Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

O sobie w różnych osobach (recenzja książki Haruki Murakamiego)

Ewa Czarnowska-Woźniak
Ewa Czarnowska-Woźniak
"Pierwsza osoba liczby pojedynczej" - zbiór ośmiu opowiadań Haruki Murakamiego
"Pierwsza osoba liczby pojedynczej" - zbiór ośmiu opowiadań Haruki Murakamiego Fot.Archiwum Expressu Bydgoskiego/Wydawnictwo Muza
Żeby „łatwiej” zrozumieć prozę najpopularniejszego na świecie (i najmodniejszego) japońskiego pisarza, Haruki Murakamiego, warto zbiór jego opowiadań, „Pierwsza osoba liczby pojedynczej”, zacząć czytać od końcowego „Słowa od tłumaczki”, Anny Zielińskiej - Elliott. Wyjaśnia ona, że w języku japońskim „ja” i „ty” określa wiele zaimków osobowych.

Zobacz wideo: Sztuczne płuca Bydgoszczy pociemniały

Rzecz niezrozumiała dla polskiego odbiorcy, szereguje tu werbalnie różne sytuacje: inaczej powie o sobie kobieta, inaczej mężczyzna, specyficznie powiem o sobie „ja” poufała, różnie „ja” podkreślająca skromność czy dystans. Ta dodatkowa trudność dla tłumacza jest w oryginalne czytelnym, kulturowym sygnałem narracyjnym. Marukami poszedł w swojej prozie nawet dalej, używając nie tylko różnych zaimków, ale i różnych - w zależności od opisywanej sytuacji - sposobów ich zapisu.
Te językowe niuanse musi polskiemu czytelnikowi zastąpić wyobraźnia, niezbędna, pierwszoplanowa w interpretacji pisarstwa Japończyka. I tym razem obdarza nas już od „wejścia” swoim poczuciem humoru, zapowiadając treść zbioru mottem:

„Nie do wiary, prawda? Ale lepiej uwierz, Czytelniku, bo naprawdę tak było”.

Nie będziesz wiedział jednak, Czytelniku, co w ośmiu opowiadaniach o studenckich czasach, dawnych dziewczynach, pasjach pisarza - muzyce czy... baseballu - zdarzyło się naprawdę.

Idol Murakamiego, Charlie „Bird” Parker nie mógł nagrać płyty z bossa novami i nigdy taka „piracka” płyta nie mogła pojawić się w sklepie w Nowym Jorku, ale przecież coś się pisarzowi tam przydarzyło... Tak jak wiele niecodziennych, realno-nierealnych impulsów, które kreowały zdarzenia, wrzucały w nie bohatera, by mógł w sobie poszukać owego ja w różnych „osobach”. Ascetyczna w formie noc spędzona z dziewczyną z baru, w którym autor w czasie studiów dorabiał - kimś niemal bez imienia, bez urody, bez historii, ale kimś, po kim pozostał niezwykły tomik wierszy napisany w kunsztownej formie. Niezrozumiałe zaproszenie na koncert od dawnej koleżanki z lekcji fortepianu - bilecik do miejsca, w którym żadnej imprezy nie było, pojawił się za to niespodziewanie niezwykły staruszek...
To charakterystyczna cecha pisania Marukamiego. Na początku wszystkiego jest sytuacja, w której może znaleźć się każdy, pod każdą szerokością geograficzną, później realne zaczyna się mieszać z nierealnym i zaczynają się pojawiać kolejne pytania domagające się odpowiedzi. I dopiero wtedy trzeba się skupić na odrębności kulturowej, wziąć europejską poprawkę na ramy Dalekiego Wschodu i uświadomić sobie to, co japońskiemu czytelnikowi podpowie zawiła gramatyka - na ile różnych sposobów można wyrazić siebie. W prozie i (ciekawe rozwiązanie w opowiadaniach) w wierszu. Proste w swej genialności, atrakcyjne dla każdego czytelnika, także tego opisującego siebie prostym „ja”.
Haruki Murakami, Pierwsza osoba liczby pojedynczej, Warszawskie Wydawnictwo Literackie Muza, Warszawa 2020.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wideo