Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Zwężenie jezdni na Ogińskiego - wizja zero... wyobraźni - komentuje Jarosław Reszka

Jarosław Reszka
Jarosław Reszka
Jezdnia na Ogińskiego z wcięciem w talii
Jezdnia na Ogińskiego z wcięciem w talii Arkadiusz Wojtasiewicz
Bydgoscy politycy byliby w siódmym niebie, gdyby ich wypowiedzi wywoływały tyle komentarzy, ile w tym tygodniu wywołał temat zwężenia jezdni na ul. Ogińskiego, w pobliżu biblioteki UKW. Na pewno jednak politycy nie chcieliby, żeby ich w tych komentarzach tak zmasakrowano krytyką, jak to uczyniono ze specami od ruchu, którzy wymyślili ten właśnie sposób na poprawę bezpieczeństwa w Bydgoszczy.

Przyznam się, że i mnie pusty śmiech ogarnia, gdy czytam, że zwężenie Ogińskiego z trzech do dwóch pasów na odcinku nawet nie 100 metrów odbywa się pod hasłem „Wizja zero”, czyli zero ofiar wypadków na drogach. Jeżdżę Ogińskiego przynajmniej kilka razy w tygodniu, w godzinach porannego szczytu. Pisałem już nawet kiedyś w komentarzu, że po naprawie mostu Uniwersyteckiego oraz przebudowie Kujawskiej i Wojska Polskiego nareszcie można tam spokojnie przemieszczać się, nie utykając co rusz w korkach. Otóż właśnie za sprawą „superpatentu” na bezpieczeństwo na Ogińskiego o spokojnej jeździe można już mówić tylko w czasie przeszłym.

Zgadzam się z drogowcami, że na moście Uniwersyteckim prawie nikt z kierowców niewolniczo nie trzyma się obowiązującej sześćdziesiątki. Trudno mieć do nich o to pretensje, bo nie po to powstają bezpieczne, bezkolizyjne przelotówki na mostach i estakadach, by wlec się na nich jak za pogrzebem. Wcześniej zatem wytracanie prędkości wymuszała sygnalizacja świetlna przy skrzyżowaniu z Moniuszki, a gdy ktoś miał szczęście zastać tam zielone światło, zwalniał przed rondem Wielkopolskim. Pomysł z przejściem dla pieszych bez regulacji ruchu światłami pomiędzy tymi skrzyżowaniami już w zarodku pachniał nieszczęściem. Kręcący się tam przechodnie, najczęściej studenci, nierzadko w uszach mają słuchawki, a w nich muzykę, stąd ich kontakt z uliczną rzeczywistością jest kiepski. Powinno się zatem albo nie budować tego przejścia (do sąsiedniego, przy Moniuszki, jest parę kroków), albo wyposażyć je w sygnalizację skorelowaną ze światłami przy Moniuszki. Nie sądzę, by kosztowało to więcej, niż przebudowa jezdni.

Teraz zaś jest tak, że kierowcy ze likwidowanego znienacka i na kilkadziesiąt metrów pasa często gęsto wymuszają pierwszeństwo na tych z pasa sąsiedniego. I jeśli nawet przewężenie miałoby uratować jakiegoś nieboraka na pasach, to zdrowiem za to niechybnie zapłaci inny nieborak, w samochodzie.

od 12 lat
Wideo

Gazeta Lubuska. Winiarze liczą straty po przymrozkach.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera