Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Także w interesie wieśniaka - warto pompować pieniądze w duże miasta, jak Bydgoszcz

Jarosław Reszka
Jarosław Reszka
Bydgoski dworzec PKS pełen jest ludzi dojeżdżających do pracy lub szkoły
Bydgoski dworzec PKS pełen jest ludzi dojeżdżających do pracy lub szkoły Arkadiusz Wojtasiewicz, archiwum
Wielu z nas ma pusty portfel po przygotowaniach do świąt. Pewnie więc z przyjemnością przeczytalibyśmy, że przynajmniej ludzie z naszego samorządowego świecznika chodzą zadowoleni, że pieniądze wkrótce szerszą strugą popłyną na gminne konta. Niestety, w Bydgoszczy uśmiechów przed Wielkanocą widać nie było.

Zobacz wideo: głośne ekstradycje przestępców z Kujawsko-Pomorskiego

Akurat przed świętami właśnie dotarła wieść o podziale pieniędzy w ramach najnowszego rozdania Rządowego Funduszu Inwestycji Lokalnych. Wynikało z niej, że nasz region załapał się na blisko 80 milionów złotych, z czego Bydgoszcz może liczyć na… 3,5 miliona. Jest to kwota, która zapewni sfinansowanie 26 proc. kosztów budowy Centrum Pomocy dla Bezdomnych przy ul. Kaplicznej. Ale jest to też… 0,6 proc. kwoty, o którą miasto się ubiegało - także na przebudowę ulicy Nakielskiej i zakup tramwajów niskopodłogowych.

Traf chciał, że tego samego dnia, w którym dowiedzieliśmy się o podziale funduszy na inwestycje lokalne, w Bydgoszczy trwała sesja rady miasta, na której prezydent wylewał żale na to, że według planów, z Krajowego Programu Odbudowy (w puli jest 25 miliardów złotych) do dużych miast ma popłynąć zaledwie 6 procent.

Jako dumny mieszkaniec Kobylarni (podczas ostatniego spisu powszechnego odnotowano tu 345 dusz) w gminie Nowa Wieś Wielka (w 2017 roku mieszkało w niej 10 tysięcy osób) właściwie powinienem się cieszyć z takiego podziału pomocowego tortu. Tylko musiałbym zapomnieć, że w Bydgoszczy pracuję, do Bydgoszczy jeżdżę na większe zakupy, po rozrywkę i po wiele innych rzeczy. Owszem, cieszę się, że droga wojewódzka przez Kobylarnię ma w najbliższych latach przejść gruntowny remont i z radością witam równiarkę na zniszczonej przez wiosenne roztopy gruntowej dróżce pod domem. Mimo to moja przyszłość w większym stopniu zależy od rozwoju Bydgoszczy, niż Kobylarni czy całej gminy Nowa Wieś Wielka.

A nie jestem w tych odczuciach osamotniony. Jakiś czas temu nasza redakcja przygotowywała się do zmiany strategii rozwoju gazety. Zamówiliśmy wtedy lokalne dane statystyczne. Wynikało z nich, że aglomeracja bydgoska koncentruje 25 proc. całkowitej liczby ludności regionu, 32 proc. wszystkich osób czynnych zawodowo, 30 proc. zarejestrowanych firm i około 50 proc. potencjału kulturalnego, naukowego i sportowego regionu.
Dane statystyczne pokazywały też, że wśród mieszkańców gmin Osielsko i Białe Błota co trzeci mieszkaniec przeprowadził się tam z Bydgoszczy. W mojej gminie, a także w Sicienku i Solcu Kujawskim, emigrantem z Bydgoszczy był co ósmy mieszkaniec. Dla wszystkich wymienionych gmin, jak również dla Dobrcza, Dąbrowy Chełmińskiej, Koronowa, Łabiszyna, Nakła i Szubina, wektory dojazdów ludności ze względu na pracę i zakupy miały strzałki skierowane wyłącznie w jedną stronę – w stronę Bydgoszczy. Tylko strzałki dojazdów w celach rekreacyjnych biegły w różnych kierunkach. Ludziom w tych wszystkich miastach i wsiach tak jak mnie zależy więc na prężnym rozwoju Bydgoszczy.
Na zakończenie anegdota, w której pieniądze też odgrywają kluczową rolę. Dla odmiany jednak jest optymistyczna i przywraca wiarę w człowieka. Przed Wielkanocą nasi przyjaciele postanowili dać prezent młodej krewniaczce, która od niedawna wiedzie samodzielne życie. Do koperty z napisem „Od Zajączka, dla ...” (tu wpisali imię krewniaczki) włożyli więc całkiem sporą, jak na świąteczny upominek, sumkę. Kopertę zaś włożyli do torby. Pech chciał, że w tej samej torbie mieli koperty z życzeniami bez załączników, które chcieli wysłać pocztą do innych bliskich.

Niestety, w roztargnieniu do skrzynki pocztowej wrzucili wszystkie koperty, łącznie z tą, na której jako nadawca widział Zajączek, a jako odbiorca: imię żeńskie. Wydawało się, że pieniądze przepadły. Ale nie. Mój przyjaciel zadzwonił pod kilka numerów, by wreszcie trafić do pani Karoliny w Węźle Ekspedycyjno-Rozdzielczym Poczty Polskiej w Lisim Ogonie. Tam okazało się, że sytuacja bynajmniej nie jest beznadziejna. Przesyłka od Zajączka została odnaleziona i dwa dni później, czyli w Wielki Piątek, wróciła do nadawcy wraz z całą zawartością. Notabene, odesłano ją listem wartościowym, opłaconym przez Pocztę Polską.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wideo