Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Sprawy (nie)honorowe

Jarosław Reszka
Jarosław Reszka
Perspektywa końca remontu na ul. Saperów wciąż rysuje się mgliście
Perspektywa końca remontu na ul. Saperów wciąż rysuje się mgliście Tymon Markowski
Nieważne: remont ulicy czy basen – danego słowa należy dotrzymywać

Niedługo obchodzić będzie jubileusz dwóch wieków istnienia. W 1835 r. powstała w Austrii, ale znana jest w całej Europie. W 2005 r. była największą firmą budowlaną na kontynencie. Jej przychody sięgały 10 mld euro. Zatrudnia ok. 700 osób. W Polsce pojawiła się w 1985 r. Utworzyła tu holding budowlany, który w 2012 r. osiągnął przychód prawie 4 mld zł.

O czym mowa? O firmie Strabag. Dlaczego o niej mowa?

W Bydgoszczy o mającym blisko dwustuletnią tradycję gigancie z Austrii ostatnio głośno głównie z powodu skandalicznie przeciągającego się remontu ul. Saperów na Jachcicach. Media wracają do tego tematu regularnie. Za każdym razem słyszymy dwugłos, wywołujący zawrót trzeźwej głowy. Mieszkańcy dzwonią, piszą i przysyłają zdjęcia. Za każdym razem widać na nich, że daleko jeszcze do końca robót, które miały zakończyć się w październiku. Nie widać natomiast na zdjęciach gorączkowej krzątaniny budowlańców, która towarzyszy wysiłkom, by nadgonić opóźnienia. Przeciwnie, mieszkańcy donoszą: „Prawie nic tu się nie dzieje. Jest może dwóch albo trzech pracowników i to tylko na jednym odcinku” – usłyszeliśmy przed Bożym Narodzeniem. W odpowiedzi biuro prasowe Strabagu nadsyła wyjaśnienia w stylu: „Z uwagi na trudności w pozyskaniu podwykonawcy, co spowodowało późniejsze robót oraz kumulację prac w III i IV kwartale…”. Potem następuje parę zdań o nieprzewidywalnej pogodzie i nieprzewidywalnym w związku z tym terminie zakończenia remontu.

Ciekaw jestem, czy międzynarodowa centrala Strabagu w Wiedniu wie, co polska centrala w Pruszkowie odpisuje mieszkańcom domów przy Saperów w Bydgoszczy. Podejrzewam, że nie, bo szlachectwo zobowiązuje. Firma założona w 1835 r. i obracająca miliardami euro nie powinna pozwalać sobie na partactwo i łamanie umów. A jeśli pruszkowscy plenipotenci wiedeńczyków nie potrafią zrozumieć, czym jest sprawa honorowa, to ja od Pruszkowa wolę Wołomin. I polecam to spostrzeżenie inwestorowi – władzom Bydgoszczy. Nie wszystko złoto, co się świeci. Zwłaszcza gdy chodzi o duże holdingi, które czasem biorą pod skrzydełko papudraków.

Pomijając plamę ze Strabagiem, bydgoskie władze potrafią być gospodarne. W zakończonym niedawno roku zaoszczędziły pieniądze na budowę osiedlowego basenu, którego wcześniej nie było w bliskich planach miasta. Powstać ma przy V Liceum Ogólnokształcącym na Kapuściskach. Ogłoszeniu tej decyzji przed tygodniem nie towarzyszyły jednak oklaski, tylko podniesione, gniewne głosy i dynamiczna pikieta przed drzwiami ratusza. Tak protestowali mieszkańcy Miedzynia i Prądów, którym wcześniej miasto obiecało basen i słowa nie dotrzymało. Przyznam, że nie potrafiłbym wydać salomonowego werdyktu o lokalizacji nowego basenu w mieście. Nawet jednak gdyby trzeci basen na sąsiadujących Wyżynach i Kapuściskach był bardziej potrzebny niż pierwszy na Miedzyniu i Prądach (względnie blisko są baseny na Błoniu i Osowej Górze), to słowa należy dotrzymywać. Zwłaszcza w sytuacji, gdy w V LO wicedyrektorem jest mąż wiceprezydent Bydgoszczy. Mogą potem urzędnicy tłumaczyć do znudzenia, że to przypadkowy zbieg okoliczności i o wyborze Kapuścisk zdecydowały inne racje. Ludzie i tak będą wiedzieli swoje.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!