[break]
Przypomnijmy, że - wbrew nazwie - „DB” nie ukazuje się codziennie, a jest tylko sentymentalnym ukłonem w stronę przedwojennego periodyku, „Dziennika Bydgoskiego”. Prezes TMMB i jednocześnie redaktor naczelny pisma, Jerzy Derenda, podkreśla, że koncepcja „Dziennika” ewoluuje, ale w tym numerze już jest na pożądanym kursie.
- Jego siłą jest przypominanie ludzi wielkiego formatu, którzy odegrali ogromną rolę w historii, nie tylko Bydgoszczy, a dziś są niedoceniani, czy wręcz zapomniani - rekomenduje redaktor „Dziennika Bydgoszczy”.
W tym gronie warto wspomnieć o urodzonym w Wiskitnie pod Koronowem kapitanie Tadeuszu Ziółkowskim, który w wieku 10 lat przeprowadził się z rodziną na bydgoskie Okole. Jako komandor pilotów portu w Gdańsku wsławił się w sierpniu 1939 roku odmową wpuszczenia do portu pancernika Schleswig-Holstein. Z sylwetki pióra Wojciecha Jarzemskiego dowiemy się, że ta decyzja kosztowała go niewolę i egzekucję w obozie w Stutthofie.
Jerzy Derenda zachęca też do lektury biografii Jerzego Ossolińskiego, XVII-wiecznego starosty bydgoskiego, pełniącego jednocześnie najważniejszą godność ministerialną w Rzeczypospolitej, kanclerza wielkiego koronnego.
Dla czytelników historią numeru mogą stać się jednak arcyciekawe artykuły na temat Poli Negri. Ile czasu naprawdę spędziła w Bydgoszczy? Czy rzeczywiście chętnie wspierała tu różne przedsięwzięcia? Dlaczego tak bardzo interesowała się nią policja polityczna? Czemu mówiono, że jest polską Matą Hari? Gdzie w istocie mieści się kamienica, którą nad Brdą kupiła (dla siebie, a nie dla matki)? I wreszcie - czy jest szansa, by w Bydgoszczy pojawiła się izba pamięci „najznakomitszej w świecie gwiazdy kinematograficznej” czy choćby ulica jej imienia?
Dla miłośników bydgoskiej historii, aktualną, wakacyjną gratką będzie także przypomnienie dawnych lokalnych „kąpielni”. Naturalne przedwojenne „aquaparki” i towarzyszące im punkty gastronomiczne omawia Marek K. Jeleniewski.
- Ozdobą trzeciego numeru „Dziennika Bydgoszczy” są też znakomite karykatury Leszka Kuczerskiego, okraszone fraszkami Zdzisława Prussa - mówi Jerzy Derenda. - Ich bohaterami są Grażyna Ciemniak czy Piotr Całbecki.
W numerze nie mogło zabraknąć również materiałów związanych ze statutowymi celami towarzystwa. - Aż półtorej kolumny poświęcamy działalności stowarzyszeń regionalistycznych, promujemy takie instytucje ze Żnina czy Strzelna - wyjaśnia prezes TMMB. - Powinniśmy integrować towarzystwa miłośnicze, kulturalne, wspierać się, wymieniać doświadczeniami.
Przejawem takiej wzorcowej działalności jest organizowany przez TMMB cykl wycieczek po mieście „Za zamkniętymi drzwiami”. Fotorelacja z nich zajmuje kolorową rozkładówkę w trzecim numerze „Dziennika Bydgoszczy”.
Jego czołówką jest zaś obszerny powrót do historii tematu, wokół którego w ostatnich tygodniach na nowo rozgorzała dyskusja - potencjalnej odbudowy zachodniej pierzei Starego Rynku. Autorem tekstu jest Stefan Pastuszewski, ilustrują go zaś unikalne fotografie ze zbiorów bydgoskiego Muzeum Okręgowego.