Nowe ulice jednokierunkowe w Bydgoszczy nie z jednego worka - komentuje Jarosław Reszka

Klamka, wydaje się, zapadła. We wtorek Rada Unii Europejskiej przegłosowała przepisy, w myśl których po 2034 roku nie będzie można zarejestrować w na terenie UE nowych samochodów z silnikami spalinowymi. Uczyniono wprawdzie pewien ukłon w stronę Niemiec i wzięto pod uwagę ich wniosek o możliwość rejestracji aut z silnikami spalinowymi, napędzanymi przez e-paliwa. Są to paliwa neutralne klimatycznie, wytwarzane w technologii umożliwiającej odzyskiwanie dwutlenku węgla z atmosfery. O takim rozszerzeniu przepisów ma już jednak w przyszłości rozstrzygnąć nie Rada UE, lecz Komisja Europejska. Kieruje nią obecnie Ursula von der Leyen...

Umiejący czytać między wierszami twierdzą, że dopuszczenie do rejestracji samochodów napędzanych e-paliwami to wskazywanie bocznej furtki, którą nadal płynąć będą na unijny rynek nieco tylko zmodyfikowane wozy. Jako Polakowi trudno mi się cieszyć z takiego wybiegu. Nie sposób obecnie oszacować, czy rzeczywiście samochody na e-paliwo będą neutralne ekologicznie. Nie wiadomo też, ile będą kosztowały samochody ze zmodyfikowanym silnikami i paliwo do nich. Pozostaje mi wiara w zaradność ziomków, z których część, mimo trwających od dłuższego czasu inflacji i spowolnienia gospodarczego, nie zrezygnowało z budowy eleganckich domów czy wypraw na wakacje do tropików.

Mam także nadzieję, że kombinacje wokół napędu samochodów nie doprowadza do zgniłego kompromisu, w wyniku którego powiększymy i tak niemałe koszty życia, w zamian niewiele pomagając planecie. Pewien natomiast jestem tego, że jako społeczeństwo nie powinniśmy stać z założonymi rękami wobec rewolucji w motoryzacji. Globalnie niewiele tu wskóramy, natomiast całkiem sporo można zdziałać lokalnie. Oto przykład:

W ostatnich dniach sporo mówiło się w Bydgoszczy o planach wprowadzenia ruchu jednokierunkowego na niektórych ulicach. Tych ulic drogowcy wymienili aż 17, więc na pewno nie można w tym wypadku mówić o kosmetycznych zmianach. W dodatku będą one elementem większej całości, w ramach której również rozszerzona zostanie strefa płatnego parkowania, wytyczone nowe ścieżki rowerowe i przeniesione z chodników na jezdnie miejsca parkingowe. Cóż, nie jestem zwolennikiem tak szeroko zakrojonych operacji na organizmie niebędącym w świetnej formie. Rozumiem jednak, że wszystkie te zmiany tworzą naczynie połączone i być może w tym wypadku ryzykowny zabieg ma sens.

Wróćmy jednak do ulic dwukierunkowych zamienianych w jednokierunkowe. Wiele z tej siedemnastki doskonale znam z codziennych jazd po mieście. Są to w większości rzeczywiście wąskie ulice, często zakorkowane, nawet przy ruchu dwukierunkowym. Tak jest na przykład na ulicy Poniatowskiego. W szczycie krótki odcinek pomiędzy Chodkiewicza i Powstańców Wielkopolskich pokonuje się w tempie konduktu pogrzebowego, a i tak w tym kondukcie trzeba mieć oczy dookoła głowy, by nie sprokurować jakiegoś nieszczęścia. Upada tym samym argument przeciwników zmian, że ulice jednokierunkowe spowodują większe korki i tym samym większe zatrucie miasta wyziewami z rur wydechowych. Na pewno zaś jednokierunkową ulicę Poniatowskiego będzie się pokonywało bezpieczniej.

Nie jestem z kolei przekonany, że równie potrzebne są takie same zmiany na kilku wyznaczonych do nich ulicach na Okolu (Długosza, Jackowskiego, Siemiradzkiego), które jak na ulice osiedlowe nie są ani specjalnie wąskie, ani specjalnie zatłoczone.

Podsumowując, uważam, że siedemnastki prawdopodobnie już od lata jednokierunkowych ulic nie powinno się wrzucać do jednego worka – a zostały wrzucone. Czas pokaże, czy ta decyzja się obroni.