https://expressbydgoski.pl
reklama
MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Uchodźcy w Ostromecku: wspólnie do niezależności. Tylko czyim kosztem?

Jarosław Reszka
Mieszkające nad Restauracją Ostromecką dwie samotne ukraińskie matki i ich dzieci
Mieszkające nad Restauracją Ostromecką dwie samotne ukraińskie matki i ich dzieci Waldemar Klorek
Ukraińcom, którzy od wielu miesięcy mieszkają nad Restauracją Ostromecką, dobrze się tam żyje i dlatego propozycję nie do odrzucenia władz, dotyczącą przeprowadzki do ośrodka dla uchodźców w Bydgoszczy, jednak odrzucili. Pytanie: co ma teraz z nimi począć ich dobrodziej?

Ukraińskich „buntowników” w Ostromecku jest dziesięcioro, z czego decyzyjnych tylko czworo. Pozostali to dzieci. W pokojach nad lokalem uchodźcy pojawili się niedługo po wybuchu pełnoskalowej wojny na Wschodzie. Obecnie jest to samotna matka z pięciorgiem dzieci (w tym niemowlęciem poczętym w Polsce) i druga matka z jednym dzieckiem, lecz niepełnosprawnym. Skład gości uzupełniają dwaj mężczyźni.

Matki z oczywistych powodów nie pracują. Piątka dzieci chodzi w Ostromecku do szkoły. W miejscu zamieszkania mają do dyspozycji dwu- lub trzyosobowe pokoje. Niektóre z łazienką, dla innych jest wspólna łazienka na korytarzu. Nie jest to może Ritz, ale jak na polskie realia – bardzo przyzwoite warunki.

Najważniejsze są jednak szkoła i atmosfera w gościnnym domu. Ukraińscy uczniowie zżyli się z polskimi kolegami, a cała grupka uchodźców jeszcze bardziej zżyła się z właścicielem restauracji i jego rodziną. Jest to sympatia obustronna. Dlatego szef Restauracji Ostromeckiej ostatnio bynajmniej nie zaciera rąk na wieść, że będzie musiał pozbyć się, co by nie powiedzieć, nieco uciążliwych gości.

Nie chodzi tu bynajmniej o pieniądze. Do końca 2024 roku, na mocy umowy z gminą, przysługiwało mu 70 zł dziennie na każdego uchodźcę. Z zastrzeżeniem, że kwota ta w pełni była refundowana z budżetu polskiego państwa tylko w stosunku do uchodźców, którzy przebywają w Polsce do 180 dni. Potem część kosztów utrzymania, od połowy do 75%, uchodźca pokrywał z własnej kieszeni. Od tej reguły było kilka wyjątków. Aby z nich skorzystać, uchodźcy musieli wykonać prostą papierkową robotę. Najwięcej zachodu miał goszczący ich przedsiębiorca. Aby otrzymać z gminy część należności za opiekę nad uchodźcami, musiał co miesiąc przedzierzgnąć się w poborcę opłat pokrywanych przez Ukraińców, a następnie udać się do urzędu, poświadczyć zebranie od uchodźców pieniędzy, by wreszcie otrzymać dofinansowanie.

Od nowego roku nie otrzymuje już nic. Ostromeccy Ukraińcy z urzędu wojewódzkiego dostali propozycję przeprowadzki do Obiektów Zbiorowego Zakwaterowania (dalej: OZZ) w Bydgoszczy. Do namysłu nie dano im wiele czasu. Przeprowadzka – na koszt władz – miała nastąpić podczas ferii zimowych. Działania te, jak mi wyjaśniono w urzędzie, są elementem dedykowanego Ukraińcom z OZZ programu „Wspólnie do niezależności”. Mają na celu „pomoc w usamodzielnieniu się poprzez opuszczenie ośrodków, korzystanie z doradztwa zawodowego oraz udział z wydarzeniach integracyjnych i adaptacyjnych”. Ciekawe, jaki pomysł na usamodzielnienie się znajdą realizatorzy programu dla samotnej matki z pięciorgiem dzieci, którzy wspólnie stanowią 60% uchodźców goszczących w Restauracji Ostromeckiej?

Drugi powód przenosin to mamona. Kujawsko-Pomorski Urząd Wojewódzki (K-PUW) oszacował, że zmniejszenie liczby obiektów zbiorowego zakwaterowania Ukraińców w regionie przyniosło już 12-procentowe oszczędności. Trudno mi ocenić, czy ten odsetek wart jest stresu, jaki przeżyli uchodźcy.

Ci z Ostromecka poszli inną droga. Nie zgodzili się na przeprowadzkę. W odpowiedzi 21 stycznia szef restauracji dostał propozycję nowej umowy. W niej kwotę na „osobodobę” zmniejszono z 70 do 40 zł, przy czym gmina nadal refundowałaby jedynie część. Na uchodźcę, który nie korzysta ze zniżek, byłoby to raptem 10 zł.

Szef restauracji nie podpisał tej umowy. Goście ze Wschodu mieszkają tam teraz całkowicie na jego koszt. Z rozmów z wójtem Dąbrowy Chełmińskiej i urzędnikami K-PUW wywnioskowałem, że temat uważają za zamknięty. Wyciągnęli pomocną dłoń, która nie została przyjęta.

Aby upewnić się, że moje rozumowanie jest słuszne, zadałem rzeczniczce K-PUW następujące pytania: Jak właściciel Restauracji Ostromeckiej może się pozbyć uchodźców, na których nie otrzymuje już dofinansowania, natomiast uchodźcy nie przyjmują oferty przenosin w inne miejsce? Ma ich trzymać pod swym dachem na swój koszt tak długo, aż łaskawie sami nie zechcą wyjechać?

Oto odpowiedź, jaką otrzymałem: „Każdy kto zajmuje lokal bez umowy podlega takim samym przepisom ogólnym w ramach prawa. Korzystanie z opcji OZZ odbywa się także na ustalonych warunkach - na czas obowiązującej umowy. W przypadku zgodnych z prawem działań eksmisyjnych Wojewoda może zapewnić miejsca zbiorowego zakwaterowania dla eksmitowanych osób. Wyznaczona propozycja miejsc w Bydgoszczy jest obowiązująca, tak by zapewnić obywatelom Ukrainy opcję alternatywną”.

Miałem zatem rację. Zdaniem urzędników, to właściciel restauracji powinien teraz doprowadzić do „zgodnych z prawem działań eksmisyjnych” i pewnie też wyegzekwować zwrot zaległych opłat od biednych jak myszy kościelne uchodźców.

Warto mieć tego świadomość, zanim kolejny raz za namową władz otworzymy przed kimś serce i drzwi naszego domu.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Uroczystości w Gnieźnie. Hołd dla pierwszych królów Polski

Polecane oferty
* Najniższa cena z ostatnich 30 dniMateriały promocyjne partnera
Wróć na expressbydgoski.pl Express Bydgoski