Wyjeżdżają na trasę w dobrą pogodę, a nie jak teraz - w zimową szarugę i mróz na przemian. Domyślam się, że ani rozwiązania techniczne, zastosowane w „klasykach” komunikacji publicznej, ani ogrzewanie wnętrza, o normach dotyczących spalin nie wspominając, nie są wystarczająco dobre, by odpowiedzialnie podjąć decyzję o włączeniu tych wehikułów do normalnego kursowania we współczesnym dużym mieście.
Wobec kłopotów MZK z pełną realizacją zamówionych przez miasto kursów nie dziwię się decyzji ratusza o czasowym oddaniu trzech autobusów miejskich w Bydgoszczy w ręce prywatnej konkurencji - Mobilisu. To i tak dość łagodne ostrzeżenie dla miejskiej spółki komunikacyjnej. Warto jednak zwrócić też uwagę na przepełnione tramwaje. W szczycie, zwłaszcza na liniach prowadzących z górnego tarasu i na górny taras, tłok jest taki, jaki pamiętamy z czasów PRL-u. Wirusy dziesiątkują bydgoszczan w zakładach pracy i szkołach, a częstujemy się nimi w komunikacji publicznej, ściśnięci niczym śledzie w beczce.
