Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Robert Bondara w rozmowie z nami o bydgoskiej premierze baletu „Alicja w Krainie Czarów”

Justyna Tota
Justyna Tota
Robert Bondara - choreograf, tancerz i pedagog - dla baletu Opery Nova tworzy trzeci już trzeci tytuł w swej autorskiej inscenizacji i choreografii - tym razem jest to „Alicja w Krainie Czarów”
Robert Bondara - choreograf, tancerz i pedagog - dla baletu Opery Nova tworzy trzeci już trzeci tytuł w swej autorskiej inscenizacji i choreografii - tym razem jest to „Alicja w Krainie Czarów” Paweł Stelmach
Z Robertem Bondarą - światowej sławy choreografem - rozmawiamy o czerwcowej premierze baletu „Alicja w Krainie Czarów” Opery Nova w Bydgoszczy, która będzie już trzecim tytułem realizowany przez artystę dla bydgoskiej sceny i zarazem pierwszym w jego twórczości spektaklem dla dzieci, jak i dorosłych. Robert Bondara dzieli się z nami także wrażeniami ze swej australijskiej premiery „Take Me with You” i mówi o temacie wojny, który niejednokrotnie podejmował swej twórczości.

Powraca Pan do Bydgoszczy nie po raz pierwszy. To w Operze Nova 11 lat temu miał Pan premierę swego pierwszego pełnospektaklowego baletu współczesnego „Zniewolony umysł”. Stworzył Pan także choreografie do innych spektakli naszej opery. Zastanawiam się, czy ma Pan pewien sentyment do bydgoskiej sceny…?
Sentyment jest - olbrzymi. W Bydgoszczy czuję się jak w domu. Fakt, to w Bydgoszczy zrealizowałem swój pierwszy pełnospektaklowy balet - „Zniewolony umysł”, który obok spektaklu „Persona” w Teatrze Wielkim - Opery Narodowej, był jednym z dwóch, jakie w tym okresie realizowałem. Moja kariera choreograficzna jest zatem nierozerwalnie związana z bydgoską sceną i za każdym razem cieszę się, kiedy tu powracam i mogę pracować z bydgoskim zespołem. Szczególnie, jeśli te moje powroty wiążą się z istotnymi dla bydgoskiej sceny wydarzeniami jak spektakle „Stabat Mater” i „Harnasie” Szymanowskiego na 60-lecie Opery Nova, czy teraz najnowsza premiera „Alicji w Karinie Czarów”.

Polecamy także

„Alicja w Krainie Czarów” - czy to będzie Pana pierwszy tak „familijny” spektakl baletowy, przewidziany nie tylko dla dorosłych odbiorców?
Tak, do tej pory nie zdarzyło mi się realizować tytułu tak bliskiego repertuarowi familijnemu.

Jest to spektakl, który - mam nadzieję - zrobi duże wrażenie na młodszych widzach, ale chciałbym, żeby był także sporą dawką dobrej rozrywki i humoru dla dorosłych. W „Alicji w Krainie Czarów” mamy bardzo wiele sytuacji komicznych, co aż prosi się, by nadać im właściwy rytm na scenie, aby odzwierciedlić ten nastrój.

Jaki jest ten świat pod drugiej stronie lustra u Roberta Bondary? Nie podejrzewam, by był cukierkowy, choć jak już Pan powiedział, nie bez humoru...
Na pewno nie jestem w stanie całkowicie odciąć się od mojego języka choreograficznego i inscenizacyjnego, którym dotychczas operowałem w swoich spektaklach, jednak w „Alicji w Krainie Czarów” mamy do czynienia z zupełnie inną materią. Baśniowa opowieść Lewisa Carrolla jest tu źródłem, które nas inspiruje i to jest główny punkt wyjścia dla naszego spektaklu, coś czemu z realizatorami jesteśmy wierni, choć opowieść tą przetwarzamy z perspektywy współczesnego widza.

„Alicja w Krainie Czarów” jako spektakl baletowy wykonuje nawet londyński The Royal Ballet. W Polsce światową prapremierę tego baletu miała w 2015 r. Opera na Zamku w Szczecinie. Dlaczego Pan zdecydował się teraz sięgnąć akurat po ten tytuł?
To oczywiście nie jest wyłącznie moja inicjatywa, a efekt rozmów z dyrekcją Opery Nova i szeroko zakrojoną koncepcją artystyczną dla bydgoskiego baletu. Natomiast jest to tytuł, który chodził za mną już od dłuższego czasu, więc dla to mnie ciekawe wyzwanie i coś, co miałem nadzieję w przyszłości zrobić - bardzo się cieszę, że ta okazja nadarza się teraz i z takim zespołem jak balet Opery Nova.

W lutym rozpoczął Pan pracę z baletem Opery Nova, pod koniec marca wznowił Pan próby. Wkrótce zapewne ponownie spotka się Pan z bydgoskim zespołem. Jak pracuje się Panu z obecnymi tancerzami?
Cieszy mnie to, że zespół się rozwija - tancerze, z którymi miałem okazję współpracować 11 lat temu bardzo się rozwinęli. Jest także wiele nowych osób, co w każdym zespole baletowym jest naturalne, tu rotacja jest dużo szybsza niż w innych zespołach artystycznych. Balet Opery Nova zachowuje jednak swoją osobowość, na sali jest atmosfera. Bardzo pozytywnie odbieram sposób współpracy i zaangażowanie bydgoskiego zespołu - to jest niezmienne.

