Najpierw skargi skupiały się na przebudowie ulicy, po której przed omawianym przejściem jezdnia w stronę Osiedla Leśnego została zwężona z trzech do dwóch pasów. Nawet dla miejscowych kierowców zwężenie jezdni długo było zaskoczeniem, objawiającym się gwałtowne hamowaniem lub wymuszaniem pierwszeństwa przy zjeździe z kończącego się pasa. Wprawdzie dzięki tej zmianie powstał szerszy azyl dla pieszych pomiędzy jezdniami, ale szeroki azyl mało się przydaje. Wielu przechodniów naraz zjawia się tam chyba tylko przed meczami żużlowymi.
Temat przejścia ostatnio wrócił wraz z hasłem ustawienia w tym miejscu sygnalizacji świetlnej. Na to jednak na razie szans nie ma. „Przejście spełnia wszelkie obowiązujące przepisy dotyczące oznakowania tego typu miejsc, a samo przejście nie odbiega obecnie od innych takich miejsc na terenie Bydgoszczy” – argumentował w rozmowie z reporterem Wojciech Nalazek, p.o. dyrektora Zarządu Dróg Miejskich i Komunikacji Publicznej.
Moim zdaniem, stwierdzenie, że przejście nie odbiega od innych tego typu miejsc na terenie Bydgoszczy, nie jest prawdziwe. Jest jeden istotny wyróżnik. Spora część ludzi pojawiających się na tym przejściu to studenci korzystający z biblioteki. Wchodzą na zebry ze słuchawkami na uszach, zatopieni w rozmowie lub słuchający muzyki. Z tego samego powodu częściej niż gdzie indziej można tam napotkać człowieka na hulajnodze czy rowerzystę, sunącego przez przejście z ułańską fantazją, bez schodzenia z siodełka.
Rzeczywiście jest tam niebezpiecznie. Równie zasadne, jak pytanie o sygnalizację świetlną, wydaje się więc inne pytanie. Czy to przejście jest potrzebne, skoro jakieś 200 metrów na prawo i lewo od niego są dwa inne, sterowane światłami?
