Pomysł Platformy raczej nie przypadł do gustu kierowcom. Jedną z kontrowersji jest fakt, że auto, znajdujące się w określonej grupie wiekowej, będzie musiało mieć odpowiedniego koloru nalepkę na szybie. Nalepki i to, czy kierowca nie złamał zakazu wjazdu do zamkniętej strefy, ma kontrolować Straż Miejska. Za nalepki trzeba będzie płacić 10 złotych i kupować nową, kiedy auto przeskoczy do starszej rocznikowo grupy.
Kolejny argument przeciw podnosi SLD - to aspekt „karania” uboższych kierowców za to, że nie stać ich na młodszy samochód. - Przede wszystkim ustawę powinno najpierw przetestować się w kilku większych miastach, Krakowie czy Warszawie, żeby można było sprawdzić jej skutki - uważa Jan Szopiński, radny SLD. - Oczywiście - ekologii mówię „tak”, ale ekonomicznie - „nie”. Nie stać nas na tę ustawę, bo będziemy karać uboższych bydgoszczan.
- Przy naszym układzie komunikacyjnym, zamknięcie ulicy Focha oznacza konieczność puszczenia ruchu obwodnicą, której nie ma - mówi Rafał Piasecki z PiS. - Nie żyjemy już w czasach kopcących kamazów czy syrenek, żeby wprowadzać takie zakazy. Poza tym - co na przykład z naszymi „ogórkami” z lat 60., które w wakacje jeżdżą po mieście i są atrakcją turystyczną?
Prace nad projektem rozpoczęto, ponieważ Polsce grożą olbrzymie unijne kary za najbardziej zanieczyszczone powietrze w Europie - ok. 4 mld zł rocznie. - Oczywiście, jesteśmy za działaniami proekologicznymi, ale nie możemy podejmować decyzji przeciwko mieszkańcom - podkreśla Krzysztof Kosiedowski, rzecznik Zarządu Dróg Miejskich i Komunikacji Publicznej.
Jak piszemy dziś na pierwszej stronie, przekrój wiekowy jeżdżących po mieście aut jest fatalny. Na 182 tys. pojazdów osobowych nie starszych niż 5 lat jest tylko 21,3 tys. Największe grupy to auta od 16 lat w górę. - Wyjeżdżają one bardzo rzadko, mogą to być także „martwe dusze”, niewyrejestrowane pojazdy - mówi Waldemar Winter, dyrektor Wydziału Uprawnień i Komunikacyjnych Urzędu Miasta.