Z szerokiego grona wybitnych żużlowców bydgoskiej Polonii, którzy startowali z plastronem z gryfem na piersi, uczestnicy plebiscytu wskazali na Mieczysława Połukarda. Musieli być to starsi kibice, bowiem odkąd były lider Polonii rozstał się z torem, minęło już blisko pół wieku.
Jako stary kibic żużlowy, kilka dni temu z przyjemnością wsiadłem do tramwaju zwanego Połukardem. Niestety, już po paru minutach jazdy to, co widziałem na tramwajowym monitorze, odebrało mi całą przyjemność.
Z czterech zdań o patronie tramwaju aż co do trzech miałem wątpliwości. No bo czego może dowiedzieć się z wyświetlanej treści młody bydgoszczanin, człowiek nieinteresujący się żużlem czy przyjezdny z innego miasta?
„Połukard przyszedł do Polonii w połowie lat 50-tych”. Już abstrahując od oczywistego błędu językowego (50-tych) rodzi się pytanie, dlaczego nie napisano po prostu „w 1955”? A skąd się w ogóle wziął? Nieistotne? A do którego roku w Bydgoszczy startował? Nieważne?
„Był pierwszym Polakiem w Indywidualnych Mistrzostwach Świata” - tu widać nie tylko niechlujstwo językowe (zbędne wielkie litery), ale i brak wiedzy. Polscy żużlowcy po raz pierwszy wystartowali w IMŚ w 1956 roku w liczbie 12. Zapewne chodziło o to, że Połukard jako pierwszy Polak awansował do finału IMŚ na Wembley w 1959 roku.
„Połukard zginął na płycie boiska...”. Można rzec, że się czepiam, ale były żużlowiec i trener Polonii po wypadku na stadionie został przewieziony do szpitala, gdzie zmarł dopiero po kilku godzinach walki ze śmiercią.
Na pytanie skierowane do spółki Tramwaj Fordon, kto układał tekst o Połukardzie i z kim go konsultował, mimo upływu wielu dni, nie otrzymaliśmy żadnej odpowiedzi...