Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Artystka z Bydgoszczy o kulisach powstania ceramiki do filmu "Kos". Rozmawiamy z Adrianą Witucką

Marta Mikołajska
Marta Mikołajska
Adriana Witucka to artystka plastyk-ceramik - z ceramiką związana od 40 lat. Bydgoszczanka jest autorką całej ceramiki, która zagrała w filmie "Kos". Wcześniej współpracowała także m.in. z Jerzym Hoffmanem czy twórcami "Korony Królów".
Adriana Witucka to artystka plastyk-ceramik - z ceramiką związana od 40 lat. Bydgoszczanka jest autorką całej ceramiki, która zagrała w filmie "Kos". Wcześniej współpracowała także m.in. z Jerzym Hoffmanem czy twórcami "Korony Królów". Dariusz Bloch
26 stycznia tego roku do kin wszedł nowy film Pawła Maślony pt. "Kos". Produkcja otrzymała świetne recenzje i niemal 30 nominacji do nagród. Zdobyła 9 Złotych Lwów i 6 Orłów. Mało kto jednak wie, że całą ceramikę do filmu wykonała Adriana Witucka, artystka plastyk-ceramik z Bydgoszczy, która ceramiką zajmuje się od około 40 lat.

Warto zaznaczyć, że nie jest to pierwsza filmowa produkcja, do której ceramikę przygotowała bydgoszczanka. Pierwszą poważną współpracę Adriana Witucka nawiązała z Jerzym Hoffmanem przy realizacji „Starej baśni” w 2001 r. Za sobą ma także kilka mniejszych projektów, jest też autorką kilku ceramik do „Potopu”. W ostatnim zaś czasie wykonała ceramikę stanowiącą wyposażenie komnaty królowej Anny Cyleńskiej w serialu „Korona Królów. Jagiellonowie”, gdzie głównym scenografem jest Andrzej Haliński.

- Na planie pojawił się wtedy Eryk Żuberek, który przy realizacji „Starej Baśni” był asystentem głównego rekwizytora. Kiedy zobaczył moje majoliki, zakochał się w nich. A kiedy dowiedział się, że to ja je przygotowałam, zadzwonił do mnie z pytaniem czy jeszcze pracuję i czy dla niego też bym nie wykonała majoliki malowanej, ale z okresu trochę późniejszego niż orvieto (nazwa „majolika” pochodzi od rodzaju gliny – białej glinki majolikowej, która jest wydobywana m.in. we Włoszech – dop. aut.). I oczywiście, zgodziłam się. Poprosiłam tylko o trochę czasu, żebym mogła znaleźć odpowiednią ikonografię – mówi Adriana Witucka.

Jak wspomina, w tym pomógł dyrektor Muzeum Archeologicznego w Biskupinie, który skierował ją do Muzeum Archeologicznego w Elblągu, gdzie znajdują się bogate zbiory polskiej ceramiki z tamtego okresu (akcja filmu rozgrywa się w XVIII w. – przyp. aut.). Na podstawie zdjęć i wzorów prezentujących ceramikę miechocińską powstały autorskie projekty, z których artystka stworzyła zastawę i wyposażenie dworku pułkownikowej, gdzie odbywa się akcja filmu „Kos”.

Rodzime motywy na srebrnym ekranie

W wykonaniu zastawy stołowej swój udział mieli także technolodzy z fabryki polskiej porcelany w Lublanie. Z kolei patery i wazy były tworzone przez artystkę ręcznie od podstaw.

- W tamtym okresie na terenie Polski porcelana była już szeroko stosowana. Ona była bardzo droga, sprowadzana z Holandii albo z Anglii, malowana kobaltowymi farbami, inspirowana porcelaną chińską. Nowa rzecz, którą przemyciliśmy do „Kosa”, to ceramika polska z motywami szlacheckich scen rodzajowych – polowania czy spotkania kobiety z mężczyzną – opowiada Adriana Witucka. – Wprowadziliśmy też kolor, dlatego, że Miechocin słynął z pięknego malarstwa - stosował inne kolory poza błękitami i zieleniami, np. czerwień, oranż czy ugry, czyli jasne brązy.

Przygotowanie ceramiki do filmu trwało około czterech miesięcy, a połowę tego czasu zajęło zebranie ikonografii i wykonanie projektów. Ciekawostką jest, że całe malarstwo powstało w salonie Adriany Wituckiej, w trakcie... tenisowego Australian Open.

- Uwielbiam tenis, a ponieważ transmisja kończyła się codziennie około 2-3 w nocy, tak też kończyłam malowanie. Potem zabierałam moje psy na spacer i dopiero kładłam się spać – wspomina nasza rozmówczyni.

Dodaje, że najwięcej trudności sprawiło jej wykonanie dużych talerzy i pater, zdobionych pojedynczymi wzorami. To dlatego – tłumaczy – że w filmach, w których są sceny walki (a w „Kosie” mamy atak na dworek) nigdy nie wiadomo, co się zbije. To z kolei oznacza, że wszystkie formy trzeba było wykonać podwójnie, odwzorowując je ręcznie tak, by były praktycznie identyczne.
Co może zaskakiwać to fakt, że film, w jakim zagrała ceramika, był dla artystki niespodzianką.

- Kiedy jestem zapraszana do współpracy do filmu, nie czytam scenariusza, żeby się nie wrzucić w jakąś szufladę. Mnie interesuje przede wszystkim epoka, akcja, do której jest potrzebna ta ceramika. Ewentualnie sugeruję się wnętrzem, czyli jakie jest tam światło, tonacja kolorystyczna. To istotne, ponieważ jeżeli użyję w ceramice podobnych kolorów do tych we wnętrzu, dużym niebezpieczeństwem jest, że ona po prostu zleje się z tłem – wyjaśnia Adriana Witucka. I ocenia: - Bardzo podoba mi się akcja filmu, obsada. Też cała ekipa techniczna jest dobrana genialnie. Tam każdy szczegół jest zrobiony perfekcyjnie. Co w całości daje taki, a nie inny obraz, bo można zrobić naprawdę świetny scenariusz, zagrać wspaniale, ale jeżeli te niuanse nie są wydobyte, efekt jest trochę rozczarowujący. Tutaj, w tym filmie wszystko zagrało idealnie.

Ponad pół życia z ceramiką w roli głównej

Adriana Witucka od dziecka związana jest z Biskupinem. Tam zainteresowała się ceramiką pradziejową, a artystyczną – jeżdżąc na plenery malarskie do Łucznicy. Część technik poznała metodą prób i błędów – tak było z ceramiką pradziejową. W swoim życiu wiele podróżowała – zwiedziła jako pilot wycieczek ponad 100 krajów, a tam, gdzie mogła, zgłębiała tajniki obróbki gliny, m.in. w Avanos. Tam uczyła się malarstwa XII-wiecznego, wykonywanego angobami. Swoje umiejętności szlifowała też np. w Maroku, gdzie uczyła się wypalania ceramiki w jamach ziemi, a w Peru, w Nazca – wykorzystania farb na bazie opiłków kamieni półszlachetnych.

- Choć zajmuję się ceramiką od 40 lat, nie jestem takim mistrzem, że już wszystkie rozumy zjadłam i już wszystko potrafię. Nie. Dlatego, że to, co ja poznałam, to jest urywek tego, co ludzie robili. Do końca życia będę się uczyć, na pewno. Uważam, że każdy ceramik ma swoją technikę i zawsze coś nowego może przekazać drugiemu ceramikowi – i odwrotnie. Tak jest. Tylko trzeba pytać i rozmawiać.

Szesnaście nominacji do Orłów dla "Kosa" Pawła Maślony to absolutny rekord w historii Polskich Nagród Filmowych. Ostatecznie w poniedziałkowy wieczór film uzyskał sześć statuetek.

od 12 lat
Wideo

Bohaterka Senatorium Miłości tańczy 3

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera