzuceniu jej przez Niemców z dworku, tułała się po Gościeradzu, nie mając gdzie mieszkać.

Zostało naprawdę niewiele...

Czy o tym zobowiązaniu wiedział obecny Zarząd Miasta?

- Dobrze zorientowany w tym jest dyrektor muzeum, Michał Woźniak - wyjaśnia rzecznik prezydenta Bydgoszczy, Piotr Kurek. - Zajmiemy się wyjaśnieniem, czy obecny zarząd jest następcą prawnym tego z 1937 r.

<!** reklama>

Zajrzeliśmy na stronę internetową bydgoskiego muzeum im. Leona Wyczółkowskiego. Katastrofa. Osoba wpisująca tekst na stronę „O muzeum - historia”, „zgubiła” całą informację o darze Wyczółkowskiej. Wspomniany i łatwo zauważalny błąd wisi w sieci co najmniej rok.

Cały dar wdowy Franciszki z dzisiejszej perspektywy wygląda zupełnie inaczej, niż odbierano go po śmierci malarza. Wówczas miał prawo nazywany być hojnym, wielkim, etc. Dziś jego rozmiary i znaczenie w kontekście obecnie posiadanych przez bydgoską placówkę zbiorów - tylko przez szacunek dla mistrza i jego żony mogłyby być tak nazywane. A tak naprawdę są kroplą w morzu.

Muzeum obecnie posiada 691 prac Wyczółkowskiego, nabytych głównie drogą zakupów w okresie powojennym. Tymczasem, jak wynika z załączonego do daru spisu, obejmował on „425 prac malarskich, graficznych i rysunkowych” z różnych okresów twórczości „Wyczóła” od 1867 do 1936 r., a także pamiątki osobiste, meble oraz wyposażenie pracowni. Na liście tej znalazło się jednak zaledwie 5 obrazów olejnych i 70 akwarel oraz akwarel mieszanych. 129 pozycji na liście to prace graficzne, 36 to dzieła innych autorów, a prawie 100 to tylko rysunki i szkice.

Kiedy się przegląda dziś tę listę, widać jak skromna była to kolekcja z dzisiejszej perspektywy. W dodatku część jej bezpowrotnie zaginęła. I to ta najlepsza część!

W 1943 r. okupacyjna dyrekcja muzeum część zbiorów, dokładnie 152 najcenniejsze prace Wyczółkowskiego, ale też i inne najbardziej wartościowe dzieła, rozlokowała dla ochrony przed zniszczeniem w czasie alianckich nalotów w kilku okolicznych majątkach ziemskich, należących do Niemców. Niemal wszystkie ukryte w ten sposób dzieła uległy zniszczeniu zimą 1945 r. podczas działań frontowych, czy to na skutek pożarów, czy też... poczynań Armii Czerwonej, albo nawet kradzieży przez okolicznych mieszkańców. Po wojnie udało się odnaleźć około 20 ukrytych w ten sposób dzieł, jednak nie było wśród nich ani jednej pracy Wyczółkowskiego. Nigdy też żadna z nich nie „wypłynęła” po wojnie na jakiejkolwiek aukcji na Zachodzie.

<!** Image 3 align=none alt="Image 184254" sub="Portret generała Junga, dowódcy bydgoskiego garnizonu, namalowany przez Wyczółkowskiego i podarowany Bydgoszczy w 1924 r. FOT. Krzysztof Błażejewski">

Kolejna, bliżej nieokreślona liczba darowanych przez wdowę prac spaliła się w pożarze budynku muzeum już po wojnie.

To, co pozostało do dziś z daru, jest zatem tylko cząstką obecnych zbiorów. I to nie tą najważniejszą. A zatem wyodrębnianie daru z całości przeczyłoby logice, podobnie jak ustanawianie tak szacownego kuratorium dla wydzielonej małej części zasobów. Można by w ten sposób narazić się na słowa krytyki.

Pacta sunt servanda, czyli umów należy dotrzymywać

Niemniej jednak zarząd Bydgoszczy przyrzekł coś w imieniu swoim i przyszłych zarządów. Wypadałoby słowa dotrzymać. Choćby przez pamięć o tym, że w 1929 r. w całych zbiorach Muzeum Miejskiego było tylko 195 obrazów i 28 rzeźb. Dar Wyczółkowskiej powiększył zatem niemal dwukrotnie zbiory muzealne.

Przedwojenny magistrat zachował się bardzo honorowo. Na potrzeby ekspozycji pozyskanych dzieł przekazał budynek Internatu Kresowego przy zbiegu ulic Ogińskiego i Chodkiewicza. Już 4 lipca 1937 r. wystawa darów otwarta została dla zwiedzających. Do wojny kolekcja jako całość prezentowana była w tym właśnie budynku, nie zdążono jednak powołać kuratorium opiekującego się zbiorami.

Po wojnie w muzeum eksponowano tylko 273 ocalałe z pożogi prace. Pozostałość po darze Franciszki Wyczółkowskiej uzupełniona została w 1948 r. 110 obrazami Wyczółkowskiego, które przekazał muzeum przyjaciel artysty, leśnik Kazimierz Szulisławski. W 1949 r. muzeum zostało znacjonalizowane. W 1975 r. przekształcono je w Muzeum Okręgowe, placówkę podległą wojewodzie. Od 1990 r. znów znajduje się pod kuratelą miejskich władz samorządowych, co zostało usankcjonowane ustawą z 2001 r. O ile zatem w czasach, kiedy zarząd miasta nie był właścicielem zbiorów, nie można mieć pretensji o niewypełnianie zobowiązań, o tyle po 1990 już tak.

Jak wspominał przed laty nieżyjący już były dyrektor muzeum, Rajmund Kuczma, o wyodrębnienie daru z całości i ustanowienie kuratorium upominali się po wojnie przyjaciel malarza Szulisławski i dyrektor Kazimierz Borucki. Potem także Kuczma. Bez rezultatu.

Jak twierdzi dyrektor Muzeum im. Leona Wyczółkowskiego w Bydgoszczy, Michał Woźniak, wypełnienie zobowiązań jest dziś niemożliwe.

- Powołanie wymaganego ową umową kuratorium jest niemożliwe w dzisiejszym stanie prawnym - mówi. - To najwyżej może być kuratela honorowa, do ustanowienia takiej dążyć będziemy w tym roku.

Zdaniem Michała Woźniaka, również ekspozycja prac w odrębnej całości przeczy kanonom wystawienniczym i jest niemożliwa, ponieważ jej część stanowią zeszyty - szkicowniki. Zostanie ona pokazana jednorazowo 24.04. w wersji częściowo elektronicznej.

Czy znajdą się spadkobiercy?

A jak cała sprawa wygląda od strony prawnej? Czy obdarowany musi wypełnić wolę darczyńcy?

Zdaniem prawników, akt sporządzony w 1937 r. należy traktować jako umowę cywilno-prawną dotyczącą darowizny. Unieważnienie aktu darowizny nie wchodzi jednak w grę. Natomiast zmuszenia Zarządu Miasta do wykonania zawartego w akcie darowizny polecenia może domagać się np. organizacja społeczna w rodzaju Towarzystwa Miłośników Miasta Bydgoszczy, jeżeli potrafi to uzasadnić tzw. interesem społecznym, występując do wojewody o wykonanie polecenia, czyli zobowiązania zawartego w akcie darowizny. Stanowi o tym art. 894 §2 Kodeksu cywilnego: „Po śmierci darczyńcy wypełnienia polecenia mogą żądać spadkobiercy darczyńcy, a jeżeli polecenie ma na względzie interes społeczny - także właściwy organ państwowy”.

Jeśli natomiast odnajdą się krewni Franciszki Wyczółkowskiej z domu Panek, a pochodziła przecież z wielodzietnej rodziny z Małopolski i jest to całkiem realne, będą mogli wystąpi na drogę sądową z pozwem nawet o unieważnienie darowizny z oczywistej winy Zarządu Miasta. Odszukanie ich nie musi być trudne. Może to zrobić ktoś, kto potem zechce tylko np. 10 proc. honorarium od wartości odzyskanego mienia. Ta dziesięcina i tak wystarczy na długo.

Czy Zarząd Miasta odważy się na to bezczynnie czekać? I czy jeśli okaże się, że nie jest następcą prawnym przedwojennego zarządu, to zechce oddać dar Wyczółkowskiej np. skarbowi państwa?

Akt darowizny

Co Barciszewski obiecał w imieniu Bydgoszczy?

  • „Prof. Franciszka Wyczółkowska, pragnąc dać wyraz serdecznym uczuciom, które żywił dla miasta Bydgoszczy mąż jej, śp. Profesor LEON WYCZÓŁKOWSKI, oraz pragnąc stworzyć trwały pomnik JEGO WIELKIEJ SZTUKI, daruje niniejszym GMINIE MIASTA BYDGOSZCZY na wieczystą i wyłączną własność prace i zbiory PROFESORA LEONA WYCZÓŁKOWSKIEGO, ujęte w załączonym spisie, stanowiącym integralną część aktu darowizny. Darowane prace i zbiory mają stanowić nierozerwalną całość i w tym charakterze mają być uprzystępnione zwiedzającym. Opieka nad darowanymi pracami i zbiorami ma być powierzona KURATORIUM, w skład którego mają wchodzić: jako PRZEWODNICZĄCY każdorazowy prezydent miasta Bydgoszczy, jako członkowie: każdorazowy 1) dyrektor Muzeum Narodowego w Krakowie, 2) dyrektor Muzeum Narodowego w Warszawie, 3) naczelnik Wydziału Kultury i Sztuki Min. W.R. i O.P., 4) prezes Sądu Okręgowego, 5) proboszcz Kościoła Farnego w Bydgoszczy, 6) przedstawiciel Rady Miejskiej miasta Bydgoszczy, 7) prezes Rady Artystyczno-Kulturalnej w Bydgoszczy, a w razie jej rozwiązania prezes stowarzyszenia w Bydgoszczy, mającego te same lub podobne zadania; dożywotnio pp. profesorowa Franciszka Wyczółkowska, nadleśniczy Kazimierz Szulisławski, major dypl. Kazimierz Południowski. Zadaniem Kuratorium ma być zapewnienie pracom i zbiorom należytej opieki i pomieszczenia oraz takie ich uprzystępnienie, aby mogły one stanowić źródło nauki i twórczości dla przyszłych pokoleń artystów. (...) Niniejszy akt darowizny sporządza się w dwóch równobrzmiących egzemplarzach, z których jeden otrzymuje Zarząd Miejski w Bydgoszczy, zaś drugi profesorowa Franciszka Wyczółkowska. Działo się w Gościeradzu, w dworku - dnia ósmego kwietnia tysiącdziewięćsettrzydziestegosiódmego roku. (...)”.
  • Pod aktem widnieją podpisy Franciszki Wyczółkowskiej, Kazimierza Szulisławskiego, Kazimierza Południowskiego oraz prezydenta Bydgoszczy Leona Barciszewskiego i wiceprezydenta Marcina Śpikowskiego.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!