Obsada tytułowej Alicji, Kapelusznika oraz wielu innych postaci dość szybko wykrystalizowała się?
Ta obsada powoli krystalizuje się. Trudność polega na tym, że nie jest to spektakl do istniejącej już choreografii, to spektakl tworzony tu i teraz razem z artystami, więc jego ostateczny kształt zapewne okrzepnie z czasem. Mam taką nadzieję, że „Alicja w Krainie Czarów” będzie w repertuarze Opery Nova przez wiele sezonów przyciągać widzów. W pierwszy premierowych spektaklach nie jesteśmy w stanie pokazać wszystkich możliwych obsad, więc będziemy się po kolei koncentrowali na każdej z nich.

Słyszałam, że za muzykę odpowiedzialny jest Przemysław Zych - ten sam, który skomponował muzykę do wspomnianej już prapremiery baletu „Alicja w Krainie Czarów” w interpretacji Opery na Zamku.
Spektakl Opery Nova będzie zupełnie inny niż ten stworzony w Operze na Zamku, również pod względem muzycznym. Razem z kompozytorem Przemysławem Zychem dość intensywnie pracujemy nad partyturą - część muzyki zostanie dopisana. Pewne motywy zostaną zachowane, a inne zmienią się. Powstaje zupełnie nowe libretto.

Polecamy także

Opera Nova opublikowała pierwsze projekty kostiumów autorstwa Martyny Kander. Widzę, że wśród realizatorów, po raz drugi w historii produkcji Opery Nova, zaangażowany jest stylista fryzur. Ba, jest nawet osoba odpowiedzialna za efekty kaskaderskie...
Grupa realizatorów jest dość szeroka, ale przy tego typu spektaklu, moim zdaniem, niezbędna. Owszem, będziemy potrzebowali opieki kaskaderskiej, bo pewne przedsięwzięcia inscenizacyjne wymagają takiego zabezpieczenia. Projekcje multimedialne - dopełniające scenografię autorstwa Martyny Kander - przygotowuje Adam Keller. Spektakl będzie oświetlał Maciej Igielski, z którym współpracuję od lat i który jest doskonale znany bydgoskiej publiczności nie tylko z realizacji moich spektakli w Operze Nova. W baśniowym świecie „Alicji” mamy przeróżne, najdziwniejsze postaci, dlatego trudno by było obejść się bez wysokiej klasy specjalisty, jakim jest niezastąpiony Dariusz Kubiak - odpowiedzialny za fryzury i make up.

A jakie wrażenia wywiózł Pan z Australii, bo na tym właśnie kontynencie 11 lutego odbyła się premiera Pańskiej choreografii „Take Me with You”, prezentowanej we wcześniejszych latach na wielu scenach nie tylko w Europie…
To, o czym marzy każdy choreograf, to zespół na bardzo wysokim poziomie, który pozwoli choreografii w pełni zaistnieć. Jednym z takich zespołów jest West Australian Ballet - to niebywała satysfakcja, że australijską premierę „Take Me with You” do muzyki Radiohead zrealizowałem właśnie z takim zespołem. To było świetne doświadczenie. Mam to niezwykłe szczęście móc od lat realizować swoje spektakle w różnych miejscach na świecie i taki też jest cel - by ze swoją twórczością docierać do jak największego grona odbiorców.

Jak na Pana, jako artystę, wpływa to, co dzieje się w Ukrainie? Czy myśli Pan o choreografii, która mogłaby być swego rodzaju krzykiem, buntem, zmierzeniem się z demonami wojny…
Ukraina mocno przykuwa uwagę nas wszystkich, bo wydaje nam się, że w XXI wieku, w europejskim kraju, coś takiego nie powinno się wydarzyć. Niestety, prawda jest taka, że od czasu II wojny światowej nie ma miejsca na świecie, żeby gdzieś nie toczył się konflikt zbrojny, którego ofiarami są zwykli ludzie.

Dramat w Ukrainie obserwuję już od wielu lat, bo ten konflikt nie zaczął się miesiąc temu, tylko w 2014 roku. Już wtedy realizowałem spektakle dotykające tematyki wojennej. W Teatrze Wielkim - Opery Narodowej w ramach wieczoru baletowego z baletami „Msza polowa” Jiříego Kyliána i „Zielony stół” Kurta Joossa, wystawiłem swój balet „Nevermore”, bazując na materiałach archiwalnych, które bardzo mocno analizowałem w tamtym czasie, co nie ukrywam pozostawiło we mnie głęboki ślad. W Operze na Zamku w Szczecinie zrealizowałem „Na kwaterze” do muzyki Moniuszki - odarłem to dzieło z infantylizmu, poruszając temat syndromu stresu pourazowego, który dotyka nie tylko żołnierzy, ale także ofiary konfliktów wojennych. Również wspominany już na początku rozmowy „Zniewolony umysł” dotyka reżimów totalitarnych, z którymi, niestety, wciąż na świecie mamy do czynienia.

Czy w najbliższym czasie zrealizuję spektakl o tematyce wojennej? Wiem, ile kosztowało mnie to w przeszłości - długo się z tego leczyłem, by powrócić do „normalnej” rzeczywistości. Nie mam natomiast wątpliwości, że są to sprawy, o których cały czas powinniśmy mówić. Jeśli zatem nadarzy się taka okoliczność, to bez wahania podejmę się kolejnego spektaklu antywojennego.

od 12 lat
Wideo

Bohaterka Senatorium Miłości tańczy 3

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera