Rada miasta, która głosuje za sprzedażą swego cennego mienia, zanim rzeczoznawcy ocenią jego wartość, rozsądkiem zdaje się nie grzeszyć. Racja, Adam Sowa mógł swe pieniądze ulokować w dowolnym punkcie na kuli ziemskiej, a ulokował je w Bydgoszczy. Czy jednak inwestowałby w bydgoską starówkę, gdyby nie widział w tym swojego interesu?
Nie wiem, być może jest to biznesmen marzyciel w stylu Wokulskiego. Wiem już jednak, że Adam Sowa i jego rodzina potrafią dość bezwzględnie walczyć o swoje. Pokazał to spór z właścicielem Eljazzu, biznesowym sąsiadem Sowów, o głośną muzykę dochodzącą z klubu, na którą ponoć skarżyli się klienci hotelu Sowów. A przecież głowa rodu zbliża się do wieku, w którym przekazuje się schedę potomkom. Kto wie, jakie będą następne pokolenia Sowów...
Dlatego umowa sprzedaży Jatek powinna zawierać mocniejsze zabezpieczenia interesu miasta, niż tylko gwarancję swobodnego poruszania się tą ulicą przez mieszkańców.
