Zobacz wideo: Rybi Rynek w Bydgoszczy - jakie zmiany nas czekają?

Roxelena i Safin zdecydowali się wyjechać z Bydgoszczy. Pojechali do Niemiec, gdzie mieszkają ich dalecy kuzyni. U naszych zachodnich sąsiadów nie czuli się jednak dobrze. W aklimatyzacji przeszkadzała między innymi bariera językowa. Roxelena i Safin dobrze mówią po angielsku, ale nie po niemiecku. Wyruszyli więc do Irlandii. Ich marzeniem jest Kanada, gdzie również mają rodzinę, ale taki lot jest na razie poza ich zasięgiem finansowym.
Historię Roxeleny i Safina opisywaliśmy TUTAJ
W Irlandii zamieszkali w hotelu, który jest bezpłatnie udostępniany ukraińskim uchodźcom. Wszystko wskazuje na to, że to właśnie w tym kraju ułożą sobie życie. Na jak długo? Tego jeszcze nie wiedzą, ale starają się już o zdobycie pracy, myślą też o przedszkolu dla 3-letnich Dylana i Emili. Są w stałym kontakcie z bydgoszczanami, u których mieszkali.
- Bardzo długą drogę do Irlandii, najpierw samochodem później promem, znieśli ciężko. Prowadził tylko Safin, więc tak długi czas za kierownicą dał mu się we znaki. Dla dzieci to też była trudna podróż - opowiada Celina.
Trudy podróży rekompensuje sam pobyt w Irlandii. Roxelena będzie mogła dokończyć tam studia medyczne, które rozpoczęła w Ukrainie. Został jej ostatni rok. Safin ma duże szanse na uznanie w Irlandii dyplomu ukończenia studiów inżynierskich, zdobytego na ukraińskiej uczelni. Szybko otrzymali też numer NIP, będą mogli dostać pracę. - Procedury w Irlandii są bardzo przyjazne i szybkie. Nie jest to związane tylko z wojną i uchodźcami. Tak po prostu jest w tym kraju - mówi Celina.
Tymczasem Łukasz i Celina przyjęli do swojego mieszkania w bydgoskim Śródmieściu kolejnych uchodźców z Ukrainy. Po wyjeździe Roxeleny, Safina, Dylana i Emili, gościli matkę z nastoletnią córką. - Po krótkim pobycie u nas, kobieta zdecydowała się wrócić do męża w Ukrainie, a dziewczyna została u znajomych - dodaje nasza rozmówczyni. Następnie, Łukasz i Celina ugościli trzecią rodzinę, ponownie kobietę i jej nastoletnią córkę.
- Po naszych dotychczasowych doświadczeniach z tymi ludźmi widzimy, jak bardzo oni wszyscy chcą być niezależni. Nie oczekują wielkiej pomocy, robienia czegoś za nich. Zależy im na szukaniu pracy, na samodzielnym załatwianiu różnych spraw. Wszelką pomoc przyjmują z wdzięcznością, ale często trzeba ich do tego namawiać, bo krępują się, żeby skorzystać na przykład z darów - opowiada Celina.
Nasza rozmówczyni zwraca też uwagę na jeszcze jeden aspekt. - 16-letnia Ukrainka, która u nas zamieszkała, jest przekonana że wojna w jej kraju to tylko chwilowy problem, że lada dzień będzie mogła wrócić do swojego domu. Z tego powodu, na początku nie była zbytnio zainteresowana aklimatyzacją w Polsce, nauką języka - przyznaje bydgoszczanka.