Powieść „Zielarka” mojej redakcyjnej koleżanki Katarzyny Muszyńskiej ukazała się zaledwie kilka tygodni temu i jeszcze pachnie świeżością. Gdy trafiła w moje ręce, od razu zaczęłam ją czytać, bo tak już mam, że nie potrafię oprzeć się urokowi nowych książek. Po pierwszym rozdziale wiedziałam, że nie pożałuję.
Inspiracją była legenda
Akcja książki rozpoczyna się w roku 1098, gdy główna bohaterka, czteroletnia Marena trafia pod opiekę zielarek. Ta decyzja jej matki ma przypieczętować los dziewczynki na zawsze. Marena nie jest bowiem dzieckiem zwyczajnym, takim, jak jej rówieśnicy, o czym przekona się w niecodziennych okolicznościach.
Główną bohaterkę poznajemy jako małą dziewczynkę i towarzyszymy jej, gdy dorasta.
Dzieje się to w miejscu niezwykłym: na Górze Kujawskiej, gdzie poznaje tajniki zielarstwa. Autorka książki wyjaśnia, że właśnie legenda o zielarkach zamieszkujących Górę Kujawską była dla niej inspiracją do napisania powieści: „Określało się je także mianem znachorek, szeptuch, babek i uzdrowicielek. Leczyły mieszkańców grodu, były blisko z naturą, a ich wiedza z ziołolecznictwa była zdumiewająca”. Historyczny rys nadaje powieści osadzenie akcji w realiach XI- i XII-wiecznej Bydgoszczy, choć jak zastrzega autorka, „Zielarka” książką historyczną nie jest, a przedstawione wydarzenia i postacie to fikcja literacka.
Legenda o zielarkach zamieszkujących Górę Kujawską stała się inspiracją do napisania powieści osadzonej w realiach XI- i XII-wiecznej Bydgoszczy.
Na łamach powieści pojawiają się postaci zwyczajne, jak Jaromir i Małomir, synowie zarządcy Bogumiła i jego żony Marianny, strażnicy, służba, mieszkańcy wsi, goście w karczmie. Obok nich występują obdarzeni niezwykłą mocą bohaterowie: Marena i Wilkomir, przybyły zza morza wiking, a także swojskie strzygi, upiory, zjawy. Świat rzeczywisty przeplata się ze światem nierealnym, baśniowym. Bieg wydarzeń, zwłaszcza na początku książki, jest bardzo szybki, aby potem nieco zwolnić podczas wędrówki Mareny i jej towarzyszy. Jest to jednak spokój pozorny, ponieważ co rusz jesteśmy zaskakiwani niespodziewanymi zwrotami akcji.
Dobro zwycięża
Wielkim atutem książki są niezwykle plastyczne opisy, które przenoszą nas do pełnego zaklęć świata i działają na wyobraźnię. Ta wyobraźnia podpowiada, że w powieści nie wszystko potoczy się tak, jak zaplanowała to sobie matka Mareny, zostawiając ją pod opieką wiedźm na Górze Kujawskiej. W przyszłości dziewczynka stanie się nie tylko zielarką leczącą innych, ale pozna swoją moc, a wraz z nią - miłość, przyjaźń, ból, cierpienie. Będzie zmagała się z czarami, uczyła się, jak pokonywać przeciwników - tych ze świata magii i tych całkiem ludzkich. Aż w końcu Marena dorośnie i odnajdzie swoją drogę, pojmując, co jest dla niej najważniejsze.
Polubiłam Marenę, bo, mówiąc kolokwialnie, wie, czego chce. Jest przy tym mądra, dobra i wrażliwa. Podobna do Sili z poprzednich powieści Kasi - „Tajemnicy Avinionu” i jej kontynuacji „Buntu”. Marena i Sile sprawiają, że jak w każdej baśniowej opowieści dobro zwycięża. A takiej baśni my, współcześni i racjonalni, bardzo potrzebujemy.
Katarzyna Muszyńska, "Zielarka", Wydawnictwo WaSPos 2020
