Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

O tym, jak i dlaczego Mazury wygrały z Podlasiem [recenzja]

Ewa Czarnowska-Woźniak
Ewa Czarnowska-Woźniak
Uroki Podlasia widziane oczami turysty nie zdradzają wszystkich tajemnic granicznej krainy
Uroki Podlasia widziane oczami turysty nie zdradzają wszystkich tajemnic granicznej krainy Fot. Archiwum Expressu Bydgoskiego/PPG
"Pewnie wszystko to doprowadzi już niedługo do kolejnego tomu przygód nadkomisarza Groma, zwłaszcza, że po doprowadzeniu do zakończenia sprawy Endy otrzymał orzyską komendę w zarządzanie. No to poczekajmy." I poczekaliśmy niespełna rok – po "Tylko nie Mazury”, powieści zrecenzowanej tu przeze mnie we wrześniu 2020 roku, otrzymaliśmy wkrótce "Tylko nie Podlasie”. Ciąg dalszy, który mnie, niestety, rozczarował.

Zobacz wideo: 116.rocznica urodzin Mariana Rejewskiego, pogromcy Enigmy z Bydgoszczy

Nadkomisarz Gromosław Sidorowicz znalazł się na początku tej kontynuacji nieoczekiwanie nie jako szef komendy, a znów jako członek ekipy Interpolu, finalizujący z włoskim współpracownikiem międzynarodowe śledztwo. Na dodatek niebawem okaże się, że policjant nie przeszedł pomyślnie badań okresowych (kiepski stan zdrowia jest pokłosiem dramatycznych wydarzeń z poprzedniego tomu), skutkiem czego wylądował na długim urlopie zdrowotnym. Oczywiście, nie będzie mu dane spędzić go na ratowaniu kondycji, a wręcz odwrotnie – zdarzą się rzeczy, które wyniszczą go fizycznie i psychicznie.

To Cię może zainteresować

Łańcuch zdarzeń otworzy testament ukochanego dziadka, w którym Grom zostanie zobowiązany do rozwikłania pewnej zagadki, zaniechanej przez protoplastę. I od tego momentu wątki zaczną pączkować jak w szalonej reakcji chemicznej. Czegoż tam nie znajdziemy! Będzie historia działań grupy Burego, będą wielopiętrowe wątki romantyczne, będzie kradzież dużych pieniędzy z prawosławnej parafii, początek zmagań z koronawirusem, samobójcza akcja watykańskiego księdza (i jego oryginalne dzieje), brutalna działalność białoruskiego wywiadu, etnograficzna i ekologiczna lekcja umiłowania Podlasia w wykonaniu kolejnej "wróżki” (w poprzedniej części też mieliśmy bohaterkę gadającą z drzewami), kryzys wieku menopauzalnego pani Sidorowicz i ciąg dalszy losów widzącej duszą małej Damrawy… No właśnie. Za dużo, za gęsto, za męcząco. Widać, że autorkę rozsadzały pomysły, które zdecydowała się upchnąć w fabularne ramy jednej historii, kosząc zainteresowanie i uwagę czytelnika. Mało tego, rzeczy do spakowania było – jak się okazuje – zdecydowanie więcej, bo "złote myśli” zostawione na poboczu zostały dodatkowo sformułowane w akurat dość pomysłowy słowniczek "Subiektywnego przewodnika po Podlasiu” (który jakoby bez powodzenia próbował wydać jeden z bohaterów ostatniego planu "Tylko nie Podlasie”).
Sylwia Skuza zdołała włożyć do swojej książki aktualny wątek walki z koronawirusem, co pewnie przydaje jej opowieści (nomen omen) temperatury. Nieoczekiwanie bowiem także niedawna olimpijska historia sportsmenki białoruskiej, której Polska udzieliła azylu po igrzyskach oraz aktualne wydarzenia na polsko-białoruskiej granicy każą inaczej spojrzeć na wątek kapitana Anczewskiego. Tyle tylko, że to wszystko nie wygląda już dla czytelnika tak atrakcyjnie spójnie, jak w pierwszej części przygód Groma Sidorowicza. Już nie palę się do dalszych ciągów, już nie kibicuję ekranizacji. "Kodu da Vinci” z tego nie będzie.
Sylwia Skuza, Tylko nie Podlasie, Wydawnictwo MG, Warszawa 2021

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wideo